sobota, 28 grudnia 2013

Dodatek "Trzy nauki Hoshiego"

Ten dodatek dedykuję szacownej Kami-chan!! :3 Za to że mnie ciągle na gg truje o naszym kochanym Hoshim xD...Kochana,  arigato za to że jakoś mnie motywujesz xD...W tym dodatku pokazane będzie co Hoshi i nasza mała Kuumi robili przez ten tydzień co ich nie było xD



-H...Hoshi-san?Ymmm, go...gomene...-powiedziałam cicho do idącego powoli senseia.
-Hmm? Za co?-spytał zdziwiony.
-No bo ja...-mówiłam tak cicho, że sama się nie słyszałam.
-E?...Słuchaj K-chan...-Tu żeś trafił!
-Nie nazywaj mnie "K-Chan". Nazywam się Kuumi!!-Krzyknęłam, nikt nie miał prawa mówić do mnie K-chan
-Hoho! Czyli potrafisz głośno mówić? Co, " K-chan"?-powiedział z naciskiem na ostatnie słowo. Zacisnęłam zęby, moje ręce drżały, a twarz była sina z wściekłości. Kiedy byłam mniejsza, w mojej dawnej wiosce nazywał mnie tak mój przyjaciel, zawsze bronił mnie przed dokuczającymi mi chłopakami. Więc nie pozwolę pierwszemu lepszemu draniowi tak się nazywać. Zamachnęłam się i kiedy moja ręka miała dosięgnąć twarzy Hoshiego, ten ją złapał, a że był wyższy to podniósł mnie. Nie dotykałam nogami ziemi.
-Puść!-Pisnęłam, gdyż ręka mnie już trochę bolała.
-Słuchaj uważnie-Postawił mnie na ziemi, patrzyłam teraz w dół.-Popatrz na mnie.-Jego spokój jakoś na mnie wpłynął, podniosłam wzrok, było już ciemno, a Hoshi-san patrzył na mnie dziwnie
-Kiedy masz do czynienia z wrogiem, nigdy nie okazuj mu swoich uczuć. To jest najgorsze! Pamiętaj Kokoro-ni jo-o orosi<Zamknij na klucz to, co naprawdę myślisz>.
-H...Hai-powiedziałam niepewnie. Tak właśnie minęły nam dwa dni. W trzecim dniu przechodziliśmy obok rzeki.
-Ymm, Hoshi-san...Możemy się tu zatrzymać?-spytałam patrząc prosząco na mojego tymczasowego mistrza.
-Pewnie.-powiedział znudzony. Uradowana pobiegłam do rzeki i od razu do niej wskoczyłam.-Haha! Hoshi-san, też musisz wejść!-Powiedziałam uradowana, czując orzeźwienie. Popatrzyłam za moim towarzyszem i zobaczyłam że idzie w moją stronę...On, szedł po wodzie!! Patrzyłam na niego zaciekawiona, kiedy stał nade mną, nie umiałam się powstrzymać i dotknęłam jego buta. Zaczęłam dziabać jego stopę ile wlezie.
-Oj, baka co robisz?-spytał nie wytrzymując. Ja uświadamiając to sobie zarumieniłam się.
-Gomene! Po prostu pierwszy raz widzę takie coś!-Popatrzyłam na niego niepewnie.
-He? Pierwszy?-Spytał zdziwiony.
-H...Hai...
-Rozumiem,więc tego cię nauczę!-Powiedział, jakby dumny z siebie. Na nauczenie tego miałam czas liczący 5 dni. Na każdym postoju próbowałam przejść choć trochę wody, moim postępem było to że potrafiłam przebiec 10 kroków. Po drzewie potrafiłam wbiec na oko 4 metry. W 5 Dniu ruszyliśmy do jakiejś wioski. Hoshi-san powiedział mi, że właśnie tam odbierzemy pewien zwój. Kiedy byliśmy w wiosce zobaczyłam pełno szczęśliwych rodzin. Jakoś tak poczułam wtedy ukłucie w klatce piersiowej. Popatrzyłam się pustymi oczami na ziemię i chwyciłam za kujące miejsce. Nagle poczułam dużą ciepłą rękę na głowie.
-Nie kłaniaj mi się K-chan!  Jeszcze nie jestem taki silny.-powiedział uśmiechając się lekko. Ja najpierw zdziwiona patrzyłam na niego, potem zrozumiałam co powiedział, krew w moich żyłach zawrzała. 
-Nie nazywaj mnie tak!!!!!!!!!!!-Krzyknęłam na cały głos.
-Hai, hai...Gomene! Wiem! Chcesz Takoyaki?-spytał spokojnie. Wtedy zrozumiałam, że zrobił to celowo. Do oczu napłynęły mi łzy, ale powstrzymałam je! Kiwnęłam głową ciesząc się jak małe dziecko <w końcu nim jestem nie?> Zjedliśmy te pyszności i ruszyliśmy dalej. Nagle zobaczyłam Ze na wystawie stoi sukienka dla kunoichi...Ona była mojego rozmiaru! I to z herbem Konochy! Ale niestety moje fundusze na to nie pozwalały więc odeszłam od sklepu, ale zanim zrobiłam choć krok poczułam szarpnięcie za ramię i zanim zrozumiałam już stałam w przymierzalni a na haczyku wisiała ta śliczna sukienka. Bez zastanowienia ją przymierzyłam, kiedy zapięłam ostatni guzik zasłona się rozsunęła i zobaczyłam Hoshiego-sana. Zdziwiona popatrzyłam na niego, on uśmiechnął się szeroko i krzyknął "Bierzemy!" Nawet nie zdążyłam zaprotestować kiedy już staliśmy przed sklepem. Jedyne co mi pozostało to podziękować, więc bez wahania zawiesiłam się mu na szyi(wybaczcie za wykonanie ale sama robiłam i to w paincie!! >.<)

 -Proszę bardzo!-Powiedział kiedy się już od niego odkleiłam. W końcu doszliśmy do duuuużeego budynku. Weszliśmy tam i podeszliśmy do recepcjonistki. 
-Konichiwa, w czym mogę służyć?-Spytała miło się uśmiechając.
-My do Guro-san'a.
-Hai, Guro-sama zaraz się pojawi.-powiedziała spokojnie-proszę usiąść.-mówiąc to wskazała nam trzy fotele w rogu. Posłuchaliśmy jej rady. Po chwili doszedł do nas strasznie gruby pan, był prawie łysy i bardzo wredny.
-Czego chcesz gówniarzu?-Spytał Hoshiego-san'a. Ten tylko wstał spokojnie i podał grubasowi jakiś list. Ten go wyrwał z ręki i zaczął czytać.
-I że niby mam to powierzyć takiemu idiocie?!-Krzyknął wściekle. Nie powiem, miałam chęć go uderzyć, ale się powstrzymałam. Hoshi-san uśmiechnął się chytrze. 
-Rozumiem. Przekażę Hokage, że jako jego zaufany człowiek i jeden z silniejszych wojowników w wiosce nie otrzymałem jakiegoś zwoju, bo ktoś podważył moją siłę.-Powiedział z lekką pogardą i wyminął grubasa, ja z uśmiechem na ustach ruszyłam w ślad za senseiem.
-N...Nie! Stój! Jako że jestem wspaniałomyślny, powierzę ci ten zwój.-powiedział łysy pan, Hoshi-san wziął papier i schował go za pasem. Znów ruszyliśmy. Tym razem Hoshi-san powiedział mi, że jeśli Hokage zacznie mnie ignorować, najlepiej polecieć na strach. Powiedział również, że mam go nie zastraszać. Po prostu mam zataić pewne informacje, tak aby ten myślał, że to ważne. resztę czasu spędziłam na ćwiczeniu chodzenia po wodzie i drzewach. Kiedy mi się udało, a był to ostatni dzień zrobiłam dla mojego przyjaciela wianek, bukiet i parę innych ozdób. Tylko jedna przetrwała T.T


Koniec  :3...Mam nadzieję że się spodobało xD

czwartek, 26 grudnia 2013

11 "Nani?! Watashi..."

Stałam na środku pokoju naszego kochanego Hokage, moje policzki były strasznie czerwone.A oczy patrzyły tępo na grupkę ludzi, którzy parzyli na mnie jak na trędowatą. Stali tam: Jakiś gościu w dziwnym zielonym kombinezonie, z duuużymi brwiami
Mała kopia, tego gościa w kombinezonie
Chłopak o chłodnych mlecznych oczach
Oraz ładna dziewczyna z brązowymi kokami na głowie
-Hahahaha!-Usłyszałam dobrze znany mi śmiech.-Kuumi-chan, cóż za gorące powitanie!-Krzyknął do mnie staruszek, po czym wyszedł zza tej grupki, pewnie ninja i powoli do mnie podchodził.-Więc? Jak poszła misja?-Spytał stojąc przede mną.
-A...Hai...Dobrze. Były małe trudności, ale daliśmy sobie rade.-powiedziałam spokojnie. Hoshi-san mnie tego nauczył. Mówił że w każdej sytuacji powinnam być spokojna, gdyż to pomaga zmylić przeciwnika.
-Hmm, to dobrze. Usiądź tam, zaraz złożysz raport.-powiedział lekko się uśmiechając, patrzył na mnie, z czymś podobnym do dumy. Kiwnęłam głową i usiadłam na wskazane miejsce. Dalej czułam na sobie spojrzenia obcych, były dziwne, takie zdziwione. Jakoś tak mi było wstyd, że wybuchnęłam w takim momencie. Starałam się nie rumienić, nie płakać, nie wiercić się ani tym podobne. Niestety, siedziałam tam już jakieś 30 min i dalej nic się nie działo. Gai-san, Tenten-san, Lee-san oraz Neji-san. Tak się właśnie nazywają nieznajomi. Tylko tyle zrozumiałam z tego całego ich paplania.
-To siła młodości!-Krzyknął nagle Gai-san a Lee-san mu zawtórował. Gdyby nie ich krzyki to chyba bym zasnęła. Nagle coś mi się przypomniało. Do mojej głowy wpadł szatański plan.
-Dziadku! Bo Hoshi-san mówił, że to bardzo ważne żebyś jak najszybciej go przeczytał!-Krzyknęłam udawjąc przerażenie. Tego też mnie nauczył mój szacowny świeży Nakama.
-Nani?!-Podniósł się z krzesła.-Daj to szybko!
-Hai!-Powiedziałam i podałam mu ten zwój co mnie tak strasznie w tyłek dźgał. Kiedy Dziadek to czytał, ja powstrzymywałam się od śmiechu.
-Kuumi, powiedz mi,czego on cię nauczył?-spytał staruszek kładąc zwój na swoje biurko, jego ton był lekko zirytowany..
-Wielu przydatnych rzeczy! -Powiedziałam z dumą-Chowanie uczuć, wrabianie innych, chodzenie po drzewach i wodzie, samoopanowanie...Nawet powiedział mi jak mam sprawić żeby nudne spotkanie Hokage nabrało trochę akcji !-Mówiłam to, coraz bardziej się uśmiechając. Dziadkowi opadły ręce. Na ten gest drużyna Gai-sana <wywnioskowałam że to ich sensei!> Patrzyła na mnie szeroko otwartymi oczami, no oprócz Neji-san'a. On to cały czas był poważny. W końcu postanowiłam się opanować.
 Ruszyłam do drzwi. Nacisnęłam na klamkę.
-Kuumi? A ty gdzie?-Usłyszałam spokojny już ton Hokage.
-Jak to gdzie ?-Spytałam głupkowato.-Idę na Ramen! -Powiedziałam z wyrzutem i wyszłam.
-Ach, te dzieci...-usłyszałam jeszcze. Ale zignorowałam to. Moim celem było Ichiraku Ramen. Kiedy szłam powoli przez ulice konohy, rozmyślałam o tym co mówił mi Hoshi-san.
"-Pamiętaj, w tobie jest ukryta wielka moc. Tak jak w twojej babci. Na pewno wiesz o czym mówię."
Wtedy mu powiedziałam, że nie wiem, lecz on mnie już nie słuchał. Nagle stanęłam w miejscu. Chyba się zamyśliłam zbyt mocno, ponieważ teraz znajdowałam się w części wioski, której nigdy jeszcze nie odwiedzałam. Rozglądnęłam się na boki i zobaczyłam jak jakaś staruszka ciągnie po ziemi duże torby z jedzeniem. Cóż, jak to ja, postanowiłam jej pomóc.
-Ohayo Obasan!-powiedziałam do niej spokojnie, ta popatrzyła na mnie swoimi małymi czarnymi oczami i uśmiechnęła się miło.
-witaj maleńka.-powiedziała ciepłym tonem-Pomóc ci w czymś? Widzę, że zabłądziłaś, co?
-Ha...Hai-Odpowiedziałam lekko czerwona.-Ale ja chciałam pani pomóc, widzę, że to jest ciężkie, więc może we dwie damy radę..-Nie do końca umiałam się wysłowić. Staruszka patrzyła na mnie dziwnie przez moment.
-Arigatou-Szepnęła, podała mi dwie siatki, zostawiając sobie dwie. Nie powiem, były ciężkie. Doniosłam je do małego domku. Weszłyśmy do środka. Wewnątrz było strasznie pusto i cicho.
-Powiedz mi dziecko, jak ci na imię?-Spytała babcia, kiedy położyłyśmy zakupy na blat jej stołu.
-Watashi Kuumi desu!-Powiedziałam szeroko się uśmiechając.
-Kuumi-chan, ja nazywam się Ryuu, ale możesz mówić mi Bachan!-powiedziała również się śmiejąc. Kiedy już chciałam wychodzić Bachan zaproponowała mi herbatę. Przyjęłam zaproszenie. Po wypiciu wyszłam i ruszyłam przed siebie.
-Aaa! Baka!-Krzyknęłam na siebie widząc, że jestem pod murem, ponownie!-Jestem taka głupia...-szepnęłam do siebie....Ja...Chyba się zgubiłam!Mimo iż dostałam dokładny opis drogi to i tak się zgubiłam. Załamana swoją własną głupotą usiadłam pod dużą ścianą muru, podkuliłam kolana pod brodę i parzyłam w przestrzeń.
-Oj! Czy to nie ta dziewczyna z biura Hokage-sam'y?-Usłyszałam z oddali krzyk, którego nie da się pomylić. Tak to był Lee-san.Popatrzyłam w stronę jego głosu i zobaczyłam jak zbliżają się do mnie: Neji-san, Tenten-san oraz sam wołacz Lee-san.
-Co tu robisz?-Spytała mnie brunetka. Spojrzałam na nią tępym wzrokiem.
-Siedzę.-Odpowiedziałam mało kumatym głosem.
-To widzę!-Powiedziała, zauważyłam , że na jej czole pulsuje już żyłka-pytam o to czemu tu siedzisz. Patrzyłam na nią teraz załamana. W moich oczach zebrały się łzy.
-Tenten! Nawet jej nie znasz a już doprowadzasz do łez!-Krzyknął z dezaprobatą Lee-san.
-He, słaba jest.-szepnął Neji-san. Ja wstałam otarłam łzy i spojrzałam na niego gniewnie.
-Na razie jestem słaba! W końcu każdy z was na początku był! Ale zobaczysz, będę tak silna jak mój tata, tak mądra jak mama i tak dobra jak dziadek!-Krzyknęłam mu prosto w twarz. Z moich oczu leciały niechciane już łzy, niestety, nie panowałam nad tym, gdyż zdanie, które wypowiedziałam przypomniały mi o rodzinie. Stałam tam, a oni patrzyli na mnie dziwnie. Nie potrafiłam odczytać ich uczuć przez te głupie kropelki !
-O...Oj, nie płacz już.-powiedziała spokojnie Tenten-san a ja popatrzyłam na nią smutna. Przecierałam oczy mając nadzieję, na o że to pomoże. Myliłam się. To jeszcze bardziej pogarszało sprawę.
-Neji! Przeproś ją!-Krzyknęła dziewczyna.
-Niby czemu?-jego arogancja oraz wyższość w głosie nakręciła mnie do ucieczki z tego miejsca. Zaczęłam biec na oślep. Usłyszałam jeszcze krzyk Lee-san'a "jaka szybka!" i nawoływanie jedynej dziewczyny w ich drużynie. Nagle w kogoś dobiłam.
-Mam cię.-Usłyszałam ten arogancki ton. Teraz byłam trzymana za ramiona przez nikogo innego jak przez Biało-okiego bruneta.
-P...puść.-szepnęłam opuszczając głowę.
-Nie.Musisz iść ze mną uspokoić tą głupią dziewuchę.-powiedział spokojnie. Nie mając wyjścia kiwnęłam głową na tak.Teraz mnie puścił.-Weź się doprowadź do porządku kobieto.-w jego tonie było słychać pogardę.
-Weź się odczep ty...sama nie wiem...jesteś nim czy nią?-spytałam, a moje usta wykrzywił parszywy uśmieszek. Żyłka mu pulsowała.
-Ty mała...!-Krzyknął, ale nie skończył ponieważ podbiegła do nas Tenten-san i stanęła przede mną.
-O Kami-sama! Nie strasz tak nas!
-Nani?! Watashi...
-Cicho!-Uciszył nas Neji- Widzisz, jest cała i zdrowa. Teraz możemy już iść?
-Nie!-Krzyknęła na niego brunetka-Chcesz iść z nami?-Spytała mnie, ja patrzyłam na nią chwile.
-Gdzie?-moje pytanie było aż przesiąknięte nieufnością.
-Na Ramen!!-Krzyknął Lee, na te słowa zaburczało mi w brzuchu. Wszyscy oprócz "pana wszystko mam w..." zaczęli się śmiać. Nie mając wyjścia poszłam z nimi. Okazało się w końcu , że wystarczyło przejść prosto i w lewo by znów być w wiosce. Ten dzień skończył się trochę dziwnie, gdyż w Ichiraku Ramen był Naruto i Sasuke, a kiedy mnie zobaczyli oboje zaczęli się o coś kłócić. Tak właśnie mi to wszystko minęło

Mam nadzieję że się spodobał rozdział :3...Liczę na parę komentarzy *-* Arigato tym co już wcześniej dodawali <3

sobota, 14 grudnia 2013

10 "Powrót pełen łez"

Kiedy tak stałam pod bamą z Hoshi-san'e, od razu poczułam smutek pomieszany z radością. Spojrzałam na ogromne wrota,i zrozumiałam, że już więcej mogę się nie widzieć z moim nowym Nakama.
-Oj, Kuumi.-Powiedział cicho, mój wzrok wylądował na nim.-Nie smuć się.-Jego ton był spokojny, patrzył na mnie z lekkim uśmiechem na twarzy.
Ja kiwnęłam głową i ruszyłam do przodu. Zauważyłam, że białowłosy się nie rusza z miejsca.
-H...Hoshi-san?-Moje oczy skierowane były na jego twarz przepełnione czymś w rodzaju tęsknoty



-Gomene, Kuumi....Niestety, ja nie idę do wioski.-Powiedział, po czym podszedł do mnie, przytulił mnie i znikł. Przez ten cały czas leciały mi łzy, ale teraz czuję się chodź bym miała się utopić.
-H...Hoshi-san...-szeptałam płacząc. Nagle usłyszałam jego głos mówiący "Nie smuć się" Od razu wytarłam oczy, zacisnęłam rękę w pięść i ruszyłam do wioski. Gdy przeszłam przez bramę, od razu przywitali mnie Kotetsu i Izumo.
-Oj! Kuumi-chan! To ty!-Krzyknął Izumo
-Wreszcie wróciłaś-Dopowiedział Kotetsu
-H....Hai- szepnęłam.Oboje popatrzyli na mnie zdziwieni, ale nic nie mówili.-Wróciłam....- Po tym jak to powiedziałam ruszyłam w stronę budynku Hokage. Szłam spokojnie między ludźmi przez ulice Konohy, kidy nagle....
-Kuuuuuuuuuuummmmmmmiiiiiiiiiii-cccccchhhhhhhhaaaaaaaannnnnnnnn!!!!!!-Usłyszałam głośny krzyk, po czym poczułam coś ciężkiego na plecach, Nie mogąc utrzymać równowagi, przewróciłam się razem z moim napastnikiem.
-Ite...-Powiedziałam głośno.
-Kuumi-chan! To naprawdę ty!-Krzyczał mi do ucha Naruto.-Kuumi-chan, myślałem, że nie wrócisz.-Kiedy jakoś obróciłam głowę, zobaczyłam fontannę łez mojego nii-san'a.
-Naruto, zejdź z niej.-Usłyszałam również oschły głos Saska,Braciszek, jakby nie słysząc dalej na mnie leżał.
-Na...Na....Na...-Słyszałam cichy szept, a potem zobaczyłam  Shikamaru i chowającą się za nim Hinatę. Obok nich stał Shino, Choji, Ino i Kiba. Kiedy ich wszystkich zobaczyłam....Poczułam wtedy takie ciepło ogarniające całe moje ciało, to bardzo miłe uczucie. Takie...takie inne.
-Minna!-Krzyknęłam przez łzy.
-T........Ty mówisz!-Krzyknął Kiba i patrzył na mnie wzrokiem "Jestem tępy, uderz mnie"
-Od dawna! -powiedział Naruto, już się opamiętał. Mimo łez płynących z moich oczu, szeroko się uśmiechnęłam. Nagle uświadomiłam sobie, że u Hokage miałam być już jakiś czas temu. Gwałtownie się podniosłam, w skutek czego Naruto-nii ze mnie spadł.
-Gomene!-Krzyknęłam biegnąc.-Spieszę się!-Kiedy to krzyknęłam szybko skręciłam,tak oto cała zdyszana wparowałam do gabinetu staruszka, bez pukania ani żadnych grzecznościowych zwrotów.
-Staruszku! Jesteś podły, wredny, oszukańczy...i...i-Ucięłam na chwilę gdyż w gabinecie dziadka zobaczylam...









Info!

Uwaga!! Małe info! Jeśli ktokolwiek pisał do mnie na gg To ogromne GOMENE !T.T...Właśnie teraz zrozumiałam, że źle podałam numer...Naprawdę głupia jestem >.<...Shichoo-chann~~~ Przepraszam :3...Jeśli będziesz chciała ze mną jeszcze popisać to zapraszam na moje prawdziwe gg ^.^" 39906517...
To chyba tyle...

PS: Za ten wspierający komentarzyk dziękuję i od razu informuję, że zaraz biorę się za next notke! :3

9 "Niespodziewany obrót wydarzeń."

Idąc tak z Hoshi-sanem myślałam o tym, czy wszystko będzie dobrze. Po głowie ciągle latały mi pytania takie jak: Czy ja jestem aż taka słaba, że potrzebuję takiego treningu, czy inni za mną będą tęsknić i czy Naruto-nii znajdzie sobie inną siostrę. Po tych wszystkich myślach łzy stanęły mi w oczach. Nie mogąc wytrzymać, stanęłam a po chwili już klęczałam na środku drogi i płakałam.
-O...Oj!!-Krzyknął przejęty Hoshi-san.-Co jest? Coś cię boli?
-Iie!-Wyszeptałam i pociągnęłam nosem.-Ja....Ja...Ja po prostu nie chcę odchodzić!-Z moich oczy lały się strumienie łez.
-C...co? Czemu?-Spytał zdziwiony-Będziesz silniejsza!
-W...wiem, ale...Ale moi przyjaciele....Oni zapomną o mnie!-Kiedy t powiedziałam Hoshi-sensei mnie przytulił.
-Przecież tak się nie stanie-powiedział spokojnie. W tym samym momencie usłyszałam jakiś szelest. Hoshi-san stanął przede mną, gotowy do walki.
-Oj,oj...Spokojnie.-Usłyszeliśmy tak dobrze znany mi głos.
-I....I...-próbowałam powiedzieć przez łzy.
-I?...-powtórzył cicho Hoshi-san rozluźniając się.
-Hokage-sama mnie wysłał.-powiedział Iruka wychodząc  zza drzew.-Oto list od nie...-Kiedy spojrzał na mnie, umilkł-Kuumi-chan! A ty co tu robisz?-spytał zdziwiony. Kiedy do mnie podszedł zobaczył łzy.
-Hoshi! Coś ty zrobił mojej uczennicy?!-Spytał gniewnie,ja rzuciłam się na niego i wtuliłam się w jego ramię.
-Iruka-sensei!-Krzyknęłam przez łzy. Hoshi-san spojrzał na mnie zdziwiony, odebrał list od Iruki-sensei i poszedł go czytać, w miedzy czasie ja wszystko opowiedziałam Sensei'owi. Kiedy Hoshi-san podszedł do nas powiedział:
-Słuchaj, twój trening został przesunięty, aż do egzaminu na chunina.- ja patrzyłam na niego zapłakana.-Ale, przez tydzień masz mi towarzyszyć na misji.-powiedział dobitnie.-Ty Iruka, masz nikomu nie mówić o tym co tu widzisz, oprócz Wielmożnego Hokage!
-Hai!-Krzyknęliśmy równocześnie. Ja miałam ogromny uśmiech na twarzy.
~~~~~~~7 dni później~~~~~~
-H...Hoshi-san!-Krzyknęłam biegnąc w stronę siedzącego mężczyzny, siedział pod drzewem na małej polance.
-Nani?-Spytał ciepło, odwrócił się do mnie i się uśmiechnął.
-Patrz! Dla ciebie! Specjalny wianek!-Podbiegłam do niego i wręczyłam mu wianek z kwiatków. Były czerwone <kwiatki> By nie zlewać się z białymi włosami Mojego nowego Nakama.
-Haha! Dziękuję !-Powiedział śmiejąc się głośno.
-T...to nie śmieszne.-powiedziałam czerwona jak burak.
-Oj! Nie obrażaj się! W końcu to nasz ostatni wspólny dzień. Już musimy wracać.-W jego głosie dało się wyczuć nutkę smutku.
-Hoshi-san, czy ty nie masz przyjaciół?-Spytałam z poważną miną, a go zatkało.-Haha! Nie masz!-Krzyknęłam z satysfakcją.
-Czyli ty nie jesteś moją przyjaciółką?-Spytał z udawaną urazą. Ja od razu się uciszyłam, moja twarz znów była poważna.
-Oczywiście, że jestem!-Po tym jak to powiedziałam on mnie przytulił i zaczął czochrać mnie po włosach.
-Szkoda, że mnie nie poznajesz-szepnął tak cicho, że nie byłam pewna czy dobrze słyszałam.
-He?-Spytałam mocno zdziwiona-Coś mówiłeś?
-Iie-zaprzeczył, wstał i ruszył w stronę wioski.

niedziela, 1 grudnia 2013

8 " Czy ja jestem aż tak słaba?"

Siedliśmy do stolika. Zaczęliśmy pałaszować przysądzone przez Naruto błyskawiczne Ramen.
-Nii...Arigato!-Krzyknęłam odkładając pusty kubek po zupie. Szeroko się uśmiechnęłam. On również skończył.
-Kuumi-chan...Czy ty nie powinnaś się przebrać?-spytał przekrzywiając śmiesznie głowę. Nie do końca rozumiejąc popatrzyłam na swoje ubranie. Od razu moją twarz pokrył soczysty rumieniec. "Kyaaa!!! Przecież to koszula szpitalna >.<."
-Ja...YYY....UUU...-Zacięłam się.
-Muahahahaha!!-Blondyn zaczął się śmiać. Spadł z krzesła ale i tak nie przestał.
-Nii-san! Przestań!-Krzyknęłam zarzenowana.
-G...Gomene! Kuumi-chan! Ty naprawdę śmiesznie wyglądasz.-powiedział na chwilę hamując śmiech.
-Baka!-Krzyknęłam i wstałam od stolika.
-Ej, Kuumi-chan. Nie obrażaj się.-powiedział już opanowany.
-Hymph.-Prychnęłam i ruszyłam do drzwi.
-Oj! Kuumi!-Mówił przepraszająco Naruto. Nie zdążył dokończyć, gdyż ja już wyszłam i od razu, nie zwracając uwagi na nic innego weszłam do siebie. Ruszyłam do pokoju, wzięła z tam tond jakieś czyste ubrania i poszłam do łazienki. Napuściłam ciepłej wody do wanny i od razu do niej weszłam, szybko tego pożałowałam gdyż rany zaczęły strasznie szczypać. Kiedy już się przyzwyczaiłam, zanurzyłam głowę w wodzie. Po długiej i przyjemnej kąpieli wysuszyłam się szybko i przebrałam w ulubiony strój. Stanęłam przed lustrem i zobaczyłam w jakim fatalnym stanie jestem. Miałam parę szram na twarzy, na rękach i nogach. Od razu wzięłam się za chowanie ran. Pozawijałam bandaże w odpowiednich miejscach oraz ponaklejałam plastry na twarz Kiedy skończyłam, szybko wyszłam z łazienki.Usiadłam na krześle w kuchni i zaczęłam myśleć. Nagle przypomniało mi się tamto zdarzenie.

"Ta ciemność, ja...ja ją znam...Czy ja już nie żyję? Ale skoro nie żyję to nie powinnam być w piekle albo niebie?Chwila, czy to jest światełko? Jest takie przyjemne, chcę tam iść."
"Nie możesz!"
"Czemu?"
"Jeszcze nie przyszedł na ciebie czas"
"Ale tam jest tak miło i ciepło"
"Uwierz mi, otwórz oczy...jeszcze nie pora"

Kto wtedy mi odpowiadał? Czemu zostałam zaatakowana? Czemu jestem taka słaba?- Te i inne myśli krążyły mi po głowie. Tyle pytań! Czemu na żadne nie ma odpowiedzi?.-Kiedy tak myślałam, poczułam czyjąś silną dłoń na ramieniu. Tak się przestraszyłam, że aż pisnęłam.
-Oj, Kuumi. To ja.-powiedział tak dobrze mi znany męski głos.-Wiesz, że nie wolno wychodzić z szpitala bez wypisania?- powoli odwróciłam głowę i ujrzałam smutną twarz Iruki-sensei.-Musisz tam natychmiast wracać! Podobno jesteś bardzo ciężko ranna i powinnaś leżeć w łóżku!-powiedział, po czym kucną przede mną. Chciałam w tym momencie coś powiedzieć, już nawet otwierałam usta, ale przeszkodził mi donośny krzyk Naruto.
-Kuuuuuuuuuuuuumi-chaaaaan!!!!! Nieeee gnieeee wajjj sięęę!!!-krzyczał.-wchodzę!-Po tym usłyszałam głośny trzask i zobaczyłam braciszka lecącego prosto w bogu winną ścianę. Rozplaszczył się na niej jak naleśnik. Po nim wszedł Sasuke.
-Głąbie. Nie wrzeszcz tak.Nie tylko ty tu mieszkasz.-powiedział z odrazą. Spojrzałam najpierw na chłodny wzrok Saska a potem na nienawistny wzrok Naruto. To wyglądało tak komicznie.Wzrok naruto wyglądał jakby Sasuke właśnie zabrał ostatnią porcję Ramen na całym świecie
 -Sasuuukeee!!! Ty...-Nie skończył, gdyż sensei już był przy nich.
-Naruto! Nie krzyczy się pod czyimiś drzwiami! Sasuke! Nie wywarza się kimś innym drzwi!-Powiedział nieporadnie sensei. Cóż, to tak śmiesznie brzmiało że nie wytrzymałam i spadłam z krzesła. Tarzałam się po podłodze chichrając się jak nigdy. Kiedy już się opanowałam popatrzyłam łzawiącymi oczami na moich gości. Dopiero teraz sobie uświadomiłam co się stało. Moją twarz pokrył soczysty rumieniec.
-G...gomene...-szepnęłam cicho. Naruto od razu się opamiętał i podszedł do mnie.
-No! Wreszcie się śmiałaś tak głośno! -Powiedział, jakby dumny z siebie. Sensei dalej był w szoku. Tak jak Sasek.
-Od kiedy ty mówisz?-spytał głupkowato sensei. Ja spojrzałam na niego tępo.
-Od miałam rok-powiedziałam poważnie. Naruto się roześmiał a ja po chwili dołączyłam. Sasuke cicho prychnął i poszedł, a sensei wstał, uśmiechnął się lekko i podszedł do mnie.
-Cieszę się, że już możesz mówić. A teraz musisz iść ze mną do szpitala, na ostatnie badania i już jutro będziesz mogła iść do szkoły.-powiedział ciepło.
Wtedy byłam taka szczęśliwa, że nie zauważyłam tego smutnego błysku w jego oczach.

 Ohayo! Arigato,że to czytacie. Szczerze mam nadzieję, że będziecie częściej komentować! Nie martwcie się! To nie koniec dzisiejszej notki. Chciałam teraz dać tą informację ponieważ mogłabym potem zapomnieć :3...Wracajcie do czytania ! xD

 Szłam za sense'iem uśmiechając się szeroko. Po badaniach chciałam wrócić do domu, lecz Iruka mnie zatrzymał. Popatrzyłam na niego pytająco.
-Wybacz Kuumi-chan, ale musisz ze mną iść jeszcze do Hokage-sama by wszystko mu opowiedzieć.-Po tym zdaniu przeszedł mnie zimny dreszcz. Uśmiech od razu zniknął z mojej twarzy. Nie dlatego że mam iść do Hokage, osobiście go lubiłam, uważałam za kogoś na pozur dziadka. Uśmiech mi znikł ponieważ ton jakim to mówił był smutny, zawiedziony oraz lekko podenerwowany. Nie mając siły mówić, kiwnęłam tylko głową i znów poszłam w ślad za brunetem. Doszliśmy do siedziby Hokage i powoli szliśmy do jego gabinetu, kiedy byliśmy pod masywnymi drzwiami, sensei mnie zostawił mówiąc bym weszła sama. Lekko zapukałam a po chwili usłyszałam głośne wejść. Usłuchałam rozkazu. Teraz stałam na przeciw Dziadkowi i patrzyłam w jego stare, zmęczone już oczy.
-Kuumi, czy wiesz po co tu jesteś?-Spytał spokojnie
-Nie do końca.-szepnęłam cicho, tak cicho że aż myślałam że tego nie powiedziałam.
-Rozumiem. Już możesz mówić?To dobrze.-powiedział, wstał i odwrócił się do okna za którym już chowało się słońce
-Hai.
-Hmm-zamyślił się na chwilę.- Kuumi, jesteś tu ponieważ zostałaś zaatakowana przez jednego z wysłanników Orochimaru. Jesteś moim dzieckiem, tak jak wszyscy w wiosce, i pragnę dla ciebie jak najlepiej, więc...-zamilkł na chwilę.-Hoshi! Wejdź.-powiedział głośno, po czym w pomieszczeniu pojawił się jakiś pan, miał białe włosy, szramę na policzku oraz dziwne acz kolwiek piękne oczy.

 -Witaj. Nazywam się Hoshi. Od dziś będę twoim nauczycielem.-powiedział to beznamiętnie.
-Nani?-spytałam cicho.-Ale ja już mam Iruke-sensei.-powiedziałam.
-Kuumi, dzisiaj opuszczasz wioskę.-powiedział smutno staruszek.
-Nani?!-Krzyknęłam, moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości.-A...Ale czemu?...-Szepnęłam cicho.-C...czy to dlatego...że...że jestem słaba?- dalej szeptałam. Tak cicho że nikt mnie nie mógł usłyszeć, a jednak.
-Nie mazgaj się. Dziś wyruszamy, ale za pięć lat wrócimy. Pokażesz wszystkim jaka silna jesteś.-powiedział mi do ucha Hoshi-san. Kiwnęłam lekko głową na tak. Potem jeszcze Hokage chciał omówić parę spraw z moim nowym sensei'em. Kazali mi iść się spakować. Kiedy doszłam do domu pod moje drzwi, od razu poczułam pustkę. Mimowolnie zapukałam do numerka obok. Drzwi otworzył mi zaspany Nii-san

-Kuumi-chan?Czy coś się stało?-spytał ziewając.
-Naruto-nii...Ja...Ja...-szeptałam cicho.-Ja wyjeżdżam.-mówiąc to spuściłam wzrok.
-He?!-Krzyknął.-Co? Dokąd? Kiedy? Gdzie? Na ile?-pytał szybko.
-Nie wiem dokąd, dziś...Prawdopodobnie na pięć lat...-mówiłam przez łzy.
-C...Nie płacz! W końcu wrócisz!-Powiedział, a ja spojrzałam na niego. Przytuliłam go mocno i pobiegłam do swojego mieszkania. Szybko się spakowałam i wyskoczyłam przez okno. Pod bramą konohy byłam o równej 22.40. Wraz z Hoshi-san'em Ruszyłam w podróż.






środa, 13 listopada 2013

7 "Zły sen"


"Stałam właśnie nad jakimś jeziorkiem. Byłam sama,w pewnym momencie usłyszałam pisk. Spojrzałam w tamtą stronę i to, co ujrzałam, zdziwiło mnie ogromnie. W stronę jeziorka biegła dziewczynka, miała białe włosy i złote oczy. Wyglądała dokładnie jak ja! Chciałam do niej podejść ale coś trzymało mnie za nogi. Po chwili druga ja stała po drugiej stronie źródełka. Patrzyłam na siebie. Tamta ja była szeroko uśmiechnięta...Pamiętam to! Dlaczego akurat widzę ten dzień? Czemu to musi mi się przytrafiać?! Nie mogąc, ani się ruszyć, ani nic powiedzieć, stałam w miejscu i patrzyłam. Wiedziałam co się teraz stanie, podejdzie do mnie ojii-san i zaśpiewa ze mną jedną z naszych ulubionych piosenek <klik>. Potem dziadek został wezwany przez jakiegoś ninje. Posmutniałam i ruszyłam do wioski....Nie chcę tego widzieć!! Próbowałam krzyknąć...niestety...to było na nic. Wtedy zobaczyłam, że sceny się pomieszały. Powód mojego zachowania został ominięty! Widziałam siebie idącą w stronę wężowatego człowieka!"
-Nie!!!- Krzyknęłam otwierając oczy, z których zaczęły lecieć łzy. Na dodatek z ręki ciekła mi krew.
-Kuumi-chan! Daijobu ka?-spytał mnie Naruto wpadając do pokoju, w którym byłam.
-H...Hai...demo...Ręka...-wyszeptałam, moja głowa była opuszczona. Trzymałam rękę w łokciu.
-Krwawisz!-Krzyknął i szybko podbiegł do stoliczka nocnego. Wyciągnął czysty bandaż. Mój brudny i zakrwawiony odwiązał i wyrzucił. Delikatnie zawiązał czysty.
-Coś ci się śniło?-spytał cicho.
-Ha...hai...-szepnęłam....Muszę szybko zmienić temat!...-N...Naruto-nii...Skąd wiesz jak się zmienia bandaż?-spytałam niepewnie. No pięknie...Ja to potrafię wymyślić...
-Cóż, to dlatego że od zawsze byłem sam. Ludzie z wioski niezbyt za mną przepadają...Ja...Musiałem się nauczyć.-Powiedział smutno.
-Gomene...-szepnęłam.
-Nie! Nic się nie stało!-krzyknął szeroko się uśmiechając. Ten uśmiech...on był taki sztuczny! Nagle poczułam taki smutek, nie panując nad sobą przytuliłam braciszka.-Już, już...Ciii...Nie musisz mówić co ci się śniło...Spokojnie.-Szeptał mi do ucha, gładząc mnie po włosach.
-Gomene...Arigato...Gomene...-mówiłam cicho.Blondyn jeszcze mocniej mnie przytulił.
-Już dobrze.-powiedział i mocniej mnie przycisnął do swojej klatki. Siedzieliśmy tak z dobre 20 minut. Pewnie siedzielibyśmy dłużej, gdyby nie to, że nasze żołądki zaburczały równocześnie. Wybuchnęliśmy głośnym śmiechem...

sobota, 19 października 2013

6 "Pobudka"

"Wszystko mnie boli, czuję każdy mięsień, każdą komórkę mojego ciała. Czy to jest właśnie ironia losu? Że nawet przez sen muszę czuć ten ból? Teraz nie mówię o bólu fizycznym. Nie, ten da się wyleczyć.Ten, który ja teraz odczuwam, to ból psychiczny. Nawet jak wyleczę swoje ciało to do końca życia będę świadoma tego jaka słaba jestem. To takie upokarzające."
-Dalej śpi?-spytał się ten, tak dobrze mi znany głos.
-Tak-odpowiedziała ta sama kobieta, która rozmawiała ostatnio z senseiem.
-Rozumiem-powiedział lekko smutnym tonem. Miałam taką ochotę otworzyć oczy i wtulić się w mojego braciszka, że aż krzyczałam w myślach. Usłyszałam powolne kroki kierowane w moją stronę, przynajmniej tak myślę ponieważ słyszałam je coraz głośniejsze. Do moich uszu doszedł dźwięk odsuwanego krzesła oraz dźwięk zamykanych drzwi. Chyba Naruto obok mnie usiadł a ta pani gdzieś poszła.
-Kuumi-chan, w akademii nudno bez ciebie.-Usłyszałam głos blondyna-Mam już pełno pomysłów na kawały! I już wiem jak wkurzyć Sasuke!...-na chwile się uciszył, poczułam że chwyta moją rękę.-No weź, jako jedyna byłaś szczera-powiedział, poczułam jak na rękę skapuje mi coś mokrego.
-N...Nie płacz...-Kiedy to powiedziałam poczułam jak mój braciszek sztywnieje.
-Kuumi-chan?-Wyszeptał niepewnie.
-Nie, kurde...Śpiąca królewna-szepnęłam zachrypniętym głosem. Miałam zaschnięte gardło. Straszne mnie piekło przy każdym słowie. Powoli otworzyłam oczy i pierwsze co zobaczyłam to wszech obecna biel. Tak mnie to oślepiło że znów zamknęłam oczy. Po chwili już przyzwyczajona patrzyłam na tą blond czuprynę. Niespodziewanie Naruto skoczył na mnie i zaczął mnie tulić. Ponieważ wszystko mnie bolało to jęknęłam.
-Naruto-nii...Ty idioto...To boli...-wydusiłam z ledwością. Z oczu poleciały mi łezki. Naruto natychmiast mnie puścił.
-Goenasai!!-krzyknął mi prosto do ucha. W tym momencie do pokoju, w którym się znajdowaliśmy, wbiegła pielęgniarka.
-O Kami-sama! Wreszcie się obudziłaś! Całe 7 dni spania nie jest zdrowe dla tak młodego organizmu!-Powiedziała podchodząc do mnie.-Chcesz może pić?-spytała a ja kiwnęłam głową na tak. kobieta wyszła i po chwili wróciła z kubkiem pełnym zimnej wody. Wypiłam wszystko duszkiem.
-No więc? Jak się czujesz?-Spytała mnie. Pokazałam palcem na ramię, brzuch oraz głowę. Ta od razu zrozumiała i podała mi białą tabletkę. Wzięłam ją i połknęłam.
-No więc ja idę po śniadanie dla ciebie, pewnie jesteś bardzo głodna.-jak powiedziała tak zrobiła. Znów zostaliśmy sami. Niebieskooki dziwnie się na mnie patrzył. Spojrzałam na niego z pytaniem wymalowanym na twarzy.
-Kuumi-chan, dlaczego się nie odezwałaś?-Patrzyłam na blondyna dość długą  chwilę. Zastanawiałam się, dlaczego akurat rozmawiam tylko z nim? Nie wiem.
-Ja...-zaczęłam ale nie zdążyłam,ponieważ do pokoju znów weszła ta pani. Teraz bardziej się jej przyjrzałam. Była wysoka, miała czarne włosy oraz zielone oczy. Uśmiechała się miło kładąc mi tackę na kolanach.
-No kochana, wcinaj.-powiedziała szczęśliwa z jakiegoś powodu.
-Arigatou.-szepnęłam cicho.Czarnowłosej rozszerzyły się źrenice, lecz po chwili znów kontaktowała.
-T...tak.-powiedziała tylko i szybko wyszła z tego pomieszczenia.
-Już chyba zaczynam wiedzieć czemu.-Powiedział chichotając. Cóż, nie powiem, to jak teraz wyglądałam było komiczne. Byłam cała czerwona na twarzy. Tak zarumieniłam się mówiąc do tej pani samo dziękuję. Żeby zakryć twarz schyliłam głowę i zaczęłam jeść jakąś papkę. Wyglądała gorzej niż smakowała. Naruto rozmawiał ze mną do wieczora aż musiał iść do domu gdyż godziny odwiedzin się skończyły. Teraz siedzę na łóżku i trzęsę się ze strachu. Ciekawi was pewnie czemu, przez pewne okoliczności oraz niemiłe zdarzenia boję się ciemności. Heh, jestem taka słaba. W końcu nie wytrzymałam i wstałam. Z drżącymi nogami ruszyłam do okna. Otworzyłam je na oścież, to co zobaczyłam sprawiło że poczułam się lepiej. Zobaczyłam...DRZEWO!!! Tak! Przed moim oknem znajdowało się duże drzewo!! Byłam taka szczęśliwa że gałęzie dosięgają okna że aż postanowiłam się na nie wspiąć. Weszłam na drzewo, i powoli się z niego ześlizgnęłam na ziemię. Bez namysłu ruszyłam w stronę domu. "Chwila! Ale kiedy już tam dojdę to co zrobię? Przecież i tak nie mogę zapalić światła, bo ANBU mnie wyczai i zaniesie z powrotem do szpitala. Dom odpada...Ale ja się tak boję! A może Naruto? Tak! Naruto-nii pewnie mnie przyjmie!"-z takimi myślami pobiegłam pod drzwi Naruto."Ale chwila! Czy to nie będzie dla niego kłopot?"-Myślałam idąc korytarzem. Kiedy już prawie była pod drzwiami Braciszka poślizgnęłam się na jakiejś niezidentyfikowanej rzeczy i walnęłam w drzwi z numerkiem 6 <jak dobrze pamiętam to taki miał naruto>.<>. Oparłam się o nie i pomasowałam głowę, która zrobiła tyle hałasu. Niestety! Nie spodziewałam się że Naruto otworzy drzwi więc wpadłam do środka.Upadłam na podłogę.
-Kuumi-chan?Co ty tu robisz?-spytał nieprzytomnym głosem.
--Ja...bo..tego...ymm...
-Zaraz...Czemu  nie jesteś w szpitalu? Co z twoimi ranami?-spytał już rozbudzony.
-Nii-san...Obiecaj że nie będziesz się śmiać.-powiedziałam siadając. Ten kiwnął głową.-No więc...Ja...Boję się ciemności!-Wyrzuciłam to z siebie.
-Nani?-popatrzył na mnie zdziwiony. Uśmiechnął się szeroko i pomógł mi wstać z podłogi. trzymając mnie za rękę zaprowadził mnie do łóżka. Posadził mnie na nim, zapalił lampkę i pokazał żebym się położyła. No więc się położyłam a on obok mnie.
-Dobranoc.-Usłyszałam jeszcze.
-H...hai.-wyszeptałam cicho. Byłam zszokowana. Ale przyznam że nawet się nad tym nie nie zastanawiałam bo szybko zasnęłam.

poniedziałek, 14 października 2013

5 "Napaść"

Ohayo!! Jak pewnie zauważyliście, dodałam play listę! Jeśli chcielibyście własne utwory to piszcie w komentarzach! Wyślijcie mi link a ja go posłucham i może dodam xDD...A teraz notka...


Mój sen skończył się, kiedy promienie słońca brutalnie wpadły na moją twarz. Nieprzytomnie usiadłam dalej mając zamknięte oczy. Lekko je przetarłam i powoli zaczynałam je otwierać .
. "Ahh...Co to było?!...Śniło mi się że...Właściwie...ja nie pamiętam co mi się śniło...ale wiem że się bałam i byłam smutna..Dlaczego akurat to?."-Z takimi myślami ruszyłam do szafy. Po drodze otworzyłam moje okno na oścież w skutek czego letni powiew uderzył w moją twarz. To takie przyjemne uczucie.Po chwili przyjemności otwarłam szafę, wyciągnęłam z niej mój strój ninja
Na rękach zawiązałam bandaże, jak zawsze z resztą. Po tej monotonnej czynności ruszyłam do ubikacji. Umyłam twarz zęby i ruszyłam powoli do akademii. Zamknęłam drzwi na klucz. Kiedy miałam już ruszyć w stronę schodów zostałam od tyłu zaatakowana! Ktoś się na mnie rzucił w skutek czego oboje runęliśmy na ziemię. Przechyliłam głowę w bok i zobaczyłam blond czuprynę nad ramieniem. "Naruto!!"-W moich myślach przeleciało parę brzydkich słów na temat mojego Nii-sana.
-Haha!! Ohayo Kuum-chan!! Twoja mina jest najlepsza Dattebayo!-Krzyknął do mnie na dzień dobry. Ja bez żadnych słów wstałam i przywitałam się z nim machnięciem głowy.
-Ara? Czemu się już nie odzywasz?-spytał lekko zawiedziony. Popatrzyłam na niego wzrokiem mówiącym "powiedz coś jeszcze a zatłukę". Widocznie mój towarzysz nie do końca zrozumiał.
-Kuumi-chan? Czy coś się stało?-Spytał zmartwiony. Cóż, nie powiem mu że przez to że wczoraj się odezwałam, wszystko sobie przypomniałam od nowa, i że właśnie przez to miałam koszmary. Pewnie by się obwiniał.
-Halo?-Naruto pomachał mi ręką przed oczami. Chyba mocno się zamyśliłam. Chwyciłam jego rękę latającą mi przed nosem i pociągnęłam za sobą do akademii. Kiedy zeszliśmy ze schodów to go puściłam. Szliśmy w ciszy. Aż nagle...
-Kyaaaaa!!!! To Sasuke-Kun~!!!!-Wrzeszczały dziewczyny na widok naszego sąsiada z ławki. Lekko się ucieszyłam na jego widok, dokładnie to go nie widziałam bo był otoczony gronem fanek, ale na samą myśl o nim się uśmiechnęłam..."Zaraz...Ja...Ja się uśmiechnęłam?!
-Kuumi-chan-Myśląc o nim?!!
-Kuumi-chaan!- Coś ze mną jest nie tak"
-Oy! Kuumi-chaaaaaaaannnnnnnnnn!!!!!!-Krzyknął mi do ucha Blondyn. Wystraszona spojrzałam na niego.-Weź się obudź! Jesteśmy już dawno pod akademią a ty jakieś miny strzelasz!-Powiedział do mnie chichocząc. Ja machnęłam na niego ręką i ruszyłam do naszej sali.Zajęłam swoje miejsce. Po chwili dobiegł do mnie Naruto.
-Kuumi-chan! Co cię ugryzło Dattebayo. Od rana jesteś dla mnie niemiła.-Pożalił się chłopak...Właściwie, nie wiem czemu jestem taka zła. Miałam koszmar, ale nie pamiętam co się w nim działo. Pamiętam jedynie uczucia, które w nim odczuwałam. Kiedy już miałam przeprosić mojego sąsiada usłyszałam że ktoś siada na miejscu Saska, instynktownie tam spojrzałam..."Kurde, jednak to on..."-Przeszło mi przez myśl. Znów odwróciłam się do Naruto z tym samym zamiarem kiedy nagle nie wiadomo skąd pojawiły się fanki Sasuke, proszące mnie o zmianę miejsca. Najpierw zerknęłam w stronę Kruczowłosego chłopaka. Jego mina była bezcenna


Wyglądał jak proszący kotek. Zachichotałam co zwróciło uwagę nachalnych fanek.
-Zamień się! Co ci szkodzi?!-Wrzeszczały, a ja nie miałam nawet jak im odpowiedzieć, przez to wszystko byłam na krawędzi wybuchu! Tak prawie wybuchnę ze śmiechu. Wzięłam kartę i długopis do ręki i zaczęłam pisać.
"Ale was jest za dużo! Przecież wszystkie się tu nie zmieścicie."
-Ja tam usiądę!-krzyczałam jedna.
-Nie bo ja!-Krzyczała druga. Nagle wpadłam na genialny pomysł. Moje oczy się zaszkliły, wszystkie krzyki momentalnie ucichły.
"Gomene! Przez to że tu siadłam teraz się kłucicie!"-Napisałam i przyłożyłam piąstki do oczu.
"Demon"-przeszło przez myśl Naruto i Sasuke.
-N...Nie martw się!!-Krzyknęła jakaś dziewczyna.
-T...Tak...My już nie chcemy tu siadać! -krzyknęła inna. Jedna nawet mnie na pocieszenie poklepała po głowie. Spojrzałam na nie wzrokiem numer 3 czyli słodki piesek pyta"na prawdę" One wszystkie energicznie pokiwały głowami i zmyły się w tak samo szybki sposób co się tu znalazły.
-Kuumi-chan. Jesteś niezłą aktorką-szepnął do mnie Nii-san. Ja złowieszczo się uśmiechnęłam.
"Otwórz okno!"-Napisałam na kartce i pokazałam ją blondynowi. On bez niczego je otworzył i w momencie kiedy Sensei wszedł do klasy, ja z niej wyskoczyłam. Z klasy dało się słyszeć jeszcze różne krzyki np: " A ja?" To był chyba Naruto. "Kuuuuuuuummmmmiiiiiiiiii!!!!!"To był Sensei. "Wow!"Krzyknął ktoś jeszcze.
Po dziesięciu minutach biegu trafiłam na małą polankę"Wreszcie cisza i spokój...Teraz mogę przemyśleć parę spraw." Niestety, nie wiedziałam jak się mylę. Usiadłam na samym środku polany i zagłębiłam się w swoich myślach. Nagle poczułam ostrzy ból na plecach a po chwili leżałam na brzuchu, przygwożdżona do ziemi przez czyjąś stopę. Próbowałam wstać podpierając się rękami, ale niestety, byłam zbyt słaba.
-Nie wierzgaj tak mała!-Krzyknął na mnie męski głos. Po chwili poczułam że ściąga ze mnie nogę. Myśląc że to dobry moment wstałam i kiedy chciałam uciec, chwycił mnie za włosy i brutalnie pociągnął do góry. Pisnęłam z bólu.  Z moich oczu przymkniętych oczu zaczęły lecieć łzy.
-Kuumi!-Usłyszałam głos Iruki-sensei. Otworzyłam oczy i popatrzyłam zapłakana na dyszącego senseia. Moje oczy mówiły pomóż. Brunet nie zastanawiał się nad tym długo. Od razu zaatakował mojego prześladowcę. Skoczył na niego, a ten rzucił mną o ziemię. Odbiłam się parę razy i przeturlałam pod jedno z drzew, wyplułam krew wymieszaną z śliną.  Skuliłam się z bólu. Prawdopodobnie miałam złamane żebro i rękę. "Jestem taka słaba"-pomyślałam i otworzyłam ponownie oczy, zobaczyłam mojego nauczyciela, był ranny w rękę i nogę, oraz nieznanego mi zamaskowanego mężczyznę. On również był zraniony. Kiedy sensei składał pieczęci do jakiegoś jutsu nieznajomy znikł i pojawił się obok mnie.
-Kuumi! Uciekaj!-Krzyczał sensei, ale ja już nie miałam siły. Popatrzyłam załzawionym, przepraszającym wzrokiem na Umino i poczułam jak coś ostrego wbija się w mój brzuch. Moje źrenice rozszerzyły się, z ust pociekła mi teraz sama krew, krzyknęłam.  Zanim pozwoliłam pochłonąć się ciemności usłyszałam jeszcze nawoływania mojego nauczyciela i złowieszczy śmiech nieznajomego.

"Ta ciemność, ja...ja ją znam...Czy ja już nie żyję? Ale skoro nie żyję to nie powinnam być w piekle albo niebie?Chwila, czy to jest światełko? Jest takie przyjemne, chcę tam iść."
"Nie możesz!"
"Czemu?"
"Jeszcze nie przyszedł na ciebie czas"
"Ale tam jest tak miło i ciepło"
"Uwierz mi, otwórz oczy...jeszcze nie pora"

-Czy z nią wszystko dobrze?-Usłyszałam znany mi głos. Znam go, ale skąd?
-Iruka! Przychodzisz tu już 5 dzień pod rząd!-Krzyczała jakaś kobieta. A więc to był Sensei...Chwila...Ile spałam?!.-Żyje, jej stan BYŁ ciężki, ale już NIE jest, więc możesz przestać nawiedzać to miejsce?!
-Gomene! Po prostu to jet moja uczennica...Której nie mogłem obronić.-powiedział smutny. "Nie! To nie twoja wina!"-Krzyczałam w myślach, próbowałam otworzyć oczy ale za każdym razem przez moje ciało przechodziła fala bólu. "Ja...Ja dam im znak!" Po przemyśleniu tego postanowiłam ruszyć ręką. Niestety zdołałam tylko poruszyć małym palcem.
-Ruszyła się!-Usłyszałam równocześnie krzyknięte zdanie przez senseia i przez obcą panią. W duchu ucieszyłam się że to zobaczyli.-Ona się uśmiecha!-Znów te krzyki. Czyli na prawdę też się uśmiechnęłam. Niestety nie cieszyłam się zbyt długo ponieważ straciłam ponownie przytomność.










niedziela, 13 października 2013

Rozdział 4 "Mój nowy nii-san"

  "To smutne. Minęły 2 lata od tamtego zdarzenia, mimo że mam przyjaciół, to i tak płaczę w samotności. Nie lubię patrzeć w ich zatroskane oczy. Nie lubię kiedy starają się mnie pocieszać. Wtedy czuję się słaba. Nie rozumiem, czemu tak się to wtedy potoczyło? Przecież nie chciałam tego. Ja...ja po prostu chciałam tylko z kimś porozmawiać. Nie chciałam śmierci Kaoru. Nie chciałam widzieć tego zawiedzionego spojrzenia mojego taty. Gdybym tylko siedziała cicho!Teraz siedzę pod tym drzewem i płaczę. Dlaczego? Ponieważ czuję że tylko tu mogę to robić. Chyba siedzę tu już godzinę. Ale teraz to nieważne, ponieważ jeszcze nie wylałam wszystkich swoich uczuć. Heh, więc tak będzie wyglądać moje życie? Tak żałośnie i..."-Moje przemyślenia zostały przerwane przez głośny szelest dochodzący z pobliskich krzaków. Szybko otarłam łzy, siedziałam w cieniu więc trudno było dojrzeć moją twarz. Popatrzyłam na krzaki. Cierpliwie czekałam na rozwój wydarzeń. Okazało się że z zarośli wyszedł nie kto inny jak Naruto. Miał smutną minę, na początku mnie nie widział. Kiedy w końcu mnie dostrzegł uśmiechnął się szeroko i podbiegł do mnie.
-Kuumi-chan!! Znowu płaczesz?-spytał lekko oburzony, cóż, pamiętam że mu obiecałam że nie będę płakać w samotności, ale nic na to nie poradzę.-Ech-westchnął cicho. Po chwili na jego twarzy znów zawitał szeroki uśmiech.-Kuumi-chan! Pomożesz mi?-spytał robiąc błagalne oczy. Nie mając wyjścia przytaknęłam.-Jatta!!-krzyknął wesoło.-Więc dziś uciekamy z lekcji i malujemy ściany!!-Jak powiedział tak zrobiliśmy. Ponieważ spotkaliśmy się akurat przed lekcjami to od razu poszliśmy po farbę. Wybraliśmy sobie jeden z bloków, i kiedy już skończyliśmy pochwaliliśmy swoje malowidła uśmiechami.
-NAAAARRRRRUUUUUUTTTTTOOOOOOOO!!!!!!!!!!!!! KUUUUUMMMMMIIIIIIIIIIIIIIIII!!!!!!!!!!!!!!-usłyszeliśmy donośny krzyk naszego Senseia. Oboje podskoczyliśmy w miejscu i jak na zawołanie zaczęliśmy uciekać.
"Jakieś 20 minut później"
-Najpierw uciekacie z zajęć! A teraz niszczycie budynki?! Czy wy nie macie nic ciekawszego do roboty?!-Krzyczał na nas Sensei. Było już po lekcjach "Nie przypuszczałam że tyle nam zajmie malowanie ściany"-pomyślałam.
-Ale Iruka-Sensei!-Krzyknął Naruto-Przecież my tylko dodaliśmy charakteru tamtemu domowi Dattebayo.-zaprotestował.
-Ja wam zaraz dodam charakteru-szepnął cicho.-Waszą karą będzie odmalowanie tej ściany oraz wysprzątanie rzeki!-Krzyknął na nas.
-Sensei! To był mój pomysł! Nie musisz karać Kuumi-chan-tym to mnie zdziwił. Nie musiał się za mną wstawiać. Teraz przecież będzie miał więcej roboty. Patrzyłam zdziwiona to na blondyna to na nauczyciela.
-Rozumiem, w takim razie Kuumi odmaluje tylko to co pomazała.-odpowiedział po chwili ciszy Umino. Chciałam zaprotestować, ale nie mogłam nic powiedzieć. Dostaliśmy farbę, pędzle oraz dla Naruto duży worek <na śmieci z rzeki>. Wyszliśmy z akademii i ruszyliśmy do tego "upiększonego" przez nas bloku. Zamalowywanie zajęło nam jakieś 3 godziny. Po tym mój przyjaciel ruszył w stronę wody, cały czas szłam za nim. Chyba był zbyt bardzo czymś zamyślony, bo nawet mnie nie zauważył. "Chyba nie pomyślał że go zostawię?"-pomyślałam.
-Heh, już jestem.-wyszeptał smutny. Patrzyłam na niego zdziwiona. Kiedy chciał wejść do rzeki to pociągnęłam go za rękaw koszulki. On wystraszył się i skoczył wpadając do wody, ponieważ się go trzymałam to również wpadłam.
-Khe!-Wypluł wodę z buzi.-K...Kuumi-chan! C...Co ty tu robisz?!-Wyjęczał zdziwiony. Kurde! Znów chcę coś powiedzieć! Otworzyłam buzię z zamiarem złamania mojej obietnicy nie odzywania się. Przyszło mi to z trudem, ale w końcu udało się.
-Gomene- Wyszeptałam lekko zachrypniętym głosem.
-Nic się nie stało, to bardziej ja...Chwila...Ty...Ty się odezwałaś!!!!!-Krzyknął chłopak. Lekko się speszyłam.
-Bo ty byłeś smutny, i nawet nie widziałeś że idę za tobą.-wyszeptałam. On był w tak mocnym szoku, że to co do niego mówiłam doszło dopiero po chwili.
-To...Bo...Nieważne...-powiedział. Ja lekko zła wstałam. Woda ciekła ze mnie jak z kranu.
-Baka!-Krzyknęłam, z moich oczu zaczęły lecieć łzy.Zaczęło się od pojedynczej a skończyło na strumieniu. -Myślałam że jesteśmy przyjaciółmi.-wyszeptałam. On patrzył na mnie ze zdziwieniem.
-Kuumi-chan! Przecież nimi jesteśmy.-powiedział w końcu.
-To dlaczego nie chcesz ze mną porozmawiać?-spytałam smutno
-Bo...Ty tez mnie wtedy znienawidzisz.-wyszeptał cicho. Spojrzałam na niego. Podałam mu dłoń, którą chwycił. Kiedy już wstał pociągnęłam go za sobą. Szedł za mną bez żadnego oporu. Cóż, mimo że trzymałam cały czas  jego dłoń, wiedziała że i tak za mną pójdzie, ale tak bardzo przypominał mi Nii-sana,że instynktownie się go trzymałam. Szliśmy dość szybko zostawiając za sobą mokry ślad. W końcu dobiegliśmy w miejsce ,do którego pragnęłam dojść. Była to góra z twarzami Hokage. Zaciągnęłam Naruto na sam szczyt.
-Naruto, popatrz tam.-wskazałam na wioskę.Spojrzał w kierunku domów.-Powiedz mi, co widzisz i jakie masz uczucia związane z tym widokiem.
-Ja...Ja widzę naszą wioskę.-wyszeptał.-Czuję radość.-to zdanie wyprowadziło mnie z równowagi, nie wytrzymałam i go spoliczkowałam.-Z...Za co?-Z moich oczu znów popłynęły łzy.
-Naruto! Nie mów tego z taką miną!-Wyszeptałam.-Dlaczego? Dlaczego nie potrafisz być ze mną szczery?-spytałam cicho.
-Do mnie masz pretensje Dattebayo?! To przecież ty zawsze chowasz swoje uczucia. Nigdy nie mówisz co myślisz! Och, przepraszam! Ty nigdy nic nie mówisz, ponieważ jesteś tchórzem!-Krzyknął na mnie. Dopiero kiedy schyliłam głowę, zrozumiał jak mnie teraz zranił.
-Masz rację-szepnęłam.
-Kuumi-chan ja...-nie dałam mu skończyć. Szybko zbiegłam z góry."Dlaczego? Dlaczego nie rozumiesz Naruto?"
Kiedy znalazłam się już na ulicy nie zwolniłam, spojrzałam tylko za siebie. Nie zobaczyłam go. Nagle w kogoś dobiłam, w skutek czego przewróciłam się na ziemię.
-Kuumi-chan?-Usłyszałam ten zimny, tak dobrze znany mi głos. "Sasuke?"-pomyślałam. Żeby nie zobaczył moich łez schyliłam głowę. Podał mi rękę, skorzystałam z pomocy, wstałam i gdy go mijałam usłyszałam ciche.
-Nie płacz.-Mocno się wtedy zdziwiłam, ale mając już dość całego dnia pobiegłam do domu. Kiedy już się w nim znalazłam weszłam od razu pod prysznic. Puściłam zimną wodę i pozwoliłam , by ta mnie lekko ocuciła. Kiedy już skończyłam owinęłam się ręcznikiem i wyszłam. Jakie było moje zdziwienie kiedy na krześle zobaczyłam blondyna kręcącego się niecierpliwie. Kiedy mnie zobaczył to mocno się zarumienił. "Racja! Jestem w ręczniku!"-Kiedy sobie o tym przypomniałam to od razu ruszyłam się przebrać.
<Tu taki mały własnoręcznie (przez painta)robiony plan domku>
Ubrałam na siebie moją ulubioną niebieską koszulkę i czarne spodenki.Kiedy wyszłam z pokoju zobaczyłam że niebieskooki nad czymś głęboko myśli. Usiadłam przed nim.
-Kuumi-chan, hontoni gomenasai!-krzyknął patrząc na mnie smutno.-Ja tak wcale nie myślę!- wydusił po chwili. Ja kiwnęłam na to tylko głową-Wiem że teraz pewnie jesteś na mnie zła ale chciałem ci tylko odpowiedzieć na wcześniejsze pytanie. Kiedy patrzę na wioskę, mam mieszane uczucia. W pewnym sensie czuję radość ponieważ to mój dom, ale...Ja...czuję...Też strach, nienawiść oraz smutek.-powiedział opuszczając głowę.-Od kąt pamiętam, zawsze mną pomiatano, ludzie w wiosce mnie nienawidzą, wyzywają...Ja...ja naprawdę nie wiem czemu...Po prostu tak już jest i...-W tym momencie podeszłam do niego i go mocno przytuliłam.
-Naruto-szepnęłam cicho.-Jesteś dla mnie jak brat, nie mam powodu  by cie nienawidzić.-dalej szeptałam.-Wiem również że tamte słowa były wypowiedziane przez gniew. Gomene że to od ciebie wyciągnęłam ale nie mogłam już patrzeć na twoją smutną twarz.
-Kuumi-chan!-Krzyknął przytulając mnie.
-I baka...Ja nigdy nie byłam na ciebie zła.-szepnęłam ledwo łapiąc oddech-puść bo mnie udusisz! Nii-san!!-krzyknęłam zapominając się na chwilę. Naruto mnie puścił patrząc na mnie z szeroko otwartymi oczami.-Nie...Bo...To...Ja...Bo ty...Ty przypominasz mojego Braciszka i...-plątałam się. Moja twarz była koloru dorodnego pomidora,oczy latały od ściany do ściany, a ręce machały w wszystkie strony.
-Rozumiem! Dattebayo!!-Krzyknął w końcu. Ja patrzyłam teraz na niego nierozumnym wzrokiem.-Skoro ja jestem twoim Nii-sanem to ty jesteś moją Imoto!!-Krzyknął znów mnie tuląc.
-A...Ale imoto to młodsza siostra.-powiedziałam lekko naburmuszona.
-A nii-san to starszy brat-dodał z szerokim uśmiechem. Po chwili też go przytuliłam. Blondyn siedział u  mnie jeszcze jakieś 2 godziny i poszedł. Byłam taka szczęśliwa że nie mogłam spać.
"Oka-san, Oto-san myślę że tu mogę znaleźć to czego nie znalazłam w naszej wiosce" dopiero po tej myśli zasnęłam.



Ohayo!! Cóż, z tego rozdziału nie jestem zbyt dumna :/...Jakoś tak dziwny jest xDD...No nic! Dziękuję Za komentarzyk :*
Ymm, to tyle xD Pa!

sobota, 12 października 2013

Rozdział 3 "Nowi znajomi"

Po tym całym zajściu ruszyliśmy całą trójką do sali. Tylko przekroczyliśmy próg a na wstępie od razu zostałam zaatakowana przez "fanki" naszego Saska. Te ich spojrzenia dosłownie mnie zabijały! Lekko się wzdrygnęłam, ale dzielnie doszłam do naszej ławki. Usiedliśmy tak jak wcześniej, czyli ja w środku, Sasuke po prawej a po lewej Naruto. Kiedy usiedliśmy wokół naszej ławki zebrało się niezłe zbiorowisko. Wszyscy zadawali pytania tak szybko, że ani jednego nie dosłyszałam. Byłam coraz bardziej wystraszona.
-Ej! Zapomnieliście że Kuumi-chan nie mówi? Dattebayo <czasem o tym magicznym słówku będę zapominać więc mi wybaczcie :P dop aut> -Kiedy to powiedział spuściłam głowę a wokół nastała cisza.
-Przepraszamy!-powiedział jakiś chłopak z psem na głowie.
-Tak, powinniśmy się na początku przedstawić...-powiedziała blond włosa dziewczyna.  Popatrzyłam w górę "Ostatnio często schylam głowę"-Przeszło mi przez myśl. Pokiwałam przecząco głową. Zobaczyłam że większość odeszła na wieść, że raczej się nie dowie niczego specjalnego. Przy biurku zostało 9 osób. Ja, Naruto, Sasuke, chłopak z psem, blondynka, "puszysty" chłopak z paczką czipsów, chłopak z włosami ułożonymi w sterczący kucyk, jakiś dziwny chłopak z zakrytą połową twarzy oraz słodka dziewczynka chowająca się za dziwnym kucykiem, miała białe oczy i granatowe włosy. Uśmiechnęłam się do nich lekko. Chłopak z psem mocno poczerwieniał a reszta odwzajemniła mój uśmiech.
-Dobrze! To na początek, Ohayo! Watashi Ino Desu!-powiedziała blondynka i szeroko się do mnie uśmiechnęła.
-Choji -powiedział chłopak wcinając czipsy.
-K...Kiba!-Krzyknął chłopak z psem-A to mój przyjaciel, Akamaru!
-Shino- powiedział nasz zamaskowany towarzysz.
-Jakie to upierdliwe.-wysapał kucyk -Shikamaru.
-J....Ja....Ja...-zaczęła szeptać schowana dziewczyna, spojrzałam na nią ciekawa a ona cała się zarumieniła- Hinata-wyszeptała tak cicho że musiałam wytężyć mocno słuch. Też chciałam się przedstawić, ale kiedy tylko otworzyłam usta to od razu przypomniała mi się wioska, więc w skutek tego z mojego gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Byłam taka smutna że znów schyliłam głowę by włosy zasłoniły mi twarz. Ale po chwili poczułam jak ktoś szturcha mnie w ramię, spojrzałam na Naruto <Ponieważ to właśnie on mnie szturchał>. Pokazał palcem na Hinate, ta niepewnie podała mi kartkę i długopis.
-Ymm, to...bo...dlatego...-zaczęła ale nie skończyła gdyż jej język tak się zaplątał że brzmiała jak mój dziadek po dużej ilości sake.Na wspomnienie o nim i naszych rozmów zachichotałam. Pamiętam jak robił śmieszne miny kiedy było mi smutno, zawsze się wygłupiał



Nazywał się Jogoro. Zawsze mówił że śpiew to lekarstwo na wszystko.Szkoda że już nikt nie usłyszy naszej piosenki. Widocznie mocno się zamyśliłam gdyż wszyscy dziwnie się na mnie patrzyli.
-Zaśmiałaś się!!-Krzyknął Kiba. Ja lekko się zarumieniłam "Przecież się wcześniej już uśmiechałam"-Pomyślałam.
-Szczerze się zaśmiałaś!-Mówił dalej.-Aaaa!! Nie ważne, pisz co chciałaś pisać.-powiedział i usiadł w ławce przed nami. Więc zaczęłam pisać
"Ohayo, Watashi Kuumi Kuroi Desu, wyprzedzając wasze pytania. Tak,pochodzę z Tsuyu Gakure. Jestem w waszym wieku."-gdy skończyłam pokazałam moim cierpliwym rozmówcą.
-Łał! Jakie kawaii pismo!-zachwyciła się Ino. Lekko się zdziwiłam. Cóż, u nas w domu trzeba było uczyć się kaligrafii.-Nauczysz mnie kiedyś?-spytała patrząc mi w oczy, nie mając wyjścia kiwnęłam na tak.
-Jatta!!-Krzyknęła głośno i zajęła miejsce obok Kiby. Obok nich usiadł jeszcze Shikamaru, Choji usiadł na ławce, a Hinata i Shino postanowili postać.
-Jak wyglądała wasza wioska?-zadał pytanie Shikamaru.-Czy mieliście czyste niebo?-rzucił od niechcenia.Znów zaczęłam pisać:
"Hai, w mojej wiosce rzadko padało"-Napisałam krótko. Chciałam coś jeszcze dodać ale do klasy wszedł Iruka-Sensei. Wszyscy wrócili na swoje miejsca. "O nie! Przez to całe zajście nawet nie zdążyłam nic zjeść! Uuu T.T A jestem taka głodna."-zagłębiłam się w swoich myślach. Dlatego że kartka i długopis leżały tuż przede mną, to nieświadomie zaczęłam rysować. Przed oczami miałam ogródek babci, by odwieść od siebie głód przypomniałam sobie jeszcze o jej starym leniwym kocurze.Sensei coś mówił, a ja rysowałam patrząc w kartkę.
-Skoro tak bardzo cie interesuje moja lekcja to po lekcjach pokażesz mi czy umiesz zrobić jutsu zamiany <czy jak to tam się nazywa>-Powiedział Sensei stojąc nade mną. Spojrzałam na niego, na obrazek  i znów na niego. Jakoś instynktownie zaczęłam coś poprawiać na rysunku. Sensei widząc że go nie słucham wziął mi rysunek. Przyjrzał się mu, spojrzał na mnie, na rysunek, na mnie i dosłownie opadła mu szczęka.
-Echem!-odchrząknął, oddał mi kartkę i wrócił pod tablicę.
-Kuumi-chan-szepnął do mnie Naruto.-Jak ty to robisz? Na mnie zawsze wrzeszczy.- Spojrzałam na niego zdziwiona. Po chwili spojrzałam na senseia, który pisał coś na tablicy. "Czy on nie jest podobny do wujka Ikutaro?"-Ta myśl zagnieździła się w mojej głowie. Po lekcjach niestety musiałam zostać i pokazać, że umiem to jutsu. Sensei był widocznie zdziwiony. Po wszystkim wyszłam z akademii. Zobaczyłam, że dzieci odebrane przez rodziców się uśmiechają i idą razem, zapewne do domu.Kiedy tylko pomyślałam o tym że moi rodzice już nigdy po mnie nie przyjdą anie że się więcej do mnie nie uśmiechną, to poczułam taki wielki smutek. Nawet nie zauważyłam kiedy z moich oczy zaczęły lecieć łzy, jedna po drugiej skapywały na ziemię.  Powolnym krokiem ruszyłam w stronę swojego domu. Mieszkałam w dużym bloku, dla biednych rodzin oraz sierot <oczywiście w konoha nie było kogoś takiego oprócz mnie, Naruto i Sasuke>. Kiedy byłam już pod schodami to wytarłam łzy i zaczęłam się wspinać na drugie piętro. Podeszłam pod drzwi z numerem 5 i zaczęłam szukać kluczy.
-Kuumi-chan?!-krzyknął tak dobrze mi znany chłopięcy głos "Naruto". Spojrzałam w lewo i w drzwiach z nr 6 zobaczyłam jego blond kosmyki i zdziwioną twarz-Co ty tu robisz?-spytał strasznie zszokowany. Palcem wskazałam na moje drzwi.-Eee?! Czyli jesteśmy sąsiadami?!-Spytał głupio. Kiwnęłam głową na tak.On posłał mi swój uśmiech a ja go odwzajemniłam. Powróciłam do poszukiwania  kluczy. Po chwili znalazłam je w kieszeni mojej bluzy. Otworzyłam drzwi i gestem ręki zaprosiłam go do środka. Wszedł, napił się ze mną herbaty opowiadając o wiosce, o ludziach i o swoim marzeniu. W końcu zaczął mówić o ramen i o tym że żadne nie może się równać z tym z Ichiraku Ramen. W końcu sobie przypomniałam że jestem strasznie głodna, i kiedy Naruto mówił że kocha tam jeść to mój brzuch zaburczał. Oboje się zaśmialiśmy.
-Kuumi-chan! Co ci będę opowiadał! Najlepiej jak sama sprawdzisz!-Powiedział wstając, pociągnął mnie za rękę i wybiegliśmy z domu Nawet nie zamknęłam drzwi. "Cóż, i tak nie ma tam nic ważnego" Pomyślałam i pobiegłam za blondynem. Dobiegliśmy do małej budki, o której się tyle od niego nasłuchałam. Weszliśmy i zajęliśmy miejsca obok siebie.
-Staruszku! To co zawsze!-Krzyknął Naruto- Razy dwa!-Sprzedawca spojrzał na nas i uśmiechnął się życzliwie.
-Się robi!-Krzyknął i zaczął przyrządzać potrawę. Kiedy ta wylądowała przed naszymi nosami to dodał jeszcze.-Dziś na koszt firmy!
-Arigato! Itadakimasu!-Krzyknął Naruto, ja tylko machnęłam energicznie głową i chwyciłam pałeczki. Kiedy pierwszy kęs wylądował w mojej buzi to od razu się zarumieniłam. Moja mina wyrażała wszystko.
-Cieszę się że smakuje!-powiedział staruszek za ladą klepiąc mnie po włosach.-A teraz wcinaj dalej bo jak Naruto skończy to będzie koniec.-powiedział śmiejąc się głośno. Niebieskooki lekko się obruszył ale po chwili oboje skończyliśmy jeść. Naruto oprowadził mnie jeszcze po wiosce, i wróciliśmy do domu. Kiedy weszłam do swojego mieszkania to od razu wzięłam prysznic i położyłam się spać.


Dobra!! Nie umiem wytrzymać >.<...To jest zbyt wielki nacisk na moją wyobraźnie!! Jeśli nie wypiszę się teraz to raczej już nigdy xDD ...To tyle w rozdziale 3

środa, 9 października 2013

Rozdział 2 "Nowa"

Ohayo! wam wszystkim przed monitorem *w*...Mam nadzieję że wam się spodoba ten rozdzialik, ponieważ trzeci nie wiadomo kiedy się pojawi xD...Komentujcie bo mi smutno TwT...A teraz czytajcie xD.

Tydzień po tym dziwnym zdarzeniu.
" Z punktu widzenia Naruto"
-NARUUUUUTOOOOOOOOOO!!!!!!!!!-krzyknął Sensei Iruka po raz 10 w tym dniu. Popatrzyłem na niego nieprzytomnym wzrokiem.-Baaaakaaa!! Dopiero połowa lekcji a ty już śpisz?!-Krzyczał na mnie.
-Sensei. Trochę ci się pomyliło, to powinno brzmieć tak : "Naruto już połowa lekcji a ty dopiero śpisz" Dattebayo -odpowiedziałem mu uśmiechając się szeroko.
-Ja ci...-Tym razem sensei nie zdążył nic powiedzieć gdyż do klasy wszedł Staruszek, prowadząc jakąś dziewczynkę za rękę.
-Ohayo staruszku!-Przywitałem się z nim jak zawsze, przez co sensei uderzył mnie w głowę mówiąc tylko bym okazywał więcej szacunku.
-Hokage-sama, co cię sprowadza do mojej klasy?-Spytał podchodząc do Hokage.
"Z punktu widzenia Kuumi"
Kiedy wchodziliśmy do klasy, słyszałam jedynie głośne wrzaski jakiegoś mężczyzny, odruchowo chwyciłam się ręki Hokage, kiedy zrozumiałam co zrobiłam lekko zarumieniłam się, i kiedy chciałam puścić jego dłoń, on ścisnął ją lekko. Popatrzyłam na niego i zobaczyłam ten ciepły uśmiech. W tym momencie przekroczyliśmy próg. Przed tablicą stał jakiś pan opierając się o biurko.
Widocznie był czymś rozdrażniony, znów instynktownie zacisnęłam swoją dłoń. Kiedy nas zobaczył od razu złagodniał, przez co wydawał się bardzo miły.
-Ohayo Staruszku!-Usłyszałam głos jednego z chłopców, później usłyszałam głośne jęknięcie i to jak ten dziwny pan mówi żeby coś z szacunkiem, nie dosłyszałam tego. Podszedł do nas. Ja lekko się odsunęłam do tyłu co nie uszło uwadze dorosłym.
-Hokage-sama, co cię sprowadza do mojej klasy?-spytał i stanął na przeciwko nas. Uśmiechnął się do mnie przyjaźnie.
-Cóż, Iruka. Miałem zrobić to tydzień temu, ale jakoś mi się zapomniało.-powiedział Hokage i popchnął mnie lekko do przodu, tak że stałam przed nim.
-To jest Kuumi Kuroi, od dzisiaj jest twoją nową uczennicą.-powiedział spokojnie. Na tę wiadomość Pan zwany Iruka wytrzeszczył oczy.

-Hokage-sama, z cały szacunkiem, ale nie uważasz że to jest nagła decyzja?-spytał lekko zakłopotany.
-Oj, Iruka, wierze w ciebie-powiedział Hokage. Brązowowłosy pan westchnął tylko. Odwrócił się do klasy i z uśmiechem zaczął mówić.
-Klaso! Dziś mamy kolejną uczennicę! Cieszmy się! Może ona poprawi wasze zachowanie.-Tu popatrzył na tego blondyna, który przywitał się z dziadkiem. Teraz odwrócił się do mnie.-Choć na środek, przedstawisz się.-powiedział na co ja pomachałam głową na nie. On popatrzył na mnie mocno zdziwiony.
-Kuumi-chan, z pewnych powodów nie mówi.-wyjaśnił Hokage, dość głośno by wszyscy usłyszeli. Po sali zaczęły rozchodzić się szepty.
-A...Aha..-powiedział zakłopotany.-Rozumiem. W takim razie Hokage-sama. Mógłbyś?
-Ekhem!-Staruszek uciszył wszystkich. Wyszedł ze mną na środek klasy.- To jest Kuumi Kuroi, pochodzi z Tsuyu Gakure...
-Ale przecież ta wioska nie istnieje od tygodnia!-zaprzeczyła jakaś dziewczynka przerywając Hokage. Moje oczy rozszerzyły się, stały się znów puste. "Czemu te obrazy nawiedzają mnie nawet tutaj?"-szepnęłam w myślach. Zwiesiłam głowę w dół.
-Masz rację Ino. Ta wioska już nie istnieje. Jak i mieszkańcy,Kuumi jest ostatnią ocalałą.-powiedział smutno Hiruzen. Wszyscy jakby dopiero teraz rozumiejąc jego słowa zwiesili głowy jak ja. Dziewczynka, która mu przerwała szepnęła tylko Gomene.- Jak więc mówiłem, pochodzi...nie, pochodziła z wioski Tsuyu. Jest w waszym wieku, i od teraz będzie tu mieszkać.-Moje oczy zaszkliły się. "mam nadzieję że nikt tego nie zauważy".
-Teraz jest częścią naszej rodziny!-powiedział głośniej, na co wszyscy w klasie krzyknęli wesoło " Hai". Podniosłam na nich wzrok. Wszyscy na mnie patrzyli uśmiechając się ciepło, niektórzy patrzeli obojętnie ale większość naprawdę była miła. Po piętnastu minutach Hokage poszedł, Dowiedziałam się że moim nowym Senseiem będzie Umino Iruka.  Zostałam posadzona między blondyna i czarnowłosego chłopaka w trzeciej ławce. Kiedy usiadłam chłopak po mojej prawej przedstawił się jako Uzumaki Naruto, od razu przedstawił swojego rywala, Sasuke Uchihe. Obaj mieli różne charaktery. Sensei mówił coś o jutsu zamiany, które już opanowałam. Aby nie zanudzić się na śmierć, słuchałam monologu Naruto z wielkim zapałem, kiedy dowiedziałam się że chce zostać kolejnym Hokage, postanowiłam mu kibicować. Choć się nie odzywałam, to i tak czułam że biorę udział w jego przemówieniu. W końcu nadeszła przerwa. Jako że już znałam szkołę, gdyż staruszek mi ją pokazał. Ruszyłam korytarzem, prosto prawo, prawo, lewo, prosto, aż w końcu trafiłam na podwórko. Cieszę się że Naruto i Sasuke odwrócili uwagę klasy swoją kłótnią, dzięki temu mogłam niepostrzeżenie opuścić klasę. Usiadłam na huśtawce powieszonej na jednej z gałęzi masywnego drzewa i zaczęłam lekko się huśtać. Jak zawsze gdy byłam sama, pozwalałam moim emocją wypłynąć. Powstrzymywane łzy w klasie teraz wypłynęły. Zamknęłam oczy i pozwoliłam tej cieczy lecieć z moich oczu. Nagle usłyszałam szelest liści. Otworzyłam oczy i zobaczyłam przed sobą Sasuke a obok niego Naruto. Mocno zawstydzona szybko opuściłam głowę i zaczęłam mocno pocierać oczy, byle tylko przestać płakać. Na włosach poczułam małą dłoń, podniosłam wzrok i zobaczyłam uśmiechniętego Naruto.
-Jeśli chce ci się płakać, to płacz głupia.-bąknął do mnie Sasuke. Byłam mocno tym wszystkim zdziwiona. Czyżbym się przesłyszała? Wielki Sasek mnie pociesza?!. zamknęłam ponownie oczy i zaczęłam głośniej płakać. Naruto mnie wziął przytulił. A Sasek coś tam mówił. Byłam szczęśliwa jak i smutna. Szczęśliwa gdyż nie przypuszczałam że tak szybko ktoś mnie zaakceptuje. Smutna, bo przypomnieli mi o moich przyjaciołach. Jeszcze parę minut tak płakałam, aż w końcu przestałam. Popatrzyłam na nich i lekko się uśmiechnęłam
Oni odwzajemnili uśmiechy.
-Ano ne <wiesz co, lub jakoś tak xDD>My też nie mamy nikogo, Ja nie mam i nigdy nie miałem rodziny, za to Sasuke niedawno przeżył wymordowanie swojego całego klanu. Jesteśmy prawie tacy sami.-powiedział do mnie cicho Naruto. Ja jedynie kiwnęłam głową na tak. Razem ruszyliśmy do akademii.







wtorek, 8 października 2013

Rozdział 1 "Już nigdy się nie odezwę"

Ohayo!
ym, miło mi was powitać w pierwszym rozdziale xD. Mam nadzieję że się spodoba, i  że skomentujecie :).

"W szpitalu"
"Czemu widzę ciemność? Czy właśnie tak wygląda śmierć? Ale chwila, skoro najpierw mnie uratowali to czemu mieli by mnie zabijać? I czy jak nie żyje to też mam odczuwać to poczucie winy? Żal? Gniew? Smutek?"
Powoli zaczynałam otwierać oczy, pierwsze co zobaczyłam to straszna biel sufitu. Przymknęłam znów oczy gdyż jasne światło lampy uderzyło we mnie z wielką siłą. Kiedy ponownie otwarłam oczy, były one już  przyzwyczajone. Rozejrzałam się dookoła. Więc tak: po mojej prawej było duże okno z widokiem na...drzewo. Ta udane, nie powiem. Po lewej drzwi, pewnie prowadzące na korytarz. Ja sama leżałam na łóżku  obok którego stał mały drewniany stoliczek. Wszystko prócz stoliczka było takie białe i sterylne. "Jestem w szpitalu"-przemknęło mi przez myśl. Usiadłam powoli, i zaczęłam myśleć co tu robię. Niestety nie dane było mi długo się zastanawiać nad tym, gdyż do sali,pokoju lub jakkolwiek się to nazywa, wszedł jakiś staruszek. Był dość dziwnie ubrany, miał długi biało czerwony płaszcz oraz taki czerwono biały okrągły kapelusz.
Uśmiechał się do mnie przyjaźnie. W jego ręce była fajka. Podszedł do mnie i spojrzał mi prosto w oczy.
-Witaj dziecko, nazywam się Hiruzen Sarutobi. Jestem 3 Hokage w wiosce liścia.-powiedział spokojnie. Patrzyłam na niego z zdziwieniem. On uśmiechnął się jeszcze szerzej.
-Może teraz ty się przedstawisz?-zaproponował miło.
-Jestem Kuroi Kuumi.Mieszkanką Tsuyu, mam 8 lat-powiedziałam cicho. On usiadł na skraju mojego łóżka. Tym razem jego wzrok był współczujący.
-Kuumi-chan, powiedz mi, czy pamiętasz może co stało się z twoją wioską?
-Ja...ja nie...-zaczęłam się jąkać gdyż przed moimi oczami przelatywały sceny z wczorajszego dnia.
-Kuumi-chan, spokojnie. Wiem że to boli. Proszę powiedz tylko, czy wiesz kto zaatakował wioskę?
-Hai-powiedziałam, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy.-Ja nie wiedziałam że są źli. Pytali tylko o bramę. Ja im tylko to powiedziałam. To przeze mnie!-powiedziałam szlochając.-To przez to że im powiedziałam.
"Narracja 3 os"
Hokage patrzył na dziewczynkę współczującym wzrokiem.
-Komu powiedziałaś?
-Takiemu panu-szepnęła cicho.
-Przedstawił się?
-Hai. Powiedział że nazywa się...Orochimaru.-powiedziała szlochając jeszcze głośniej. W końcu Hiruzen nie wytrzymał i przytulił dziewczynkę. Lekko gładząc ją po długich białych włosach. Dziewczynka płakała jeszcze chwilę aż w końcu zasnęła, lecz zanim zupełnie zatonęła w krainie marzeń i zmor szepnęła cicho
-To przeze mnie...już nigdy się nie odezwę...-i zasnęła.

Prolog

 "Brama Konohy"
Nad Konohą właśnie wstawało słońce, wszystko budziło się do życia. Powoli mieszkańcy opuszczali swe domy aby zaprowadzić dzieci do akademii bądź śpieszyli się do pracy. Tą  ciszę i spokój zakłóciły donośne krzyki oraz szlochy dochodzące z bramy.
-Nie! Puśćcie mnie! Oni mnie potrzebują!-Krzyczała szlochając mała, białowłosa dziewczynka. Była ona przewieszona przez ramię jednego z członków ANBU. Szamotała się, wyrywała. Niestety, nie dawało to żadnego skutku. Gdy dookoła ANBU zebrała się spora grupa gapiów ninja nie wytrzymując uderzył dziewczynkę w kark przez co straciła przytomność. Po tym zajściu znikł w białym dymie. W gronie natarczywych gapiów znajdował się mały blond włosy chłopiec o imieniu Naruto oraz jego rywal czarnowłosy Sasuke.
"Biuro Hokage"
-I jak misja?-spytał Sarutobi siedząc za biurkiem obładowanym różnymi papierami.
-Niestety, nie powiodła się, wioska została zniszczona, mieszkańcy zabici. Tylko jedno dziecko dało radę wytrzymać.-złożył raport ANBU w masce kota.
-Rozumiem. Gdzie jest to dziecko?-spytał po chwili milczenia Hokage.
-W szpitalu.-Odpowiedział i zniknął.



To jest prolog z którego nie jestem dumna :/...No nic, a tu macie focie tej dziewczynki.
Mniej więcej to tak wyglądało xD...A teraz sayo :*

Ohayo!

Ohayo Minna!!
Watashi Ayame Desu !
Ym, przedstawiam wam mojego kolejnego bloga! Ten tym razem będzie o tematyce Anime "Naruto" oraz "Naruto Shipudden"...Historia się trochę zmieni...właściwie to bardzo xD...Nie bijcie mnie za to T.T...
Ym, więc na początku. Akcja będzie się dziać jeszcze w akademii. Uwaga! Jako że postac zwana Sakurą będzie mi przeszkadzać tak więc jej nie będzie :3
Przepraszam od razu za to jej fanów T.T. No nic, ja lecę pisać prolog.