wtorek, 18 marca 2014

17 "Zły humor"



Minął już tydzień od dziwnego testu z dzwoneczkami a ja dalej się nie pozbierałam. Ciągle mam za złe chłopakom ignorowania mnie, sensei'owi za wymyślanie dziwnych testów i jeszcze na dodatek zła jestem na siebie bo zapomniałam o rocznicy. W dniu dzisiejszym, jestem po prostu w złym humorze.
-Oj! Kuumi!-krzyknął Naruto, pewnie już stojąc w moim przedpokoju. Cóż, ja leżałam w łóżku, w piżamie. Nie przytomna rozmyślając o różnych rzeczach...Tylko nie o tym, że zaraz widzimy się z Kakashi.
-Baka! Wstawaj-powiedział zły wchodząc mi do pokoju- Wiesz, że za godzinę jest zbiórka?-spytał poważnie. Popatrzyłam na niego jak na debila.
-Po pierwsze! I tak się sensei spóźni...A po drugie! Nie wybaczyłam wam jeszcze!-powiedziałam zakrywając głowę kołdrą.
-No weź! Nie gniewaj się! Gomen! Po prostu chciałem zdobyć dzwoneczki przed Sasuke!-mówił dźgając mnie.
-Spadaj Baka-mówiłam spod kołdry. Nagle moje schronienie zostało ze mnie brutalnie zerwane. Popatrzyłam wściekła w bok i zobaczyłam Nii-san'a patrzącego na złego Saska.
-Dalej będziesz udawać księżniczkę, czy może łaskawie ruszysz swoje cztery litery?-spytał z kołdrą w rękach.
Wymamrotałam coś wyrywając mu kołdrę z rąk.
-Idźcie sobie, mam dość waszego widoku-Powiedziałam spokojnie, ale w środku byłam strasznie zła. Nawet już nie wiedziałam na co...Możliwe, że to przez te koszmary? Przez cały ten tydzień śniło mi się to samo.
-Kuumi-chan! Daj już spokój...-powiedział prosząco Naruto. Ja tylko jeszcze bardziej się wkurzyłam.
-Jaki spokój?! Naruto! Nawet nie potraficie wysłuchać tego co mam wam do powiedzenia!-Krzyczałam wyładowując się- Nie możemy się nawet nazwać drużyną.-Dodałam pochylając głowę w dół- A teraz idźcie sobie...-Wyjęczałam. Znów przed oczami stanęły mi oczy mamy. Te jej puste oczy, mówiące, że to moja wina. W tej chwili czułam na sobie zdziwione spojrzenia moich towarzyszy. Po chwili ciche kroki, zamykane drzwi i cisza. Zaczęłam cicho płakać. Jak ja dawno tego nie robiłam. Ostatni raz...Nawet go nie pamiętam. Może właśnie tego było mi trzeba? Wypłakać się w ciszy? ...
Po jakiejś chwili...Nawet nie wiem ile minęło, ale dobra...No więc, po jakiejś chwili usłyszałam pukanie. Siedziałam cicho. Pewnie to jeden z tych idiotów. Nie miałam nawet zamiaru sprawdzić, czy się mylę, nawet nie miałam na takie coś czasu, ponieważ do mojego pokoju (Ponownie z resztą w tym dniu) wszedł ktoś z trzaskiem. Zignorowała bym to...Ale nie dano mi tej szansy. Brutalnie zrzucono mnie z łóżka, równocześnie
biorąc kołderkę. Popatrzyłam zła (a przynajmniej się starałam tak patrzeć) na pewnego chłopaka o białych oczach.
-Wstawaj.-Powiedział poważnie. Ja tylko się odwróciłam do niego tyłem. Nie chciałam na nikogo teraz patrzeć. Niestety, wziął mnie pod pachę. Wygrzebał jakieś ubrania i zaniósł do łazienki. Nawet nie zauważyłam kiedy to się stało, ale zostałam zamknięta w ubikacji. Nie mając zbytnio wyjścia, ogarnęłam się i wyszłam. Widziałam bruneta, siedzącego w kuchni i spokojnie pijącego sobie herbatę.
-Czego chcesz?-spytałam oschle.
-Żebyś nie zawracała mi więcej tyłka.-odparł poważnie.
-Ja? Tobie?! To chyba ty mnie tyłek zawracasz ośle jeden!-Krzyknęłam zła. On to przemilczał.-Co tak milczysz?! Mowę ci odebrało?!-Nawet ze mnie gram złości nie uleciał. Wręcz przeciwnie. Było tej złości więcej!.
-Skończyłaś?-spytał odstawiając kubek na stół i wstając. Prychnęłam tylko.-To dobrze, bo teraz idziesz na trening.-Mówiąc to popatrzył na mnie.
-Nie będziesz mi rozkazywał!-mówiąc to pokazałam mu drzwi.Chłopak przewrócił tylko oczami i pociągnął mnie za rękę. Wyprowadził na dwór i przerzucając mnie przez ramię ruszył na pole treningowe.
-Puść mnie pacanie jeden! Kurde!!Pomocy! Porwanie! Gwałt! Pali się!-krzyczałam machając rękami i nogami. Ludzie na ulicach dziwnie się na nas patrzyli, ale jakoś nie byli chętni do pomocy.
-Błagam! Ratujcie biedną niewiastę z rąk zboczeńca...-Już nie wiedziałam co krzyczeć. Z bezsilności postanowiłam sobie zwisać jak worek ziemniaków. Kiedy doszliśmy na miejsce postawił mnie. W tamtym momencie przeżyłam szok. Zobaczyłam sensei'a ! I to na czas! Widziałam też Naruto-nii i Saska. Cała trójka patrzyła na mnie dziwnie.
-No więc...-Zaczął Sasek...
-Hokage nam powiedział....-Przerwał mu Naruciak...
-Że była rocznica śmierci niedawno...-Zakończył sensei. Ja popatrzyłam na nich zszokowana.
-Chcieliśmy...-Znów Sasek...
-Iść z tobą...-Naruciak...
-Do twojej wioski...-Skończył sensei. Kiedy widziałam, że Sasuke znów otwiera usta, by zacząć te dziwną synchronizację, szybko przerwałam mu gestem ręki.
-Rozumiem...To jakieś zwidy i tyle...-Mówiąc to oberwałam w...


______________________________________________
Ohayo!!! Gomen za tak długą przerwę ;-;...Na prawdę, ale już wróciłam ^^...Mam jako tako wenę ! :3...A teraz wybaczcie za krótki rozdział, ale mam wiele blogów zaległych...Liczę na to, że te pare czytelników jeszcze pamięta o małej Kuumi-chan :3