czwartek, 25 września 2014

24 "Droga powrotna"

Hoshi cmoknął mnie w czoło i uśmiechnął się lekko.
-Od teraz bądź rozważniejsza...-powiedział cicho i znikł w kłębach dymu. Cóż, nie powiem, że rozdrażnił mnie jego pożegnalny tekst.
-Kuumi! Powiedz, kto cię tego nauczył?-pytał ciągle Naruto-nii. Widziałam, że wszystkich zżera ciekawość. Westchnęłam i podniosłam się do siadu. Mimo bólu głowy i uczuciu wykręcanego żołądka uśmiechnęłam się.
-Dziadek...-Kiedy mówiłam, uważnie patrzyłam na twarze moich towarzyszy. Naruto jak zawsze głupkowato się szczerzył, mimo to widziałam cień zazdrości w jego oczach. Sasuke udawał, że ma na to wylane, ale widziałam ten jego gniew, że taka dziewczyna jak ja zna lepsze jutsu niż on. Nagle poczułam ogromną satysfakcję. Z nadzieją, że u Neji'ego też to zauważę, spojrzałam na niego, ale widziałam tylko pustkę i chłód...Aż samej mi się zimno zrobiło.
-Ty weź się uśmiechnij, bo za niedługo będziesz zamrażać swoją gębą....-powiedziałam zaczepnie do bruneta.
-Wolę zamrażać, niż zabijać swoją głupotą...-odpowiedział mi od razu. Jak ja nie cierpię kiedy wygrywa. Nie...Nie poddam się tak łatwo.
-Wolę być głupia niż gburowata.-pokazałam mu język. Mimo, że słabo zaatakowałam, to i tak wiedziałam, że się nie powstrzyma od kontry.
-Wolę być gburem niż słabeuszem.-uśmiechnął się wrednie. Ał...To zabolało...Kiedy chciałam mu jakoś odpowiedzieć, sensei poklepał mnie po głowie i uciszył gestem ręki. Nawet dobrze, bo niezbyt wiedziałam co odpowiedzieć. Nagle coś sobie przypomniałam.
-Sensei...Możemy potem o czymś porozmawiać?-spytałam niepewnie, a on tylko skinął głową.
-Nani?! A ze mną to już nie chcesz?-spytał braciszek. Szybko obmyśliłam plan jak go zbyć. Uśmiechnęłam się przepraszająco.
-Masz raję...Z tobą też powinnam. W końcu jesteś moim bratem...A więc jak myślisz, czy...-i tu zaczęłam profesorską gadkę na temat chakry.
-Dobra...Jednak jestem wtedy zajęty i nie możemy o tym gadać...-przerwał mi nagle widocznie zakłopotany swoją niewiedzą. Zachichotałam cicho i pokiwałam głową.
-Szkoda...-powiedziałam z udawanym żalem, na który nabrał się tylko mój rozmówca. Reszta chyba nie dała się nabrać. Cóż, moje aktorstwo ma jeszcze czas...
-Kuumi, masz siłę, żeby iść?-spytał spokojnie sensei,a ja od razu się podniosłam.Niestety, po chwili tego pożałowałam, gdyż zakręciło mi się w głowie i zaczęłam się niebezpiecznie chwiać na boki. Moim ratunkiem stał się Naruto i Sasek, którzy mnie przytrzymali. Od razu zakłopotana zaczęłam się śmiać
-Zaraz mi przejdzie...-zapewniłam ich, ale nie wyglądali na przekonanych.
-Głupio spytałem. Nikt w końcu nie był by w sanie normalnie iść.-westchnął białowłosy i spojrzał znacząco na białookiego.
-Nie będę niósł tego słabeusza...-powiedział jedynie i skrzyżował ręce na piersi.
-Ja ci dam słabeusza, ty...ty...ty poczwarko!-krzyknęłam zła i zaczęłam machać rękami, bo nogami już nie potrafiłam. Widziałam, że na jego usta ciśnie się znowu jakieś przezwisko.
-Kuumi nie jest słaba!-wtrącił nagle Naruto.
-Zgadzam się. Jak na dziewczynę...-dodał Sasuke. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Jak na dziewczynę, powiadasz?-spytałam tonem, który nie wróży za dobrze.
-Tak...-uciął krótko. Aż musiałam wziąć wdech.
-Zamilcz Uchiha.-mówiąc to uśmiechnęłam się uroczo. Byłam gotowa go kopnąć! Mimo iż nie wiedziałam jak...to bym go kopnęła, ale na szczęście sensei wreszcie raczył przypomnieć o sobie głośnych chrząknięciem. Wszyscy na niego spojrzeliśmy. Nie ukrywałam wdzięczności. W końcu zaczęłam być niemiła dla mojego, jako takiego "obrońcy". Chyba zbliżają się TE dni, w których nie należy wchodzić ze mną na wojenną ścieżkę.
-Neji, bierz ją. Potem zmieni cię Naruto.-nakazał sensei. Ton świadczył o tym iż nie przyjmuje odmowy do siebie. Aż mnie ciary przeszły. Zapowiadały się 2 godziny niezręcznej ciszy, lub ciągłego wykłócania się....