środa, 13 listopada 2013

7 "Zły sen"


"Stałam właśnie nad jakimś jeziorkiem. Byłam sama,w pewnym momencie usłyszałam pisk. Spojrzałam w tamtą stronę i to, co ujrzałam, zdziwiło mnie ogromnie. W stronę jeziorka biegła dziewczynka, miała białe włosy i złote oczy. Wyglądała dokładnie jak ja! Chciałam do niej podejść ale coś trzymało mnie za nogi. Po chwili druga ja stała po drugiej stronie źródełka. Patrzyłam na siebie. Tamta ja była szeroko uśmiechnięta...Pamiętam to! Dlaczego akurat widzę ten dzień? Czemu to musi mi się przytrafiać?! Nie mogąc, ani się ruszyć, ani nic powiedzieć, stałam w miejscu i patrzyłam. Wiedziałam co się teraz stanie, podejdzie do mnie ojii-san i zaśpiewa ze mną jedną z naszych ulubionych piosenek <klik>. Potem dziadek został wezwany przez jakiegoś ninje. Posmutniałam i ruszyłam do wioski....Nie chcę tego widzieć!! Próbowałam krzyknąć...niestety...to było na nic. Wtedy zobaczyłam, że sceny się pomieszały. Powód mojego zachowania został ominięty! Widziałam siebie idącą w stronę wężowatego człowieka!"
-Nie!!!- Krzyknęłam otwierając oczy, z których zaczęły lecieć łzy. Na dodatek z ręki ciekła mi krew.
-Kuumi-chan! Daijobu ka?-spytał mnie Naruto wpadając do pokoju, w którym byłam.
-H...Hai...demo...Ręka...-wyszeptałam, moja głowa była opuszczona. Trzymałam rękę w łokciu.
-Krwawisz!-Krzyknął i szybko podbiegł do stoliczka nocnego. Wyciągnął czysty bandaż. Mój brudny i zakrwawiony odwiązał i wyrzucił. Delikatnie zawiązał czysty.
-Coś ci się śniło?-spytał cicho.
-Ha...hai...-szepnęłam....Muszę szybko zmienić temat!...-N...Naruto-nii...Skąd wiesz jak się zmienia bandaż?-spytałam niepewnie. No pięknie...Ja to potrafię wymyślić...
-Cóż, to dlatego że od zawsze byłem sam. Ludzie z wioski niezbyt za mną przepadają...Ja...Musiałem się nauczyć.-Powiedział smutno.
-Gomene...-szepnęłam.
-Nie! Nic się nie stało!-krzyknął szeroko się uśmiechając. Ten uśmiech...on był taki sztuczny! Nagle poczułam taki smutek, nie panując nad sobą przytuliłam braciszka.-Już, już...Ciii...Nie musisz mówić co ci się śniło...Spokojnie.-Szeptał mi do ucha, gładząc mnie po włosach.
-Gomene...Arigato...Gomene...-mówiłam cicho.Blondyn jeszcze mocniej mnie przytulił.
-Już dobrze.-powiedział i mocniej mnie przycisnął do swojej klatki. Siedzieliśmy tak z dobre 20 minut. Pewnie siedzielibyśmy dłużej, gdyby nie to, że nasze żołądki zaburczały równocześnie. Wybuchnęliśmy głośnym śmiechem...

1 komentarz:

  1. Dobrze wiec za to ze czytasz mojego bloga chciałabym sie tym samym odwdzieczyć. rozdział po prostu booski chciałabym tez tak pisac cieawie jak ty

    OdpowiedzUsuń