Siedliśmy do stolika. Zaczęliśmy pałaszować przysądzone przez Naruto błyskawiczne Ramen.
-Nii...Arigato!-Krzyknęłam odkładając pusty kubek po zupie. Szeroko się uśmiechnęłam. On również skończył.
-Kuumi-chan...Czy ty nie powinnaś się przebrać?-spytał przekrzywiając śmiesznie głowę. Nie do końca rozumiejąc popatrzyłam na swoje ubranie. Od razu moją twarz pokrył soczysty rumieniec. "Kyaaa!!! Przecież to koszula szpitalna >.<."
-Ja...YYY....UUU...-Zacięłam się.
-Muahahahaha!!-Blondyn zaczął się śmiać. Spadł z krzesła ale i tak nie przestał.
-Nii-san! Przestań!-Krzyknęłam zarzenowana.
-G...Gomene! Kuumi-chan! Ty naprawdę śmiesznie wyglądasz.-powiedział na chwilę hamując śmiech.
-Baka!-Krzyknęłam i wstałam od stolika.
-Ej, Kuumi-chan. Nie obrażaj się.-powiedział już opanowany.
-Hymph.-Prychnęłam i ruszyłam do drzwi.
-Oj! Kuumi!-Mówił przepraszająco Naruto. Nie zdążył dokończyć, gdyż ja już wyszłam i od razu, nie zwracając uwagi na nic innego weszłam do siebie. Ruszyłam do pokoju, wzięła z tam tond jakieś czyste ubrania i poszłam do łazienki. Napuściłam ciepłej wody do wanny i od razu do niej weszłam, szybko tego pożałowałam gdyż rany zaczęły strasznie szczypać. Kiedy już się przyzwyczaiłam, zanurzyłam głowę w wodzie. Po długiej i przyjemnej kąpieli wysuszyłam się szybko i przebrałam w ulubiony strój. Stanęłam przed lustrem i zobaczyłam w jakim fatalnym stanie jestem. Miałam parę szram na twarzy, na rękach i nogach. Od razu wzięłam się za chowanie ran. Pozawijałam bandaże w odpowiednich miejscach oraz ponaklejałam plastry na twarz Kiedy skończyłam, szybko wyszłam z łazienki.Usiadłam na krześle w kuchni i zaczęłam myśleć. Nagle przypomniało mi się tamto zdarzenie.
"Ta ciemność, ja...ja ją znam...Czy ja już nie żyję? Ale skoro nie
żyję to nie powinnam być w piekle albo niebie?Chwila, czy to jest
światełko? Jest takie przyjemne, chcę tam iść."
"Nie możesz!"
"Czemu?"
"Jeszcze nie przyszedł na ciebie czas"
"Ale tam jest tak miło i ciepło"
"Uwierz mi, otwórz oczy...jeszcze nie pora"
Kto wtedy mi odpowiadał? Czemu zostałam zaatakowana? Czemu jestem taka słaba?- Te i inne myśli krążyły mi po głowie. Tyle pytań! Czemu na żadne nie ma odpowiedzi?.-Kiedy tak myślałam, poczułam czyjąś silną dłoń na ramieniu. Tak się przestraszyłam, że aż pisnęłam.
-Oj, Kuumi. To ja.-powiedział tak dobrze mi znany męski głos.-Wiesz, że nie wolno wychodzić z szpitala bez wypisania?- powoli odwróciłam głowę i ujrzałam smutną twarz Iruki-sensei.-Musisz tam natychmiast wracać! Podobno jesteś bardzo ciężko ranna i powinnaś leżeć w łóżku!-powiedział, po czym kucną przede mną. Chciałam w tym momencie coś powiedzieć, już nawet otwierałam usta, ale przeszkodził mi donośny krzyk Naruto.
-Kuuuuuuuuuuuuumi-chaaaaan!!!!! Nieeee gnieeee wajjj sięęę!!!-krzyczał.-wchodzę!-Po tym usłyszałam głośny trzask i zobaczyłam braciszka lecącego prosto w bogu winną ścianę. Rozplaszczył się na niej jak naleśnik. Po nim wszedł Sasuke.
-Głąbie. Nie wrzeszcz tak.Nie tylko ty tu mieszkasz.-powiedział z odrazą. Spojrzałam najpierw na chłodny wzrok Saska a potem na nienawistny wzrok Naruto. To wyglądało tak komicznie.Wzrok naruto wyglądał jakby Sasuke właśnie zabrał ostatnią porcję Ramen na całym świecie
-Sasuuukeee!!! Ty...-Nie skończył, gdyż sensei już był przy nich.
-Naruto! Nie krzyczy się pod czyimiś drzwiami! Sasuke! Nie wywarza się kimś innym drzwi!-Powiedział nieporadnie sensei. Cóż, to tak śmiesznie brzmiało że nie wytrzymałam i spadłam z krzesła. Tarzałam się po podłodze chichrając się jak nigdy. Kiedy już się opanowałam popatrzyłam łzawiącymi oczami na moich gości. Dopiero teraz sobie uświadomiłam co się stało. Moją twarz pokrył soczysty rumieniec.
-G...gomene...-szepnęłam cicho. Naruto od razu się opamiętał i podszedł do mnie.
-No! Wreszcie się śmiałaś tak głośno! -Powiedział, jakby dumny z siebie. Sensei dalej był w szoku. Tak jak Sasek.
-Od kiedy ty mówisz?-spytał głupkowato sensei. Ja spojrzałam na niego tępo.
-Od miałam rok-powiedziałam poważnie. Naruto się roześmiał a ja po chwili dołączyłam. Sasuke cicho prychnął i poszedł, a sensei wstał, uśmiechnął się lekko i podszedł do mnie.
-Cieszę się, że już możesz mówić. A teraz musisz iść ze mną do szpitala, na ostatnie badania i już jutro będziesz mogła iść do szkoły.-powiedział ciepło.
Wtedy byłam taka szczęśliwa, że nie zauważyłam tego smutnego błysku w jego oczach.
Ohayo! Arigato,że to czytacie. Szczerze mam nadzieję, że będziecie częściej komentować! Nie martwcie się! To nie koniec dzisiejszej notki. Chciałam teraz dać tą informację ponieważ mogłabym potem zapomnieć :3...Wracajcie do czytania ! xD
Szłam za sense'iem uśmiechając się szeroko. Po badaniach chciałam wrócić do domu, lecz Iruka mnie zatrzymał. Popatrzyłam na niego pytająco.
-Wybacz Kuumi-chan, ale musisz ze mną iść jeszcze do Hokage-sama by wszystko mu opowiedzieć.-Po tym zdaniu przeszedł mnie zimny dreszcz. Uśmiech od razu zniknął z mojej twarzy. Nie dlatego że mam iść do Hokage, osobiście go lubiłam, uważałam za kogoś na pozur dziadka. Uśmiech mi znikł ponieważ ton jakim to mówił był smutny, zawiedziony oraz lekko podenerwowany. Nie mając siły mówić, kiwnęłam tylko głową i znów poszłam w ślad za brunetem. Doszliśmy do siedziby Hokage i powoli szliśmy do jego gabinetu, kiedy byliśmy pod masywnymi drzwiami, sensei mnie zostawił mówiąc bym weszła sama. Lekko zapukałam a po chwili usłyszałam głośne wejść. Usłuchałam rozkazu. Teraz stałam na przeciw Dziadkowi i patrzyłam w jego stare, zmęczone już oczy.
-Kuumi, czy wiesz po co tu jesteś?-Spytał spokojnie
-Nie do końca.-szepnęłam cicho, tak cicho że aż myślałam że tego nie powiedziałam.
-Rozumiem. Już możesz mówić?To dobrze.-powiedział, wstał i odwrócił się do okna za którym już chowało się słońce
-Hai.
-Hmm-zamyślił się na chwilę.- Kuumi, jesteś tu ponieważ zostałaś zaatakowana przez jednego z wysłanników Orochimaru. Jesteś moim dzieckiem, tak jak wszyscy w wiosce, i pragnę dla ciebie jak najlepiej, więc...-zamilkł na chwilę.-Hoshi! Wejdź.-powiedział głośno, po czym w pomieszczeniu pojawił się jakiś pan, miał białe włosy, szramę na policzku oraz dziwne acz kolwiek piękne oczy.
-Witaj. Nazywam się Hoshi. Od dziś będę twoim nauczycielem.-powiedział to beznamiętnie.
-Nani?-spytałam cicho.-Ale ja już mam Iruke-sensei.-powiedziałam.
-Kuumi, dzisiaj opuszczasz wioskę.-powiedział smutno staruszek.
-Nani?!-Krzyknęłam, moje oczy rozszerzyły się do granic możliwości.-A...Ale czemu?...-Szepnęłam cicho.-C...czy to dlatego...że...że jestem słaba?- dalej szeptałam. Tak cicho że nikt mnie nie mógł usłyszeć, a jednak.
-Nie mazgaj się. Dziś wyruszamy, ale za pięć lat wrócimy. Pokażesz wszystkim jaka silna jesteś.-powiedział mi do ucha Hoshi-san. Kiwnęłam lekko głową na tak. Potem jeszcze Hokage chciał omówić parę spraw z moim nowym sensei'em. Kazali mi iść się spakować. Kiedy doszłam do domu pod moje drzwi, od razu poczułam pustkę. Mimowolnie zapukałam do numerka obok. Drzwi otworzył mi zaspany Nii-san
-Kuumi-chan?Czy coś się stało?-spytał ziewając.
-Naruto-nii...Ja...Ja...-szeptałam cicho.-Ja wyjeżdżam.-mówiąc to spuściłam wzrok.
-He?!-Krzyknął.-Co? Dokąd? Kiedy? Gdzie? Na ile?-pytał szybko.
-Nie wiem dokąd, dziś...Prawdopodobnie na pięć lat...-mówiłam przez łzy.
-C...Nie płacz! W końcu wrócisz!-Powiedział, a ja spojrzałam na niego. Przytuliłam go mocno i pobiegłam do swojego mieszkania. Szybko się spakowałam i wyskoczyłam przez okno. Pod bramą konohy byłam o równej 22.40. Wraz z Hoshi-san'em Ruszyłam w podróż.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz