-Gdybym tylko była silniejsza...-podniosłam wzrok i zobaczyłam poważne miny. Lekko się speszyłam i już nie odzywałam, ponieważ Naruto-nii i Sasek wzięli mnie pod pachy i zaczęli ciągnąć w stronę rzeczki.
-Ymm...C...co wy robicie?-spytałam niepewnie. Oni nie odpowiedzieli, tylko cały czas ciągnęli mnie po ziemi. Nie miałam siły się szarpać to się dałam.
-Na trzy.-Powiedział Naru do Saska stając na brzegu. Czarnooki tylko kiwnął głową.
-Raz...-zaczął Sasuke.
-Dwa...-dodał Naruto.
-TRZY!!!-Krzyknęli razem wrzucając mnie do rzeki. Jakoś się tego spodziewałam...
-Łaaaaaa!!!!!!!!!-Krzyknęłam siedząc po piersi (chciałam już pisać cycki ;-;) w wodzie.-Wy palanty! Wy niedorozwoje! Podłe świnie! Geje! Pedofile! Zboczeńce! Idioci!-zaczęłam na nich krzyczeć ciągle dygocząc. Oni nic sobie z tego nie zrobili. Mam tak zwane de ja vu?...Tak się to mówi..chyba...Już raz mnie tak potraktowano...
-Kuumi-chan! Nie mów więcej takich bzdur!-Krzyknął na mnie Naruto.
-Nikt nie jest silny od początku młotku...-powiedział chłodno Sasuke-No oprócz mnie...-dodał po chwili
-Taaa...-powiedział Naruto ignorując Sasuke.-Kuumi-chan...póki co będziemy cię bronić!-Powiedział z szerokim uśmiechem.
-Ty nawet sam siebie obronić nie potrafisz-powiedział spokojnie czarnowłosy, a ja zachichotałam cicho.
-C...co?!-Zaczerwienił się z złości.-Nie prawda! To ty jesteś taki słaby, że osłaniać cię trzeba!
-Chyba ci się postacie pomyliły...-zbył go i poszedł siąść pod drzewo. Oczywiście blondyn nie dał za wygraną i poszedł za nim ciągle się sprzeczając. W tym momencie podszedł do mnie sensei i pomógł wyjść z rzeczki.
-Kuumi, drużyny powstają po to, by gennin mógł się szkolić,by zgrał się z drużyną... -powiedział spokojnie i uśmiechnął się lekko. Chociaż miałam małe wątpliwości przez tą maskę. Popatrzyłam na niego niepewnie.
-Sensei...Od dziś...chcę...-powiedziałam cicho.Ale zacięłam się. On tylko poklepał mnie po głowie.
-Na to jest sporo czasu. Tym bardziej, że już byłaś szkolona i znasz co nieco podstaw.-Powiedział spokojnie i dał mi ręcznik.
-Arigato...-westchnęłam. Podszedł do nas Neji i chłodno popatrzył na mnie.W jego oczach potrafiłam wypatrzeć złość. Sensei szybko zrozumiał co się będzie dziać więc się ulotnił.
-Sensei...!-popatrzyłam na niego błagalnie...Ale już zaczął czytać swoją książeczkę.
-N...Neji...Hej...Piękna pogoda...-powiedziałam śmiejąc się nerwowo. Bałam się jego reakcji na to wszystko. Byłam pewna, że znowu powie do mnie "słabeusz"...A tego nie chciałam...Chciałam teraz nie słyszeć tych słów.
-Idiotka-powiedział chłodno. Jego białe oczy utknęły teraz w jakimś punkcie za mną. Usiadł naprzeciwko mnie i chwilę się zastanawiał.-Czemu opuściłaś rękę?-spytał spokojnie.
-B...bo byłeś ranny...I nie chciałam, żeby coś z mojej winy się stało...-jąkałam się lekko.
-Więc czemu ją podniosłaś?
-Bo...-nie wiedziałam co mu powiedzieć. Sama zbytnio nie wiedziałam...To był po prostu impuls. Chciałam złapać jego dłoń, by czuć się bezpiecznie...Kiedy zauważył, że nie uzyska mądrzejszej odpowiedzi wstał i podał mi rękę. Chwyciłam ją i podciągnęłam się do góry.
-Kuumi! Będziesz w stanie biec?!-Spytał sensei głośno "Uratowana!". Szybko sprawdziłam czy potrafię chodzić.
-Hai!-odpowiedziałam mu szybko.
-Przebież się w suche rzeczy i ruszamy dalej...Mamy tylko dwa dni-powiedział spokojnie rzucając mi torbę. Złapałam ją i uśmiechnęłam się lekko.
I to by było na tyle w dniu dzisiejszym xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz