poniedziałek, 29 grudnia 2014

28 "Ucieczka"

Stałam właśnie w biurze Hokage. Naruto-nii jednak mnie znalazł. Nie przypuszczałam, że będzie na tyle genialny, by spojrzeć w górę. W końcu chodziło o tego blondyna, prawda? Zatachał mnie siłą do tego starucha. Poważnie! Ciągnął mnie przez całą wioskę! A teraz z niezbyt zadowoloną miną przyglądałam się jakże interesującym ścianom. Tak. Wiedziałam dlaczego mnie wezwał. Ostatnio znikałam na długi czas. Praktycznie nie było mnie w domu. Olewałam treningi z drużyną. Grabiłam sobie i to porządnie...Ale...Chciałam stać się silniejsza przez ten czas. SAMA. Oni tego nie rozumieli. Nie potrafili zrozumieć kogoś takiego jak ja.
-Kuumi..-usłyszałam ten łagodny i cierpliwy głos. Dopiero teraz (a stałam tam jakieś 20 min) na niego spojrzałam. Wyglądał na smutnego.-Dlaczego uciekasz?-spytał spokojnie, a ja znów wróciłam spojrzeniem na ścianę. Uciekam? To nie jest ucieczka. Po prostu chcę być silniejsza.-To trwa już sześć miesięcy. Coś się stało? Martwisz się czymś? A może boisz się czegoś?-Spytał, a ja nie miałam zamiaru odpowiedzieć. To nie tak. To nie dlatego. Ja się niczego nie boję.-Znów masz koszmary, prawda?-zadał kolejne pytanie, a ja drgnęłam nerwowo.
-Skąd wiesz?-teraz moja kolej na zadawanie pytań.-Czemu tak Cię to obchodzi? Nie możecie dać mi świętego spokoju? Nie możecie zrozumieć, że chcę być sama?-mój ton był chłodny i opanowany. Jakie to dziwne. Dawno tak do nikogo nie mówiłam. Tak naprawdę, przez te lata zaprzyjaźniłam się z innymi, ale też i się od nich odcięłam. Nie miałam dla nich najzwyczajniej w świecie czasu, a może nie chciałam mieć?
-Ja wiem wszystko. Jestem Hokage, pamiętasz?-Zaczął z dziwnym uśmiechem. Ten uśmiech...Pierwszy raz widziałam taki u niego.-Obchodzi mnie, bo martwię się o moją drogą wnuczkę.-Przymknął oczy i odłożył fajkę, którą trzymał cały czas w ręce, na biurko.-Oboje wiemy, że nie chcesz być sama. Nie lubisz tego Kuumi. Tak więc, słucham. Co się stało?-spytał opierając brodę na splecionych razem dłoniach. Lekko się spięłam.-Co Ci się śniło?
-Nic się nie stało Hokage-sama.-ciężko było mi się opanować. Prawie na niego warknęłam.-Skoro to wszystko, pozwól, że się oddale.-Skłoniłam się lekko. Wiedziałam, że bodnie go takie oficjalne zachowanie z mojej strony. Mnie również to trochę zabolało, ale już bez słowa obróciłam się i kiedy chciałam wyjść zatrzymał mnie cichym westchnięciem. Popatrzyłam na niego przez ramię.
-A chciałem Ci przekazać dobrą nowinę...Jeśli tylko byś się wygadała staruszkowi.-zaczął cicho.-O Hoshi'm...-Dodał jeszcze i uśmiechnął się lekko. Wiedział, że to mój słaby punkt. Normalnie lisek chytrusek!
-Ty podstępny pryku...-Wymamrotałam pod nosem. Wróciłam się do jego biurka. Oparłam o nie dłonie i spojrzałam na pomarszczoną twarz tego spryciarza.
-Tak, mam ostatnio koszmary. Dotyczą mojej przeszłości. Tyle powinno Ci wystarczyć, a teraz żądam wymiany informacji.-Mówiłam szybko i zwięźle. On widocznie był tym usatysfakcjonowany. Teraz miałam wrażenie, że powiedziałam mu o jedno słowo za dużo.
-Hoshi dziś nas odwiedzi.-Ta wiadomość sprawiła, że moje oczy zaiskrzyły się mocno.-Prawdopodobnie już przekracza bramę.-Pokiwał głową, a ja już wybiegałam z jego gabinetu. Pędziłam ile sił w nogach jeszcze miałam. Wybiegłam z tego całego budynku i od razu na ulicy w kogoś przywaliłam. Niestety okazało się, że to Neji. Niezbyt ucieszona minęłam go szybciutko.
-Uważaj jak cho...-Usłyszałam tylko, bo już leciałam dalej. Nie miałam teraz na niego czasu.
-HOSHI!!!-Wrzasnęłam na całe gardło, kiedy tylko zobaczyłam tą jego czuprynę.  Był jakieś cztery metry dalej, więc bez wahania się na niego rzuciłam.-Tęskniłam! Co u Ciebie? Czemu mnie nie odwiedzałeś? Ach, mogłeś chociaż napisać, wiesz?-zaczął się potok moich własnych słów. Byłam tak przejęta jego obecnością, że nawet nie zauważyłam, jak Neji poszedł za mną, czy też, że stoimy pod Ichiraku, gdzie to siedziała moja drużyna.
-Kuumi! Spokojnie! Już dobrze! Też tęskniłem. Nie odzywałem się, bo słyszałem, że jesteś zajęta treningami. Pisać? Nawet o tym nie myślałem.-Odpowiedział spokojnie i powoli. Nadęłam policzki jak małe dziecko.
-Głuuupek...To czemu teraz tu przyszedłeś?-Spytałam lekko nadąsana. Popatrzyłam w jego oczy i nieco się wystraszyłam. Hoshi nagle spoważniał. Czemu? Co się stało? Powiedziałam coś nie tak?
-Musimy porozmawiać moja droga. Doszły mnie wieści o twoim nagannym zachowaniu!-Powiedział tonem, którym odzywają się matki do upominanych dzieci.-Ładnie to tak...-Zaczął, ale ja odwróciłam się i gwiżdżąc sobie pod nosem, zaczęłam się oddalać.
-Ach, jaka piękna dziś pogoda...-Mówiłam do siebie. Poczułam nagle mocny uścisk na ramieniu. Zbladłam porządnie i bałam się odwrócić. Zaśmiałam się nerwowo.
-Nie uciekaj. Nie skończyłem.-Powiedział zły. Chyba zapomniał, że jesteśmy w publicznym miejscu. Dlaczego chce walnąć mi kazanie przy tych wszystkich ludziach? Odwróciłam się do niego przodem.
-Nie uciekam. Po prostu oddalam się od źródła potencjalnego zagrożenia.-Powiedziałam patrząc w bok.
-Tak, jasne. A teraz mi powiedz...Dlaczego nagle boisz się zbliżyć do innych? Wcześniej nie miałaś z tym żadnych problemów. Ucieczka jest zła, wiesz?-spytała łapiąc mnie za nos. Skierował mój wzrok na swoją twarz. Po usłyszeniu tych słów nie reagowałam od razu. Dopiero po chwili odtrąciłam jego rękę.
-Jesteście wszyscy bandą idiotów!-Krzyknęłam czerwieniąc się lekko. Łzy stanęły mi w oczach.-To nie tak!-Dodałam jeszcze i zaczęłam uciekać. Czułam się zażenowana. Ten kretyn powiedział takie rzeczy przy tych wszystkich gamoniach. Teraz będą się śmiać. Będą się przejmować. Będą niepotrzebnie zaprzątać sobie tym głowę, przy okazji mi również. Chyba wszyscy tam zdębieli, bo nikt mnie nie gonił. I dobrze. Gdyby, któryś się odważył, to poznał by mój gniew. Znów znalazłam się pod moim cudownym drzewem. Tak, teraz mogłam spokojnie się wyładować! Zagwizdałam cicho, a z lasu wyszedł wilk. Zwykły, szarawy wilk. Stanął dumnie przede mną, a jego wzrok sam pytał, czy przypadkiem nie chcę umrzeć. Uśmiechnęłam się delikatnie i przyjęłam bojową pozycję.

piątek, 26 grudnia 2014

WOHOHOHO

NO NO!
WITAM WAS MOI DRODZY
WŁAŚNIE TERAZ ZAUWAŻYŁAM, ŻE TEN BLOG MA JUŻ ROK!
TAK SIĘ CIESZĘ T-T
TO TAKIE CUDOWNE, MÓC MIEĆ KOCHANYCH CZYTELNIKÓW...
NO I MÓC DLA WAS PISAĆ <3
ŻYCZĘ WAM DOSIEGO ROKU
TAK OKAZYJNIE XD

czwartek, 25 grudnia 2014

27 "Zielone oczy"

Kiedy popatrzyłam na właściciela głosu, dosłownie zdębiałam. Nie potrafiłam nic powiedzieć. Słowa utknęły mi w gardle. Mocno zbladłam i jedyne co potrafiłam teraz robić, to patrzeć tempo w jasno zielone oczy. Tak bardzo znane mi zielone oczy. Przyłożyłam rękę do ust. Czy to było możliwe? Czy to naprawdę jest...
-Oni-chan?-spytałam cicho. On obruszony nadął zabawnie policzki i zmarszczył lekko brwi.

-Nie kurde. Wujek Stefek spod mostu. No chyba jasne, że ja! Na dodatek żywy!-Powiedział i przewrócił oczami. W tym momencie zapomniałam o Neji'm i jego ślepiach wymierzonych prosto na mnie. Wyszarpałam się z jego uścisku i skoczyłam w ramiona bruneta, z którego śmiercią ciężko było mi się pogodzić. Byłam taka szczęśliwa, że aż się popłakałam! Słyszałam jego śmiech. Czułam jego zapach. Czułam to ciepło i te ramiona obejmujące mnie. 
-Oni-chan!-powtórzyłam prawie że krzycząc. Wtuliłam twarz w jego klatkę piersiową (Oj Kuumi, Kuumi...Przecież to nie kobieta...Nie masz w co twarzy chować...)
-Matko, nie wiesz jak długo Cię szukałem! Wiedziałem, że żyjesz!-Mówiąc to ścisnął mnie mocniej. Ja nic nie powiedziałam. Byłam w końcu pewna, że przeżyłam tylko i wyłącznie ja. Pociągnęłam nosem i oderwałam się od niego.
-Ale urosłeś Oni-chan! A tak to się wcale nie zmieniłeś...-mówiłam przez łzy. Ta radość była nie do opisania. Neji chrząknął dość głośno, żeby o sobie przypomnieć, a ja wróciłam szybko na ziemię. Otarłam łzy jedną ręką, a drugą uciszyłam brata, który widocznie chciał coś powiedzieć.
-Wredna małpo...-Zaczęłam spokojnie. Wzięłam głęboki wdech i uśmiechnęłam się promiennie.-To mój brat!-Krzyknęłam uradowana.-Braciszku, poznaj wredną małpę.-Uśmiechnęłam się chytrze. Zielone oczy przyjrzały się białym. Nie potrafiłam nic wyczytać ani z jednego, ani z drugiego wyrazu twarzy. Złapałam brata za rękę i kiedy chciałam zacząć go prowadzić do Naruto-nii, kostka o sobie przypomniała. Zachwiałam się i kiedy miałam upadać zostałam złapana przez...Neji'ego i Oni-chan'a. 
-Kumcia, a Tobie co? Dalej masz problemy w utrzymaniu równowagi?-spytał mnie braciszek.
-Patrz pod nogi, głupia.-bąknął Neji. Cóż, zostałam zaatakowana z dwóch stron.
-Mikuś...-zaczęłam przesłodzonym tonem. Nigdy go nie lubił, tak jak i tego zdrobnienia.-A ty dalej prosisz się o bardzo bolesną śmierć?-Spytałam uśmiechając się wrednie. Popatrzyłam na Neji'ego.-Za to ty uważaj gdzie kładziesz łapy! Zboku!-Pokazałam mu język.-Pamiętaj, rączki na widoku, Bozia patrzy.-Pokiwałam energicznie głową. Ach, nie potrafiłam teraz racjonalnie myśleć. Dalej byłam w szoku. To wszystko było takie piękne! Takie piękne, że aż nierealne. Właśnie...Neji był zbyt miły...Niemożliwe żeby Oni-chan żył...Hinacia by mnie tak samej nie zostawiła...Ja chyba nie...

-Śnię...-Wymamrotałam otwierając oczy. Rozejrzałam się dookoła. Nadal byłam na polance pod ukochanym drzewem. Poczułam ogarniającą mnie pustkę. Dlaczego akurat teraz przyśnił mi się Mikuś? Dlaczego musiałam sobie teraz o nim  przypominać? Teraz, kiedy już prawie udało mi się przyzwyczaić? Zakryłam oczy ręką. Dlaczego? To pytanie latało po mojej głowie, sprawiając coraz więcej bólu. 
-Nie!-warknęłam sama do siebie.-Nie będę płakać! Już się z wszystkim pogodziłam!-Głos coraz bardziej mi się załamywał.-Już zapomniałam o wszystkim...-to mówiąc płakałam. Płakałam jak małe dziecko. Skulona oplotłam kolana rękami. Schowałam w nich twarz i pozwalałam moim emocjom się "uwolnić". Nagle usłyszałam jak ktoś nadchodzi. Pociągnęłam nosem, wstałam i wskoczyłam na drzewo. Nie chciałam teraz z nikim rozmawiać.Widzieć też nikogo nie chciałam. Teraz właśnie był czas na moje samotne spędzanie czasu. Ukryłam swoją obecność. Tego nauczyłam się niedawno. Kakashi sensei postanowił mi wreszcie chwilę poświęcić. Wiedziałam, że potem nie będzie okazji, ponieważ będzie on douczał swojego pupilka, Saska. Uśmiechnęłam się krzywo na samo wspomnienie tego, co musiałam robić, żeby ostatecznie się zgodził. Spojrzałam w dół i zobaczyłam Naruto. No tak. Pewnie zgłodniał, zabrakło mu kasy i chciał pożyczyć. Norma. 
-KUUMI! WIEM, ŻE TU JESTEŚ! STARUSZEK CIĘ SZUKA!-Krzyknął na cały regulator, a ja aż zakryłam uszy. 

niedziela, 30 listopada 2014

26 "Zwichnięta kostka"

__UWAGA! AKCJA PARĘ LAT PÓŹNIEJ! KUUMI I RESZTA MAJĄ JUŻ 14 LAT NA__ _____________________KARKU! TAKIE STARE KONIE XDD_____________________
-K....K....K...Kuumi...s...s...san...-usłyszałam cichy nieśmiały szept nad głową. Otworzyłam zaspane oczy i spojrzałam na Hinatę. Nie rozumiałam jej czasem. Czy ona mnie nie lubi? W końcu tylko do mojej osoby mówi tak formalnie. Do reszty naszej chorej zgrai zwraca się normalnie. Westchnęłam cicho.
-Co się stało?-spytałam spokojnie. Cóż, to rzadkość, że ktoś przychodzi pod mój kochany duży dąb. Właściwie, to nawet Naruto-nii już tu nie przychodzi. W końcu się nauczył, że to miejsce traktuję jak swoją samotnię. Tutaj przychodzę myśleć, ćwiczyć, drzemać...Właściwie to jest mój drugi dom...Albo trzeci, bo drugi mam u Saska.
Tak, przez te parę lat się nieźle działo. Przeżyliśmy razem wiele. Zżyliśmy się ze sobą. Oczywiście Naruciak i Sasio się na co dzień nie lubią...Ale ja dobrze wiem, że jedynie to pozory.
-B...bo widzisz...-zaczęła i zarumieniła się. Zaciekawiona jeszcze bardziej niż na początku podniosłam się do siadu (wcześniej leżała na trawie, dla tych niekumatych ^^).-N...nie widywałam cię przez dłuższy czas...-Ach, no tak. Dodam również, że przez ten okres bardzo mocno zaprzyjaźniłam się z tą uroczą panienką. Bardzo często u niej zaczęłam bywać, co wiąże się z widywaniem pewnej wrednej małpy.-Martwiłam się...Myślałam, że jesteś na mnie zła...-mówiła smutnym głosem.
-Nie, to nie tak Hinaciu...-powiedziałam od razu.-Widzisz, ta wredna małpa znowu ze mną wygrała...Chciałam po prostu bardziej poćwiczyć.-Dodałam i uśmiechnęłam się. Objęłam wzrokiem całą polankę, na której było widać wiele zniszczeń. No było mi szkoda tego miejsca, ale na innych polach treningowych jest za dużo ludzi. Nie lubię jak ktoś mi się przygląda. Tym bardziej jeśli ćwiczę właśnie jakieś jutsu.
-Ach, rozumiem!-widziałam, że się rozpromieniła.-J...jeśli chcesz to poćwiczę z tobą!-powiedziała entuzjastycznie. Cała Hinatka. Zawsze lubiła ze mną trenować.
-Jasne że chcę!-zaśmiałam się i wstałam, ale to był właśnie błąd. Zapomniałam o tym, że podczas trenowania zwichnęłam sobie kostkę. Syknęłam głośno z bólu, ale nie upadłam.
-C...coś nie tak?-spytała zmartwiona.
-To nic Hinaciu. Po prostu źle stanęłam...-powiedziałam śmiejąc się. Przecież nie powiem jej, że jestem kaleką. Pokręciłam głową i stanęłam prosto.-To jak? Ćwiczymy?-spytałam z lekkim uśmiechem. Ona niepewnie pokiwała głową i odskoczyła na pewną odległość. Przyjęła pozę, jaką każdy Hyuuga przyjmuje i patrzyła wyczekująco. Oczywiście ja stanęłam w lekkim rozkroku i cały ciężar ciała przeniosłam na zdrową nogę. Związałam mocniej bandaże na rękach i poprawiłam opaskę liścia.
-Nadchodzę!-krzyknęłam i podbiegłam szybko do przyjaciółki. Zadawałam cios za ciosem, a ona je odparowywała. Starałam się przyspieszyć. Zamachnęłam się i wymierzyłam cios, ale na szczęście czarnowłosa się uchyliła. W tym momencie, gdy moja ręka była obok jej głowy, złapała ją i lekko mnie pociągnęła, przez co straciłam równowagę i poleciałam do przodu. Z przymusu przeniosłam ciężar na chorą nogę i jęknęłam klękając. Złapałam się za pulsujące miejsce i zacisnęłam zęby. Wzięłam głęboki wdech.
-Kuumi-san?-usłyszałam przestraszoną dziewczynę za plecami. Szybko się otrząsnęłam.
-W...wybacz, znów źle stanęłam...-powiedziałam śmiejąc się. Widziałam, że tym razem mi już nie uwierzyła.
-Może odpuśćmy sobie dzisiejszy trening?-spytała niepewnie i uśmiechnęła się lekko. Zmieszana kiwnęłam głową.
-Wybacz Hinatko...-Mówiąc to usiadłam znów pod drzewem. Westchnęłam przeciągle.-Kiedy indziej, dobrze?-spytałam spokojnie. Przymknęłam oczy i odetchnęłam cicho.
-Dobrze...-usłyszałam cichą odpowiedź. Kiedy nie usłyszałam, by czarnowłosa się oddalała, otworzyłam jedno oko i popatrzyłam na nią.
-Coś się jeszcze stało?-starałam się brzmieć łagodnie.
-N...no cóż...Twoja noga...Boli, prawda?-spytała błądząc wzrokiem po ziemi.-P...pomogę ci dojść do szpitala...-Ta propozycja brzmiała bardziej jak błaganie. Nie mogłam jej teraz odmówić. To było zbyt urocze. Podniosłam się i skoczyłam na nią. Mocno ją przytuliłam.
-O jeju jeju! Jak ty się o mnie martwisz!-ucieszona zawisłam na dziewczynie.-Taka urocza, taka kochana~!-cieszyłam się jak małe dziecko.-Skoro to Hinacia, to nie mogę odmówić!-Zaczęłam się śmiać.-A więc chodźmy! Zaprowadź mnie do lekarza!-mówiąc to, chwyciłam jej dłoń i zaczęłam iść w stronę wioski. Oczywiście kulałam, ale to mi nie przeszkadzało. Nie chciałam by Hinatka mnie nosiła czy coś. Jeszcze by się bidulka nadwyrężyła. Kiedy byłyśmy już mniej więcej w centrum wioski, poczułam straszny ból w kostce, a właściwie już w całej nodze. Kiedy chciałam zrobić kolejny krok, to wywróciłam się.
-K...Kuumi-san!-krzyknęła spanikowana. Wow...Potrafi krzyczeć. Taki zaszczyt.
-Nic mi nie jest! Spokojnie...To nic!-zaczęłam ją uspokajać. Siedziałam na ziemi i uśmiechałam się do niej.
-Co teraz mam zrobić?-spytała zmartwiona.-M...może pobiegnę po N...n....n...Naruto?-to imię ledwo przeszło jej przez gardło, a kiedy je wymawiała, to od razu zrobiła się cała czerwona.
-Tak, idź po Naruto. Poczekam tu na was.-zapewniłam ją. Dziewczyna pokiwała głową i szybko pobiegła w stronę naszych mieszkań. Pokręciłam głową.
-Się nigdy na nich nie doczekam...-powiedziałam pod nosem. Usiadłam po turecku i nie zwracając uwagi na przechodniów czekałam. Na środku drogi. Jak jakiś debil. Pierwsza godzina minęła mi tak samo wolno jak i druga. Miałam wrażenie, że zaraz zasnę.
-A ty co? Żebrzesz?-usłyszałam chłodny ton. Całkiem dobrze znany chłodny ton. Odwróciłam głowię w kierunku Neji'ego. Prychnęłam cicho.
-Nie. Czekam na pomoc, bo przez CIEBIE mam zwichniętą kostkę.-powiedziałam obojętnie. Wiem, że to bardzo żałośnie brzmiało. Wiem również że to nie jego wina, a mojej nieuwagi...Ale...Chciałam żeby choć trochę czuł się winny.
-Czyżby?-spytał unosząc jedną brew do góry.
-Tak, dokładnie tak.-pokiwałam energicznie głową i w tym momencie stało się coś dziwnego...Coś niemożliwego wręcz. Mianowicie Neji złapał mnie pod pachy, podniósł i złapał jak księżniczkę. Mimowolnie jęknęłam. Mieszanka szoku, zażenowania i bólu.
-Jesteś słaba. Niektórzy potrafią chodzić z połamanymi żebrami, nogami, rękami...A ty? Kostka skręcona i świat się wali.-mówił poważnie. Ja byłam zbyt zawstydzona zaistniałą sytuacją, aby mu coś powiedzieć.-I niby ty mnie wyzwałaś? Kiedy masz tak małą wytrzymałość?-Z kpiącym uśmieszkiem popatrzył mi w oczy.
-Zamilcz.-To nie był mój głos. Ten głos dochodził z tyłu. Popatrzyliśmy oboje w tamtym kierunku. Ja, usilnie powstrzymując łzy, a on jak zawsze beznamiętnie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
W sprawie poprzedniego komentarza w postaciach!
Jeśli masz pomysł na postać to wyślij mi jej opis, zdjęcie...Lub cokolwiek ;u;
Serdecznie zapraszam do czegoś takiego. Wtedy jest tu zabawniej, prawda? :3
....
Ogółem to chciałam jeszcze podziękować za wszystkie komentarze, które dotychczas się znalazły na tym blogu.
Nie wiecie ile radości sprawia mi nawet jedno słowo ;u;

niedziela, 19 października 2014

25 "poważna rozmowa"

-Sensei! Mam dość!-jęknęłam załamana. Neji niósł mnie dość długo...W zupełnej ciszy! Kiedyś pewnie nie zwróciła bym na to uwagi, w końcu sama nic nie mówiłam, ale teraz, kiedy tak długo przebywałam z Naruto, wszystko się zmieniło. Przy tym blondynie nie dało się siedzieć chwili spokojnie. Kakashi-sensei tylko na mnie spojrzał i westchnął, Neji nawet się nie odezwał...Nawet nie wiem czy się skrzywił, bo w końcu byłam na jego plecach. Naruto i Sasuke już nie zwracali na mnie uwagi, widocznie byli pochłonięci kłótnią.
-Sensei!-znów zaczęłam, tym razem głośniej, mimo to reakcja była podobna. Nagle przyszedł mi świetny pomysł na rozmowę z Neji'm...Kłótnia! Jea! To jest to, czego ten głupek nie odpuści...
-Neji-chan~!-zaczęłam przesłodzonym tonem i poczułam jak go przechodzą dreszcze. Uśmiechnęłam się szatańsko i ciągnęłam dalej-Co robisz, że masz takie cudne włosy?-spytałam i w odpowiedzi usłyszałam ciche prychnięcie. Wiem, że moje rozpoczęcie kłótni ssie, ale on nigdy by tego nie zostawił bez komentarza.
-Wykonuje taką czynność jak mycie ich. To coś czego pewnie nie znasz.-odpowiedział spokojnie, a ja zadowolona, że jednak mój plan wypalił zaczęłam go czochrać.
-Tak? Może i masz rację, musisz mnie kiedyś nauczyć. W końcu tylko tak zniewieściały chłopak jak ty, będzie potrafił mi to wytłumaczyć...-pokiwałam głową, zauważyłam, że Naruto i Sasuke patrzą na nas i ledwo powstrzymują śmiech.
-Zniewieściały powiadasz? Szkoda, że nawet zniewieściały chłopak jest silniejszy od takiego słabeusza jak ty...Przy okazji słabeusza idioty...-skwitował mnie, ale tym razem się nie dałam.
-Cóż, masz rok przewagi Neji-chan...Założę się, że na teście, na chunina z tobą wygram!-Powiedziałam pewna swego, a on zaśmiał się wrednie.
-Powodzenia, wystraszony kocie...Bezbronny i słaby przy okazji.-wyśmiał mnie, ale ja już go nie słuchałam. Teraz zastanawiałam się nad treningiem. Co prawda...Miałam już opanowane chodzenie po wodzie...Oczywiście nie do perfekcji. Muszę się nad tym porządnie skupiać! Tak jak i chodzenie po drzewach. Osobiście wolę się wspinać. To jest ciekawsze i zabawniejsze.
 Właśnie z takimi rozmyśleniami dotarłam do wioski...Pod koniec, już o własnych siłach!
-No nic. Jesteście wolni.-powiedział sensei spokojnie.-Oprócz Kuumi i Neji'ego. Wy idziecie ze mną do Hokage-sam'y.-Przeklęłam w myślach mojego mistrza. Miałam nadzieję na gorącą kąpiel, oraz spotkanie z Hinatą...
-Sensei...A nie może to poczekać?-spytałam błagalnie.
-Nie.-uciął rozmowę i ruszył w stronę budynku, gdzie ten staruszek przesiaduje. Naruto i Sasuke zdążyli już się zmyć. Zdrajcy. W końcu poszłam za tą białą czupryną. Nawet nie patrzyłam czy ta wredna biało oka małpa idzie obok. Kiedy dotarliśmy, sensei kazał nam czekać przed drzwiami. Od razu usiadłam pod ścianą. W końcu będzie składany raport. Trochę to potrwa.
-Neji...Jesteś wredną małpą, wiesz?-wypaliłam nagle. Nawet nie wiem czemu, tak jakoś ze mnie samo wyszło.
-A ty tchórzliwym kotem.-odpowiedział beznamiętnie.
-Już to słyszałam, może byś tak raczył coś nowego wymyślić?-spytałam z niewinnym uśmieszkiem.
-Nie uśmiechaj się tak, bo niedobrze mi się robi. Moim zdaniem, nawet nie warto się wysilać, żeby coś wymyślić.-mówiąc to prychnął.
-Nie opluj się...-powiedziałam pod nosem zupełnie zgaszona i przymknęłam oczy. Zaczęłam nucić pod nosem. Jakoś to mnie zawsze odprężało. Z lekkim uśmiechem zaczęłam nucić coraz głośniej, aż nie zaczęłam podśpiewywać. Nagle ocknęłam się, ponieważ poczułam na sobie natarczywą parę oczu. Otworzyłam moje własne i spojrzałam na Neji'ego.
-Co tak patrzysz małpeczko?-spytałam ziewając.
-Zastanawiałem się, kiedy skończył jęczeć...-odpowiedział i wzruszył ramionami.
-Jesteś idiotą.-powiedziałam zła i popatrzyłam na drzwi.-Więcej się do Ciebie nie odezwę...-naburmuszona wstałam, kiedy tylko klamka się poruszyła. Wyszedł Kakashi-sensei i najpierw spojrzał na mnie, a potem na bruneta. Skinieniem głowy pokazał mu, że teraz on ma wejść. Kiedy ta małpa znikła nam z oczu, mistrz podszedł do mnie.
-Kuumi, musimy porozmawiać.-usłyszałam poważny ton sensei'a. Wiedziałam, że to nie żarty. Kiwnęłam głową i zaczęłam iść obok niego. Poszliśmy na pole treningowe. Nie wiem czemu.
-Sensei? Co się stało?-spytałam zdziwiona tym wszystkim.
-Kuumi...Hokage twierdzi, że masz w sobie potężną chakre,która nie należy do Ciebie.-Zaczął, a ja momentalnie skamieniałam. Wiem co to znaczy. Odkąd jestem w wiosce, dużo czytam.-Chce dowiedzieć się, czyją...-To zdanie sprowadziło mnie na ziemię. Dotarło do mnie, czemu jesteśmy na polu treningowym.
-Sensei...chyba nie chcesz, żebym zaczęła z tobą walczyć...-powiedziałam z bladym uśmiechem. Wiedziałam, że sensei'owi nic nie będzie. Bardziej martwiłam się o siebie. Jeszcze nie doszłam do siebie. Widziałam ten niepewny wzrok. Zrozumiałam, że to nie o to chodzi. Chodzi o coś innego.
-Nie. Walka nic nie da. Żeby obudzić chakre, trzeba ci silnych uczuć.
-Jakiego demona podejrzewacie?-spytałam zaciskając wargi i zastanawiając się, co może wywołać u mnie takie uczucia.
-Cóż, prawdopodobnie to wasz wioskowy demon. Za wiele o nim nie wiemy. Ale fakt, że tylko ty przeżyłaś jest wystarczający.-powiedział dość chłodno.
-Co chcesz zrobić, sensei?-spytałam łamiącym się głosem. Wiedziałam, że coś ze mną nie tak. W końcu w wiosce kochał mnie tylko braciszek i dziadek. Reszta udawała. Reszta mnie nienawidziła.
-Miałem stworzyć iluzje.-Kiedy to mówił, odwrócił wzrok w stronę drzew.-Ale nie zrobię czegoś takiego swojej uczennicy.
-Kakashi-sensei...Arigatou!-krzyknęłam i rzuciłam się na niego mocno tuląc. Byłam w pełni świadoma, że genjutsu jest złe. Przeczuwałam, że tym silnym uczuciem był gniew i smutek. Sensei objął mnie i uśmiechnął się pod tą swoją maską.
-Pamiętaj o tym, co mówiłem na teście.-powiedział krótko.
-Dobrze.-pokiwałam energicznie głową i oderwałam się od niego.-To co, sensei...Idziemy na ramen?-spytałam z szerokim uśmiechem.
-Zgaduje, że ja stawiam?
-Sensei, zatachałeś mnie na pole treningowe bez powodu.-pokazałam mu język.
-Dobrze, już...Zapłacę, ale ostatni raz!
-Hai~!
______________________________________________________
Wiem, że końcówka nie jest zbyt piękna ;u;
Wybaczcie!

czwartek, 25 września 2014

24 "Droga powrotna"

Hoshi cmoknął mnie w czoło i uśmiechnął się lekko.
-Od teraz bądź rozważniejsza...-powiedział cicho i znikł w kłębach dymu. Cóż, nie powiem, że rozdrażnił mnie jego pożegnalny tekst.
-Kuumi! Powiedz, kto cię tego nauczył?-pytał ciągle Naruto-nii. Widziałam, że wszystkich zżera ciekawość. Westchnęłam i podniosłam się do siadu. Mimo bólu głowy i uczuciu wykręcanego żołądka uśmiechnęłam się.
-Dziadek...-Kiedy mówiłam, uważnie patrzyłam na twarze moich towarzyszy. Naruto jak zawsze głupkowato się szczerzył, mimo to widziałam cień zazdrości w jego oczach. Sasuke udawał, że ma na to wylane, ale widziałam ten jego gniew, że taka dziewczyna jak ja zna lepsze jutsu niż on. Nagle poczułam ogromną satysfakcję. Z nadzieją, że u Neji'ego też to zauważę, spojrzałam na niego, ale widziałam tylko pustkę i chłód...Aż samej mi się zimno zrobiło.
-Ty weź się uśmiechnij, bo za niedługo będziesz zamrażać swoją gębą....-powiedziałam zaczepnie do bruneta.
-Wolę zamrażać, niż zabijać swoją głupotą...-odpowiedział mi od razu. Jak ja nie cierpię kiedy wygrywa. Nie...Nie poddam się tak łatwo.
-Wolę być głupia niż gburowata.-pokazałam mu język. Mimo, że słabo zaatakowałam, to i tak wiedziałam, że się nie powstrzyma od kontry.
-Wolę być gburem niż słabeuszem.-uśmiechnął się wrednie. Ał...To zabolało...Kiedy chciałam mu jakoś odpowiedzieć, sensei poklepał mnie po głowie i uciszył gestem ręki. Nawet dobrze, bo niezbyt wiedziałam co odpowiedzieć. Nagle coś sobie przypomniałam.
-Sensei...Możemy potem o czymś porozmawiać?-spytałam niepewnie, a on tylko skinął głową.
-Nani?! A ze mną to już nie chcesz?-spytał braciszek. Szybko obmyśliłam plan jak go zbyć. Uśmiechnęłam się przepraszająco.
-Masz raję...Z tobą też powinnam. W końcu jesteś moim bratem...A więc jak myślisz, czy...-i tu zaczęłam profesorską gadkę na temat chakry.
-Dobra...Jednak jestem wtedy zajęty i nie możemy o tym gadać...-przerwał mi nagle widocznie zakłopotany swoją niewiedzą. Zachichotałam cicho i pokiwałam głową.
-Szkoda...-powiedziałam z udawanym żalem, na który nabrał się tylko mój rozmówca. Reszta chyba nie dała się nabrać. Cóż, moje aktorstwo ma jeszcze czas...
-Kuumi, masz siłę, żeby iść?-spytał spokojnie sensei,a ja od razu się podniosłam.Niestety, po chwili tego pożałowałam, gdyż zakręciło mi się w głowie i zaczęłam się niebezpiecznie chwiać na boki. Moim ratunkiem stał się Naruto i Sasek, którzy mnie przytrzymali. Od razu zakłopotana zaczęłam się śmiać
-Zaraz mi przejdzie...-zapewniłam ich, ale nie wyglądali na przekonanych.
-Głupio spytałem. Nikt w końcu nie był by w sanie normalnie iść.-westchnął białowłosy i spojrzał znacząco na białookiego.
-Nie będę niósł tego słabeusza...-powiedział jedynie i skrzyżował ręce na piersi.
-Ja ci dam słabeusza, ty...ty...ty poczwarko!-krzyknęłam zła i zaczęłam machać rękami, bo nogami już nie potrafiłam. Widziałam, że na jego usta ciśnie się znowu jakieś przezwisko.
-Kuumi nie jest słaba!-wtrącił nagle Naruto.
-Zgadzam się. Jak na dziewczynę...-dodał Sasuke. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
-Jak na dziewczynę, powiadasz?-spytałam tonem, który nie wróży za dobrze.
-Tak...-uciął krótko. Aż musiałam wziąć wdech.
-Zamilcz Uchiha.-mówiąc to uśmiechnęłam się uroczo. Byłam gotowa go kopnąć! Mimo iż nie wiedziałam jak...to bym go kopnęła, ale na szczęście sensei wreszcie raczył przypomnieć o sobie głośnych chrząknięciem. Wszyscy na niego spojrzeliśmy. Nie ukrywałam wdzięczności. W końcu zaczęłam być niemiła dla mojego, jako takiego "obrońcy". Chyba zbliżają się TE dni, w których nie należy wchodzić ze mną na wojenną ścieżkę.
-Neji, bierz ją. Potem zmieni cię Naruto.-nakazał sensei. Ton świadczył o tym iż nie przyjmuje odmowy do siebie. Aż mnie ciary przeszły. Zapowiadały się 2 godziny niezręcznej ciszy, lub ciągłego wykłócania się....

piątek, 1 sierpnia 2014

23 "wspomnienia cz II..."

Zatopiona w objęciach Hoshi'ego czułam się bezpieczna. Jego zapach, jego ręce, jego głos...(serio Neji trafił w sedno .-.)To wszystko mnie wyciszało...Ale niestety, nawet on nie dał rady. Czułam w tym momencie ogromny smutek. Odsunęłam się od niego i spojrzałam na groby.
-Kto ich pochował?-spytałam cicho.
-ANBU...i paru innych ninja...-powiedział spokojnie Hoshi, a ja przytaknęłam.
-Moglibyście wszyscy na chwilkę się oddalić?-spytałam już powoli łamiącym się głosem.-Tylko na chwilkę..-Nie usłyszałam odpowiedzi, tylko oddalające się powoli kroki. Gdy już wszyscy odeszli na dość dużą odległość...zalałam się łzami.
-Dziadku...Co z naszą obietnicą?-szepnęłam-Jak mogłeś? Obiecałeś przecież, że nauczysz mnie tylu rzeczy...-Jęknęłam-Już nigdy razem nie zaśpiewamy...Już nigdy...-pociągnęłam nosem i przetarłam oczy. Choć i tak to nie pomagało, to powtarzałam tą czynność.-Ale...Spełnię twoją ostatnią wolę...-uśmiechnęłam się i musnęłam palcami jego grób.-Twoje marzenie, by nasza wioska zakwitła...Wiesz, nauczyłam się w końcu...Już to opanowałam...Twoje piękne jutsu...-Mój uśmiech zaczynał opadać. W końcu wzięłam głęboki wdech


Aimo aimo
ne-deru ru-she

noina miria
enderu purodea
fotomi
koko wa attaka na umi dayo

Zaśpiewałam początek i złożyłam pierwszą pieczęć, ale już mi to odebrało sporą ilość chakry. Odetchnęłam głęboko, by się opanować i śpiewałam dalej.

ru-rei rureia
sora wo mau hibari wa nami da ru-rei rureiaomae wa yasashi midori no ko


 Odchyliłam się do tyłu i złożyłam drugą pieczęć. Tu zaczęło się robić na prawdę kiepsko. Do tego kawałka musiałam zatańczyć. Dałam się ponieść muzyce w moim sercu. 


aimo aimo
ne-deru ru-shenoina miriaenderu purodeafotomikoko wa attaka na umi dayo 


Zaczęłam ciężko dyszeć. Trzecia pieczęć już była została jeszcze jedna.


mune no oku ni nemuru ookina ookina itsukushimi wa
tsunagu te no hira no ondo de shizuka ni me wo samasu yo


koko wa attaka na umi dayo


Złożyłam czwartą pieczęć. Obraz zaczął mi się zamazywać przed oczami, ale nie mogłam się jeszcze poddać. Musiałam dokończyć jutsu.


aimo aimo
ne-deru ru-shemukashi minna hitotsu datta sekaioide attaka na sora dayo





-Styl ziemi: Kwiecisty pałac-Położyłam ręce na ziemi. Po paru sekundach spod moich rąk i z miejsc gdzie wcześniej stawiałam stopy zaczęły wyrastać różnorodne kwiaty. Uśmiechnęłam się blado. Widziałam jak kwiaty rosną i rosną. Opadłam bezwładnie. Nie zemdlałam, już za wiele razy widziałam ciemność w czasie tej misji. Tym razem leżałam na plecach i obserwowałam moje dzieło. Pędy dosłownie oplotły każdy centymetr ruin mojej wioski. Oplotły każdy milimetr moich wspomnień...
-Dziadku...Udało się nam...-jęknęłam i przymknęłam oczy.

~~~~Z punktu widzenia Neji'ego~~~~(sama jestem tym zaskoczona .-.)

Kiedy odeszliśmy na dostateczną odległość usłyszeliśmy głośny śmiech tego ohydnego pedofila. Popatrzyłem na niego chłodno.
-Co cię tak bawi?-spytał Kakashi.
-Ona na prawdę zamierza użyć potężnego jutsu wiesz?-powiedział jakby podekscytowany.-Jeśli się jej uda, to znaczy, że wszystko będzie już dobrze...-Niezbyt wiedziałem o czym mówią i skoro to nie dotyczyło mnie, to mnie nie interesowało. Spojrzałem na tego całego Naruto i Uchihe. Oboje wpatrywali się w miejsce, z którego właśnie odeszliśmy. Nie rozumiem ich. Jak mogą martwić się o takiego słabeusza jak ona.
-Ale czy to nie będzie niebezpieczne? Czy z Kuumi będzie wszystko w porządku?-usłyszałem głos białowłosego posiadacza Sharingana. Znów zacząłem przysłuchiwać się ich rozmowie.
-Dopóki jest na terenie wioski, będzie żyć.-powiedział spokojnie "ukochany" tego słabeusza.
-Nie martwisz się o nią?-spytał widocznie rozdrażniony Hatake.
-Nie. Wiem, że sobie poradzi.
-Skąd ta pewność?-wtrąciłem się do rozmowy.-Taki słabeusz jak ona nie da sobie rady...-powiedziałem. Nie wiem czemu, ale chciałem go sprowokować. Przy okazji wkurzyłem dwójkę jej "towarzyszy"
-Czyżby?-spytał i złapał mnie za ramię.-A więc chodź, pokażę ci co ten "słabeusz" potrafi. Z resztą! Chodźmy wszyscy!-powiedział z uśmiechem Hoshi. Wróciliśmy na miejsce i to co zobaczyłem sprawiło, że zaniemówiłem.
Wokół tej dziewczyny wirowały płatki sakury. Śpiewała dziwną piosenkę, a płatki jakby tańczyły na dźwięk jej głosu. Nagle i ona zaczęła tańczyć.
-Wiecie, że ma poważnie skręconą kostkę?-spytał Hoshi nie odrywając od niej wzroku. Coś się we mnie zagotowało. Ta idiotka...Lata jak opętana po całej polanie z skręconą kostką...
-To co teraz robi...Nie jest zwykłym jutsu...Prawda?-spytał Uchiha. Zdziwiłem się, a więc to jest to jej potężne jutsu?
-Styl ziemi! Kwiecisty pałac!-gdy to krzyknęła, od razu dotknęła ziemi. Z wielu miejsc zaczęły wyrastać olbrzymie kwiaty. Widziałem  jak te rośliny oplatają wszystko...Tak jakby chciały chronić to miejsce...
~~~~POWRÓT DO KUUMI :3~~~~
Zaczęłam się śmiać.
-UDAŁO SIĘ~!!!-Wrzasnęłam resztkami sił- MAMO, TATO!!! ARIGATOU!!!-Po moich policzkach zaczęły ponownie cieknąć łzy, ale tym razem szczęścia, ponieważ podczas tańca...czułam, że mnie podtrzymują.Zakryłam oczy ręką-Tak bardzo...-Szepnęłam.
-Brawo Kuumi! To było boskie! Co to za jutsu?! Nauczysz mnie?!-zaczął mnie zalewać Naruto...A nawet do mnie nie podszedł...Cały on...
-Kuumi-chan, udało ci się...-powiedział Hoshi, który przy mnie kucał.
-Senpai...Zaraz znikniesz, prawda?-spytałam cicho.
-Tak...-odpowiedział z łagodnym uśmiechem,a ja na niego spojrzałam.
-Powiedz oryginałowi, że czekam do testu...-uśmiechnęłam się lekko, na co on tylko kiwnął głową. Sensei cały czas się trzymał z tyłu. Nie wiem czemu, przecież go nie pogryzę...
Neji też stoi z dala...Co do niego nie mam pewności...Możliwe, że bym nie wytrzymała i z desperacji starała się odgryźć mu palce...
~~~~~~~~~~~~~~~~~
wiem, że tytuł zupełnie nie pasuje .-.
Gomen...
Tak jakoś wyszło, że nie chciało mi się wspomnień pisać xD
Ekchem...
A teraz dedyk :3
Tę notkę chciałam dedykować Shina Shi...
Bo nie zapomniałaś o moim blogu i w ogóle ;-;
Wybacz, że tak nędzną note ci dedykuję,ale naprawdę xD
Dasz rade..jakoś :3

wtorek, 1 lipca 2014

22 "Wspomnienia cz I"

Biegliśmy w idealnej ciszy. Dzięki takiemu stanowi rzeczy, mogłam spokojnie pomyśleć. Moją głowę nawiedzały obawy. Ciągle się zastanawiałam , jak zareaguję na widok wioski. W końcu nie widziałam jej przez parę lat. Gdzieś w głębi miałam nadzieję, że ktoś żyje i mieszka w wiosce, jednak od razu tą nadzieję dusiłam. Nie chciałam czuć zawodu. Czułam narastający strach, który przedzierał się w moje serce i wbijał niczym sztylet.
-Kuumi-chan, wszystko w porządku?-usłyszałam troskliwy głos Nii-chan'a. Od razu złe myśli zepchnęłam w najczarniejszą otchłań umysłu i popatrzyłam na blondyna z szerokim uśmiechem.
-Tak, czemu pytasz?-odpowiedziałam spokojnie.
-N-no bo mówię do Ciebie jakieś 10 minut, a ty jedynie patrzysz w ziemię.-Powiedział przyglądając mi się uważnie. 
-N-na prawdę?-zdziwiłam się-Wybacz, tylko się zamyśliłam...-Zaśmiałam się. Na prawdę nie słyszałam kiedy do mnie mówił...
-Aha...-powiedział niezbyt przekonany, ale szybko się otrząsnął i z szerokim uśmiechem zaczął mi opowiadać o swoim nowym planie na kawał.
-I wtedy właśnie wejdziesz ty, przebrana za tą małpę i...-przerwał na chwilę i spojrzał na mnie, sprawdzając czy słucham.
-I wystraszę dziewczyny.-dokończyłam za niego. On przytaknął, widocznie zadowolony. Szczerze, wcale go nie słuchałam, ale znam go na tyle dobrze, że potrafię odgadnąć jego myśli. 
-Dokładnie Kuumi-chan! Zgadzasz się na to?-spytał z tą swoją miną zboczeńca. 
-Czemu by nie...-powiedziałam udając zamyślenie.-Zgoda!-powiedziałam głośno, a inni się na nas spojrzeli. Cóż,biegliśmy na szarym końcu i szeptaliśmy, a teraz wszyscy zwrócili na nas uwagę, więc już nie mogliśmy omawiać planu. Nie powiem, że zrobiłam to specjalnie...Albo jednak powiem...Zrobiłam to specjalnie!
-T-tak...To jesteśmy umówieni na ten ramen...-zaśmiał się nerwowo Naruciak. Już wszyscy wiedzieli, że kłamie. Zaczęłam się śmiać.
-Baka, jakie ramen? Przecież mamy trening...-powiedziałam w końcu. Co jak co, ale kłamać w tych sprawach potrafiłam. Naruto pokiwał tylko głową, by się bardziej nie skompromitować, a ja zachichotałam.
-Kuumi, jesteśmy już blisko.-usłyszałam spokojny głos sensei'a. 
-Wiem.-odpowiedziałam znów zatapiając się w swoich myślach. Nawet nie zauważyłam kiedy dobiegliśmy. Podniosłam wzrok i zobaczyłam bramę, która prowadziła do wioski.
Przełknęłam ślinę z świadomością, że nie ma odwrotu. Instynktownie chwyciłam dłoń, która była najbliżej. Okazała się nią ręka Naruto-nii. Gdy mocno ją ścisnęłam, blondyn spojrzał na mnie zdziwiony, ale nie odezwał się. Zażenowana już chciałam go puścić, ale złapał mnie mocno i ze spokojem biegł dalej. Ten gest bardzo mi pomógł. Starałam się patrzeć w ziemię. Czułam ten niepokój. W końcu nie wytrzymałam i podniosłam wzrok. To co ujrzałam, sprawiło, że cząstka mnie umarła. Stanęłam jak wryta, z szeroko otwartymi oczami. Czułam jak zbierają mi się łzy, już zaczynałam czuć uścisk w gardle. Po mojej wiosce...Po niej nie zostało nic. Tak, jakby nigdy nie istniała. Jedynie na środku stały ruiny po olbrzymim domu...Moim domu...A pod nimi były groby...Było ich pełno.
-To na pewno tu?-spytał Naruto niepewnie. Nic nie odpowiedziałam. Puściłam jego rękę i ruszyłam w stronę grobów, z pochyloną głową minęłam sensei'a i Neji'ego. Grzywka zasłoniła mi oczy. Kucnęłam nad grobami z moim nazwiskiem. Leżeli tam. Tata, mama, dziadek, mój brat...Widziałam teraz ich twarze. Te oczy z koszmaru, które za wszystko mnie obwiniały...I nagle...Poczułam na ramieniu czyjąś ciepłą dłoń. Odwróciłam głowę i bez zastanowienia utonęłam w ramionach Hoshi'ego.(zaskoczeni co? Myśleliście, że mowa o Neji'm, hmm? xD). Wszyscy patrzyli na to w wielkim szoku. Nie da się ukryć, że nawet ja byłam zszokowana. Hoshi mocno mnie tulił. Czułam wtedy spokój. Mimo smutku, czułam się lepiej. Nikt się nie odezwał. Wszyscy wiedzieli, że lepiej być cicho w takiej chwili...No oprócz pewnego blondyna.
-Co on tu robi?!-krzyknął Oni-chan zaskoczony.
-Bawi się w pedofila.-odpowiedział mu Neji.
-Co...?-Naruto niezbyt wiedział, czy to było na poważnie.
-Neji, w przeciwieństwie do Ciebie, nawet jako pedofil mam powodzenie-powiedział mój senpai. Mimo woli uśmiechnęłam się.-A i przy okazji, wiem kiedy działać.-pokazał brunetowi język.

Ostatnio nie mam weny i notki wydają mi się coraz głupsze ;-;
Gomen nasai ;-;


niedziela, 18 maja 2014

21 "Szybkie pocieszenie"

-Gdybym tylko była silniejsza...-podniosłam wzrok i zobaczyłam poważne miny. Lekko się speszyłam i już nie odzywałam, ponieważ Naruto-nii i Sasek wzięli mnie pod pachy i zaczęli ciągnąć w stronę rzeczki.
-Ymm...C...co wy robicie?-spytałam niepewnie. Oni nie odpowiedzieli, tylko cały czas ciągnęli mnie po ziemi. Nie miałam siły się szarpać to się dałam.
-Na trzy.-Powiedział Naru do Saska stając na brzegu. Czarnooki tylko kiwnął głową.
-Raz...-zaczął Sasuke.
-Dwa...-dodał Naruto.
-TRZY!!!-Krzyknęli razem wrzucając mnie do rzeki. Jakoś się tego spodziewałam...
-Łaaaaaa!!!!!!!!!-Krzyknęłam siedząc po piersi (chciałam już pisać cycki ;-;) w wodzie.-Wy palanty! Wy niedorozwoje! Podłe świnie! Geje! Pedofile! Zboczeńce! Idioci!-zaczęłam na nich krzyczeć ciągle dygocząc. Oni nic sobie z tego nie zrobili. Mam tak zwane de ja vu?...Tak się to mówi..chyba...Już raz mnie tak potraktowano...
-Kuumi-chan! Nie mów więcej takich bzdur!-Krzyknął na mnie Naruto.
-Nikt nie jest silny od początku młotku...-powiedział chłodno Sasuke-No oprócz mnie...-dodał po chwili
-Taaa...-powiedział Naruto ignorując Sasuke.-Kuumi-chan...póki co będziemy cię bronić!-Powiedział z szerokim uśmiechem.
-Ty nawet sam siebie obronić nie potrafisz-powiedział spokojnie czarnowłosy, a ja zachichotałam cicho.
-C...co?!-Zaczerwienił się z złości.-Nie prawda! To ty jesteś taki słaby, że osłaniać cię trzeba!
-Chyba ci się postacie pomyliły...-zbył go i poszedł siąść pod drzewo. Oczywiście blondyn nie dał za wygraną i poszedł za nim ciągle się sprzeczając. W tym momencie podszedł do mnie sensei i pomógł wyjść z rzeczki.
-Kuumi, drużyny powstają po to, by gennin mógł się szkolić,by zgrał się z drużyną... -powiedział spokojnie i uśmiechnął się lekko. Chociaż miałam małe wątpliwości przez tą maskę. Popatrzyłam na niego niepewnie.
-Sensei...Od dziś...chcę...-powiedziałam cicho.Ale zacięłam się. On tylko poklepał mnie po głowie.
-Na to jest sporo czasu. Tym bardziej, że już byłaś szkolona i znasz co nieco podstaw.-Powiedział spokojnie i dał mi ręcznik.
-Arigato...-westchnęłam. Podszedł do nas Neji i chłodno popatrzył na mnie.W jego oczach potrafiłam wypatrzeć złość. Sensei szybko zrozumiał co się będzie dziać więc się ulotnił.
-Sensei...!-popatrzyłam na niego błagalnie...Ale już zaczął czytać swoją książeczkę.
-N...Neji...Hej...Piękna pogoda...-powiedziałam śmiejąc się nerwowo. Bałam się jego reakcji na to wszystko. Byłam pewna, że znowu powie do mnie "słabeusz"...A tego nie chciałam...Chciałam teraz nie słyszeć tych słów.
-Idiotka-powiedział chłodno. Jego białe oczy utknęły teraz w jakimś punkcie za mną. Usiadł naprzeciwko mnie i chwilę się zastanawiał.-Czemu opuściłaś rękę?-spytał spokojnie.
-B...bo byłeś ranny...I nie chciałam, żeby coś z mojej winy się stało...-jąkałam się lekko.
-Więc czemu ją podniosłaś?
-Bo...-nie wiedziałam co mu powiedzieć. Sama zbytnio nie wiedziałam...To był po prostu impuls. Chciałam złapać jego dłoń, by czuć się bezpiecznie...Kiedy zauważył, że nie uzyska mądrzejszej odpowiedzi wstał i podał mi rękę. Chwyciłam ją i podciągnęłam się do góry.
-Kuumi! Będziesz w stanie biec?!-Spytał sensei głośno "Uratowana!". Szybko sprawdziłam czy potrafię chodzić.
-Hai!-odpowiedziałam mu szybko.
-Przebież się w suche rzeczy i ruszamy dalej...Mamy tylko dwa dni-powiedział spokojnie rzucając mi torbę. Złapałam ją i uśmiechnęłam się lekko.

I to by było na tyle w dniu dzisiejszym xD












piątek, 16 maja 2014

20 "Gdybym tylko..."

  Otworzyłam oczy, dyszałam ciężko.Szybko się rozejrzałam, starając uspokoić oddech. Siedziałam oparta o zimną ściankę w grocie, przede mną paliło się ognisko. Nie widziałam mising-nin z Kiri. Nigdzie go nie było. Westchnęłam z ulgą. "Ok! Teraz mam szansę!"-przeszło mi przez myśl.-"Dosięgnę tylko kunaia w mojej torbie na nodze..."-Sięgnęłam jakoś uda, syczałam z bólu. Kiedy chciałam wymacać moją małą kieszeń...Okazało się, że jej tam nie ma!
  Ogarnął mnie ogromny strach i złość. Kiedy cel jest tak blisko...A ja nie mogę go osiągnąć, bo jakiś idiota odpiął mi moją torebunię!!
-Kuso!-krzyknęłam wściekle, ale zaraz ugryzłam się w język." Niech on tu nie wraca...Niech tylko nie wraca..."-Błagałam cicho w myślach.
-Muszę stać się silniejsza...No i może trochę odważniejsza...-westchnęłam
-Zgadzam się...-usłyszałam czyjś głos.-Jesteś beznadziejna...-Głos wydawał się jakby syczący?...-Ale nic nie poradzę na to,że jesteś początkująca.
-Kim jesteś?-spytałam przestraszona rozglądając się.
-Jestem twoim koszmarem dziecko.-Usłyszałam perfidny śmiech. Dokładnie ten sam jak w moim koszmarze (pacz KILKA rozdziałów przed...Nie chodzi o poprzedni). Momentalnie oblał mnie zimny pot, zbladłam i poczułam gule w gardle.
-G...gdzie...jesteś?...-szepnęłam ledwo owładnięta strachem.
-Zachowujesz się jak twoja matka, gdy przyszedłem ją zabić-zignorował pytanie i znów się zaśmiał. Gdy to powiedział wyprostowałam się nagle.
-T...ty...-nie mogłam tego z siebie wydusić.
-Tak, zabiłem twoich bliskich...Mieszkańców twojej wioski...Spaliłem twój dom...Tylko dlatego, że byłaś jeszcze za słaba-powiedział spokojnie, jakby to była norma.Nie wiedziałam co zrobić. Czułam gniew gdzieś w środku...ale nie potrafiłam się odezwać.
-A ten starzec...Walczył do końca...
-Pokaż się!-teraz przemówiła przeze mnie wściekłość.Mówi o moim dziadku...Czyli...On też...
-Hoho...Widzę, że zaczynasz mnie nienawidzić-znowu jego śmiech.
-Moja rodzina...-zaczęłam cicho-czemu oni?...Czemu nie ja?-mówiłam do siebie.-Pokaż się! Słyszysz?! Pokaż!!-krzyknęłam szarpiąc się z liną.
-Stań się najpierw silniejsza-powiedział chłodno.-W twoim obecnym stanie nawet nie zrobiła byś kroku w moją stronę. Jesteś po prostu słaba i beznadziejna.-syknął.
-C...co?..-byłam w wielkim szoku, na moje szczęście(albo i nie), głos już nie odpowiedział.-Wracaj! Wracaj i się pokaż!-krzyczałam z łzami w oczach miotając się.W tym momencie przed oczami stanęła mi mama...Cała we krwi...Po niej dziadek...A po nim mój Oni-chan...Którego tak kochałam...-Nienawidzę cię! Słyszysz?! Nienawidzę!-zawyłam.-Hoshi...Hoshi...-płakałam cicho skulona w grocie.-Naruto-nii...Sasuke...Sensei...Neji...przepraszam was...-szepnęłam cicho, byłam już tak zmęczona, że zasypiałam.Nagle poczułam czyjeś ręce. Oplotły mnie. Czułam się tak bezpiecznie...Tak...tak spokojnie.
-Gomennasai...-szepnęłam jeszcze i zasnęłam
__________________________
______Jakiś czas potem_______
__________________________

-I co z nią?-usłyszałam zdenerwowany głos. Był znajomy...
-Już po raz setny mówię ci, że jest tylko nieprzytomna!-warknął inny.
-N...no wiem...ale...-smutek...Tak wielki smutek słyszałam w tym głosie, że aż miałam ochotę tego kogoś przytulić.-Nawet nie potrafiłem jej obronić...-I zapadła cisza. Chciałam otworzyć oczy i powiedzieć, że to nie jego wina...Ale powieki były takie ciężkie...Nagle usłyszałam jakiś trzask.
-Neji?Gdzie idziesz?-taki spokojny głos. Też go znam. I to imię, Neji...Nawet ładnie brzmi...Ale kto to?...
-Sprawdzić teren.-usłyszałam chłodny ton głosu i już wiedziałam kto jest jego właścicielem. Wzięło mnie nagłe obrzydzenie. Jak mogłam pomyśleć, że jego imię jest ładne?!
-Nie musisz, przed chwilą sam sprawdzałem.-odpowiedział mu spokojnie sensei. Powoli otworzyłam oczy, było nie za jasno i nie za ciemno.Tak w sam raz, więc od razu się rozejrzałam. Byłam na jakiejś polanie ,przez którą przepływała rzeczka. Dookoła były drzewa. Leżałam pod jednym z nich. Idealnie w cieniu. Niedaleko mnie leżały plecaki. Popatrzyłam na nie i wypatrzyłam moją torbę. Popatrzyłam na chłopaków stojących obok plecaków i uśmiechnęłam się słabo. Chyba nie zauważyli,że jestem przytomna, bo ciągle się o coś kłócili. Właściwie to tylko Naruto się kłócił, inni mieli to jakby gdzieś. Czułam taką ulgę widząc ich...Ale czułam też strach i zażenowanie. Najbardziej odczuwałam wstyd.
  W tym momencie w moją stronę skierowały się błękitne oczy.
-Kuumi...-szepnął nii-san.-Kuumi!-teraz krzyknął i skoczył na mnie mocno tuląc, równocześnie ukazując potok łez.
-Ite!-jęknęłam kiedy poczułam każdy mięsień. Blondyn szybko się odsunął, widziałam wtedy jego rękę, całą zabandażowaną, Sasuke był bledszy niż zwykle (to w ogóle możliwe?! O>O), Sensei był prawie bez uszczerbku, oprócz WIELU zadrapań, Neji...miał zakryte jedno oko. Inni oczywiście patrzyli na mnie, tak jak ja na nich
-Gomen Kuumi-chan! Ale tak się martwiłem!-mówił, teraz szeroko się uśmiechając.Szybko schował rękę za plecy, kiedy wyczuł na niej mój wzrok.
-N...nic nie szkodzi-powiedziałam opuszczając głowę w dół. To wszystko moja wina. To przez to,że jestem taka słaba...
-Kuumi...jak się czujesz?-spytał spokojnie sensei. Już nie potrafiłam podnieść na nich wzroku.
-Dobrze...ale...ale wy...-szepnęłam cicho.
-Nie przejmuj się tym tak!-powiedział szybko Naruciak.-Nie raz bywało gorzej po spotkaniu wściekłej Ino!-zaśmiał się.
-Ale to moja wina...Gdybym była silniejsza...-zacisnęłam pięść...


Da da da daaaaaam xD
Ten rozdział się tu kończy...
Ponieważ chce mi się spać i piszę takie głupoty >.<...
Co do pytania...
Mam pewien plan...Ale to jest niezbyt pewne, gdyż całą historię piszę na żywioł xD
Ogólnie to już mam pomysł na kolejne notki...
Ale znając mnie, wcale tych pomysłów nie wykorzystam :')...
A teraz wam Oyasumi <3





piątek, 9 maja 2014

19 "Dwie kobiety"

  Było ciemno. Nic nie widziałam.  Słyszałam jedynie ciche tupanie mojego porywacza. Nic więcej. Z moich oczu już nie leciały łzy. Bo niby po co? Już i tak pokazałam swoją słabość. Uległam jak zwykły słabeusz.
  Zaczęło się już rozjaśniać. Widocznie dobiegaliśmy do jakiegoś wyjścia, lub oświetlonego pokoju. Nagle z ciemności zaczął wyłaniać się jakiś cień. Zbliżał się do nas. Zobaczyłam najpierw brązowe włosy,potem zobaczyłam niewyraźny zarys postaci. Kiedy byliśmy już w wyjściu...Światło rozeszło się po całym "korytarzu" i zobaczyłam aroganta w całej swojej okazałości. Widziałam, jego oczy...Tak białe jak śnieg, tak spokojne...Nie rozumiałam tego, ale coś kazało mi wyciągnąć w jego stronę ręce...Ponieważ zwisały z pleców tego typa, (jak i moja głowa) związane w nadgarstkach, to wyciągnęłam je, najbardziej jak potrafiłam. Tak strasznie chciałam teraz dosięgnąć Neji'ego...Jak nigdy chciałam go chwycić...Kiedy on wyciągnął w moją stronę rękę, zobaczyłam, że jest ranny. Rozszerzyłam źrenice, po chwili uśmiechnęłam się lekko do niego.
- Arigatou Neji-powiedziałam spokojnie i opuściłam ręce.-Arigatou...-Szepnęłam kiedy przystanął z bólu. Patrzyłam jeszcze chwile w jego wściekły wzrok. Pierwszy raz widziałam taki u niego. Gdy już zniknął mi z pola widzenia oślepiło mnie nagle ostre światło. Wreszcie wyszliśmy z ciemności na powierzchnię.
-No mała! Zaraz będziemy w innej kryjówce...Wtedy zabawimy się inaczej!-zaśmiał się szyderczo. Nawet się tym nie przejęłam. Nie spotka mnie w końcu nic gorszego. -A teraz śpij...-Powiedział uderzając mnie w bok. Wyplułam trochę śliny na ziemię...Chociaż celowałam na jego plecy...I zemdlałam.
"Znów ta ciemność?...Znów ta cisza?...Opiekunie...pokaż mi się..."-Szepnęłam rozpaczliwie w myślach już któryś raz. Niestety, na marne...Nie uzyskałam żadnej odpowiedzi.
"Proszę...Odpowiedz w końcu..."-Dodałam cicho. Nagle przed oczami stanął mi obraz pięknej kobiety. Miała długie białe, włosy, śnieżną skórę...
...Oraz ciepły uśmiech. Mimo tego, że wyglądała niczym pani śniegu...Z tym uśmiechem...Sprawiła, że podniosłam się na duchu. Podeszła do mnie powoli z tym uśmiechem.
"Muzyka...Chakra...Demon...To my..." -powiedziała melodyjnym głosem. 
"Demon?...Jacy my?...Jaka muzyka?...Jaka Chakra?"-Zadałam szybko pytania...Ale piękna pani ruszyła do przodu.
"Przeszłość, przyszłość, teraźniejszość...Smutna kołysanka..." -po tych słowach zaczęłam się zastanawiać, czy nie zwariowałam.
"O co chodzi?"-Spytałam skołowana. W tym momencie zobaczyłam kogoś, kogo nigdy nie spodziewała bym się w mojej głowie...
Zobaczyłam długie szkarłatne włosy, zielone oczy...I tą kocią maskę...

"Akuma no Neko..."-Tylko tyle powiedziałam...A te zimne zielone oczy mnie sparaliżowały.
"Przeklęte dziecko...Śmierć ci się należy...Nosisz piętno na sobie...Sprowadzisz nieszczęście na wszystkich w pobliżu!"-Usłyszałam wrogi głos. Już nie potrafiłam się odezwać. Widziałam tylko jak Śnieżna Pani znika z Neko.




piątek, 25 kwietnia 2014

18 "Zdziwienie i pustka"

Po powiedzeniu tych słów oberwałam w głowę. Kiedy się za nią chwyciłam popatrzyłam na pewnego podłego bruneta.
-Za co?!-spytałam zła.
-Za całokształt.-Odpowiedział obojętnie.-Już wiesz, że to nie zwidy?-spytał chamsko.
-Hai, hai...-odpowiedziałam zrezygnowana.
-Ekhem...-usłyszałam chrząknięcie. Spojrzałam na tą trójkę, co tak ciekawie się złączyła.
-Wiesz Kuumi...Nie chcę wam przerywać...ale już musimy ruszać. Mamy tylko cztery dni na całą podróż.-Powiedział spokojnie sensei. Zdziwiłam się nie na żarty. Nawet się lekko przestraszyłam.
-N...na prawdę chcecie iść do mojej wioski?-spytałam niepewnie.
-Oczywiście!-odpowiedział Naruto. Po tym jednym  słowie, poczułam fale ciepła, gdzieś w środku. Cała złość na nich wyparowała...Nie! Właściwie, nie tylko ta złość znikła...
-Więc ruszamy?-spytał już widocznie zniecierpliwiony Sasek. Sensei popatrzył na mnie a ja kiwnęłam potakująco głową. Od razu zaczęliśmy biec przed siebie. Największy szok przeżyłam kiedy zrozumiałam, że Neji biegnie z nami.
-A ty co? Już niechciany przez drużynę?-spytałam z wrednym uśmieszkiem. W końcu musiałam się zemścić za brutalne potraktowanie mnie wcześniej.
-Jestem dla nich za silny-odpowiedział spokojnie-Biegnę jako wsparcie dla takiego słabeusza jak ty.-Włożył szczególny nacisk na słowo "słabeusz".
-Chcesz się przekonać o tym, że jestem silna?-spytałam zła.
-Nawet nie muszę. Samo patrzenie mi wystarcza, by określić, że nie masz szans...-powiedział arogancko się uśmiechając. Chwila...On się uśmiechnął...Jakiś cud...Nawet ładnie mu z uśmiechem...Ale! Kurcze! O czym ja myślę w takim momencie?! Przecież on mnie obraził!
-Ty...-Kiedy chciałam mu coś powiedzieć, sensei zahamował ostro. Wszyscy się zatrzymaliśmy i patrzyliśmy na niego zdziwieni. Właściwie to tylko ja i Naruciak, bo Sasek i Neji byli gotowi do obrony i ataku...
-Och, czyż to nie małe, zabłąkane kotki?!-usłyszeliśmy jakiś głos.
-Masz rację, to są małe zbłąkane i w dodatku BEZBRONNE kotki...-Usłyszeliśmy drugi głos.
-Sami jesteście kotkami!-krzyknął zły Naruto. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
-A patrz na tą małą! Widocznie jest zwykłą dziewczynką. Nawet genin powinien nas już wykryć, taki mały z niej słabeusz...-zaśmiał się szyderczo pierwszy głos. Coś mnie dźgnęło w środku. Od razu na czole zaczęła pulsować mi żyłka.
-Spadajcie! Jesteście tchórze i tyle! Nawet nie potraficie mi czegoś takiego w twarz powiedzieć!-krzyknęłam wściekła.
-Idiotko! Nie prowokuj ich!-powiedział do mnie cicho Neji, który stał teraz obok mnie.
-Niby czemu?!-spytałam zła.-Widocznie są tacy słabi, że potrafią tylko obrażać! Ale żeby się pokazać na oczy, to już nie! Bo tchórz ich obleciał!-mówiłam wszystko co mi ślina na język przyniosła. Po chwili żałowałam każdego swojego słowa, ponieważ przede mną stanął jakiś straszny facet. Był ubrany na czarno, miał przekreśloną opaskę Kirigakure. Miał brązowe oczy, w których dało się wyczytać chęć mordu. Opanował mnie strach. Nieprzenikniony i prawdziwy, wprawiający wszystkie moje kończyny w bezruch.Chwycił mnie za rękę i zanim zrozumiałam co się dzieje, widziałam tylko ciemność. Ostatnie co usłyszałam to krzyk Neji'ego..
"Ciemno tu...I zimno...Boje się...Ale czego?...Kim jestem?...Gdzie jestem?..."
"Jesteś u siebie mała..."
"Jaki przyjemny głos...Kim jesteś?..."
"Twoim opiekunem..."
"Moim opiekunem?..."
"Tak...A teraz otwórz oczy...Jesteś w niebezpieczeństwie" 
"Ale...Ja chcę jeszcze z Tobą porozmawiać..."
"Nie martw się, będziesz miała ku temu wiele okazji...A teraz wstawaj..."
Otworzyłam powoli oczy i nieprzytomnie rozglądnęłam się wokoło. Widziałam jedynie ciemność. Przede mną w tej strasznej ciemności zauważyłam jakiś duży cień. Chciałam do tego cienia podejść, ale nie potrafiłam. Miałam związane ręce, za które byłam przywieszona do jakiegoś kołka.
-I taka byłaś odważna...A teraz co?-usłyszałam znajomy chamski głos.
-A teraz sobie zwisam...-powiedziałam na wpół przytomnie.
-Dokładnie! Teraz sobie zwisa...-zaczął jakby dumny, ale po chwili ze zdziwieniem dodał-Już się obudziłaś?.
-Tak...?-odpowiedziałam głupio się uśmiechając.
-I co się szczerzysz? Jesteś związana w rekach wroga!-usłyszałam złość w jego głosie.
-No i...?-mój głupi uśmiech nie schodził mi z twarzy.
-No i to, że mogę cię zabić, zgwałcić, torturować...-zaczął wyliczać.
-Cóż, wątpię, że mnie zabijesz, bo gdybyś chciał to zrobić ,już bym nie żyła. Zgwałcić...Hmm...w życiu trzeba doświadczyć różnych rzeczy. A co do tortur...Loto mi to-zaczęłam się śmiać jak głupia. Nie wiem czemu, ale czułam się bezpiecznie.
-Jesteś chora, czy co? Bo na pewno nie jesteś normalna...-poczułam jego dłoń na moim podbródku.-Masz rację, nie chcę cię teraz zabijać, co wcale nie oznacza, że nie mogę...-Powiedział z szyderczym uśmiechem.Teraz dokładnie widziałam jego twarz, te same brązowe oczy z chęcią mordu. Miał czarne włosy i ciągle tą samą opaskę Kiri.-Chętnie bym się z tobą zabawił...Ale płaska jesteś, a to nie mój gust-dodał odsuwając  się powoli.
-Jaka szkoda-powiedziałam z zadziornym uśmieszkiem. Wiem, że igram z ogniem...Ale coś każe mi tak mówić.
-Tortury...Hmm...To bym robił z chęcią...Ale szkoda mi twojej skóry.-powiedział spokojnie-Z resztą, twoi towarzysze cię chętnie zastąpią-zaśmiał się złowieszczo. Dopiero po chwili do mnie dotarło co powiedział.
-M...moi towarzysze?-spytałam nerwowo-Gdzie oni są?!-krzyknęłam zła. On widząc moje poruszenie poszerzył swój uśmiech.Cholera, zna już moją słabość! I co teraz?...Co teraz mam zrobić?!
-Są w innym pokoju, drugi się nimi właśnie zajmuje.
-Niech im włos z głowy spadnie a...
-To co? Co mi możesz zrobić słabeuszu?!-krzyknął, zaczął się śmiać. Szyderczo. To bolało. Moja bezsilność mnie tak przytłoczyła, że w oczach pojawiły się łzy.
-Oj, już płaczesz słabiaku?-spytał patrząc na mnie z pogardą.
-Tak! Płaczę z wściekłości, bo nie mam jak cię strzelić w ten głupi uśmiech-powiedziałam zła.
-Jaka wojownicza...-zaśmiał się-Tak łatwo cię rozszyfrować maleńka...Hańbisz swoją wioskę oraz opaskę, którą nosisz...
-Zamknij się!-krzyknęłam zła
-Żałosne.-Dodał znów się śmiejąc.
-Dość!-jęknęłam zamykając oczy. To spowodowało, że łzy zaczęły płynąć po moich policzkach strumieniami. Znów poczułam jego dłoń na podbródku.
-Jesteś małym nieudacznikiem, który nie potrafi nawet siebie obronić...-szepnął mi do ucha. Otworzyłam szeroko oczy. Moje źrenice były rozszerzone. Usta otworzyły się w lekkim szoku.
-Czyżby prawda cię tak zdziwiła? Czyż ona nie boli?-dodał z satysfakcją.
-N..n...nie prawda...-szepnęłam ledwo.-To nie prawda...
-Hahaha...-zaczął się śmiać-Widzisz...Wystarczyło tylko powiedzieć ci pare przykrych słówek i już jesteś złamana...-dodał kpiąco. Uczucie bezpieczeństwa znikło. Teraz czułam ten cholerny strach. Moje nogi zaczęły się trząść-A byłaś  taka pewna siebie...-prychnął. Starałam się opanować. Tak bardzo pragnęłam teraz wykrzyczeć mu do ucha, że to wszystko nie prawda, że tak na prawdę jestem silna...Ale...Ale nie potrafiłam. Wszystko stawało mi w gardle. Czułam ogromny ścisk...
-Heh...zero zabawy z takim bezbronnym, spłoszonym kotkiem-westchnął i odsunął się. Usiadł przede mną na jakimś krześle i spoglądał na mnie znudzony.-Przynajmniej na początku było ciekawie.-kiedy to powiedział usłyszałam krzyk mojego nii-sana.
-Kuumi!! Kuumi-chan!! Nie daj się!!-Słyszałam ten krzyk, dodający mi otuchy. Niestety...Było już za późno...Krzyk, który miał mnie pocieszyć, sprawił, że bardziej się pogrążyłam.
-Cholera...Czyli jednak nie dał rady...-powiedział zły mój oprawca.-No nic mała...Idziemy stąd.-przerzucił mnie przez ramię i zaczął biec przed siebie. Do tego pomieszczenia wpadła smuga jasnego światła. Podniosłam w to miejsce pusty wzrok i zobaczyłam całą moją drużynę. Widziałam Senseia, który od razu zaczął za nami biec, zobaczyłam Saska, który jeszcze z kimś walczył, widziałam Naruciaka, który patrzył na mnie zszokowany...Wyglądał na lekko zawiedzionego. Widziałam również Nejiego...Ale nie chciałam mu się przyglądać...Z jakiegoś powodu, to by zbyt bolało...

_________________________________________________________________________________
Ohayo minna!
Oto i ja, z nowym rozdziałem.
Mam nadzieję, że chociaż wam się spodoba, bo mnie jakoś nie przekonał xD
Od razu informuję, że notki będą się pojawiać częściej ^^
Natchnienie wróciło! xD
Dziękuję również tym cierpliwym :)
Bez was bym pewnie już przestała ;-;

wtorek, 18 marca 2014

17 "Zły humor"



Minął już tydzień od dziwnego testu z dzwoneczkami a ja dalej się nie pozbierałam. Ciągle mam za złe chłopakom ignorowania mnie, sensei'owi za wymyślanie dziwnych testów i jeszcze na dodatek zła jestem na siebie bo zapomniałam o rocznicy. W dniu dzisiejszym, jestem po prostu w złym humorze.
-Oj! Kuumi!-krzyknął Naruto, pewnie już stojąc w moim przedpokoju. Cóż, ja leżałam w łóżku, w piżamie. Nie przytomna rozmyślając o różnych rzeczach...Tylko nie o tym, że zaraz widzimy się z Kakashi.
-Baka! Wstawaj-powiedział zły wchodząc mi do pokoju- Wiesz, że za godzinę jest zbiórka?-spytał poważnie. Popatrzyłam na niego jak na debila.
-Po pierwsze! I tak się sensei spóźni...A po drugie! Nie wybaczyłam wam jeszcze!-powiedziałam zakrywając głowę kołdrą.
-No weź! Nie gniewaj się! Gomen! Po prostu chciałem zdobyć dzwoneczki przed Sasuke!-mówił dźgając mnie.
-Spadaj Baka-mówiłam spod kołdry. Nagle moje schronienie zostało ze mnie brutalnie zerwane. Popatrzyłam wściekła w bok i zobaczyłam Nii-san'a patrzącego na złego Saska.
-Dalej będziesz udawać księżniczkę, czy może łaskawie ruszysz swoje cztery litery?-spytał z kołdrą w rękach.
Wymamrotałam coś wyrywając mu kołdrę z rąk.
-Idźcie sobie, mam dość waszego widoku-Powiedziałam spokojnie, ale w środku byłam strasznie zła. Nawet już nie wiedziałam na co...Możliwe, że to przez te koszmary? Przez cały ten tydzień śniło mi się to samo.
-Kuumi-chan! Daj już spokój...-powiedział prosząco Naruto. Ja tylko jeszcze bardziej się wkurzyłam.
-Jaki spokój?! Naruto! Nawet nie potraficie wysłuchać tego co mam wam do powiedzenia!-Krzyczałam wyładowując się- Nie możemy się nawet nazwać drużyną.-Dodałam pochylając głowę w dół- A teraz idźcie sobie...-Wyjęczałam. Znów przed oczami stanęły mi oczy mamy. Te jej puste oczy, mówiące, że to moja wina. W tej chwili czułam na sobie zdziwione spojrzenia moich towarzyszy. Po chwili ciche kroki, zamykane drzwi i cisza. Zaczęłam cicho płakać. Jak ja dawno tego nie robiłam. Ostatni raz...Nawet go nie pamiętam. Może właśnie tego było mi trzeba? Wypłakać się w ciszy? ...
Po jakiejś chwili...Nawet nie wiem ile minęło, ale dobra...No więc, po jakiejś chwili usłyszałam pukanie. Siedziałam cicho. Pewnie to jeden z tych idiotów. Nie miałam nawet zamiaru sprawdzić, czy się mylę, nawet nie miałam na takie coś czasu, ponieważ do mojego pokoju (Ponownie z resztą w tym dniu) wszedł ktoś z trzaskiem. Zignorowała bym to...Ale nie dano mi tej szansy. Brutalnie zrzucono mnie z łóżka, równocześnie
biorąc kołderkę. Popatrzyłam zła (a przynajmniej się starałam tak patrzeć) na pewnego chłopaka o białych oczach.
-Wstawaj.-Powiedział poważnie. Ja tylko się odwróciłam do niego tyłem. Nie chciałam na nikogo teraz patrzeć. Niestety, wziął mnie pod pachę. Wygrzebał jakieś ubrania i zaniósł do łazienki. Nawet nie zauważyłam kiedy to się stało, ale zostałam zamknięta w ubikacji. Nie mając zbytnio wyjścia, ogarnęłam się i wyszłam. Widziałam bruneta, siedzącego w kuchni i spokojnie pijącego sobie herbatę.
-Czego chcesz?-spytałam oschle.
-Żebyś nie zawracała mi więcej tyłka.-odparł poważnie.
-Ja? Tobie?! To chyba ty mnie tyłek zawracasz ośle jeden!-Krzyknęłam zła. On to przemilczał.-Co tak milczysz?! Mowę ci odebrało?!-Nawet ze mnie gram złości nie uleciał. Wręcz przeciwnie. Było tej złości więcej!.
-Skończyłaś?-spytał odstawiając kubek na stół i wstając. Prychnęłam tylko.-To dobrze, bo teraz idziesz na trening.-Mówiąc to popatrzył na mnie.
-Nie będziesz mi rozkazywał!-mówiąc to pokazałam mu drzwi.Chłopak przewrócił tylko oczami i pociągnął mnie za rękę. Wyprowadził na dwór i przerzucając mnie przez ramię ruszył na pole treningowe.
-Puść mnie pacanie jeden! Kurde!!Pomocy! Porwanie! Gwałt! Pali się!-krzyczałam machając rękami i nogami. Ludzie na ulicach dziwnie się na nas patrzyli, ale jakoś nie byli chętni do pomocy.
-Błagam! Ratujcie biedną niewiastę z rąk zboczeńca...-Już nie wiedziałam co krzyczeć. Z bezsilności postanowiłam sobie zwisać jak worek ziemniaków. Kiedy doszliśmy na miejsce postawił mnie. W tamtym momencie przeżyłam szok. Zobaczyłam sensei'a ! I to na czas! Widziałam też Naruto-nii i Saska. Cała trójka patrzyła na mnie dziwnie.
-No więc...-Zaczął Sasek...
-Hokage nam powiedział....-Przerwał mu Naruciak...
-Że była rocznica śmierci niedawno...-Zakończył sensei. Ja popatrzyłam na nich zszokowana.
-Chcieliśmy...-Znów Sasek...
-Iść z tobą...-Naruciak...
-Do twojej wioski...-Skończył sensei. Kiedy widziałam, że Sasuke znów otwiera usta, by zacząć te dziwną synchronizację, szybko przerwałam mu gestem ręki.
-Rozumiem...To jakieś zwidy i tyle...-Mówiąc to oberwałam w...


______________________________________________
Ohayo!!! Gomen za tak długą przerwę ;-;...Na prawdę, ale już wróciłam ^^...Mam jako tako wenę ! :3...A teraz wybaczcie za krótki rozdział, ale mam wiele blogów zaległych...Liczę na to, że te pare czytelników jeszcze pamięta o małej Kuumi-chan :3

sobota, 25 stycznia 2014

16 "Koszmar i dzwoneczki?"

Shiro Hebi-san :), proszę o informowanie mnie na GG , które jest w opisie xD...Pod notkami nie bo to później strasznie mi przeszkadza, jeszcze można mnie informować w zakładce spam :3...Dziękuję bardzo i miłego czytania xD

Mała białowłosa dziewczynka biegła ile sił w nogach przez las. Słyszała jedynie śmiech i czuła na sobie pogardliwe spojrzenie. Przestraszona starała się biec szybciej, ale właśnie w tym momencie się wywróciła. Szybko chciała wstać ale jakiś mężczyzna, pociągnął ją za włosy i podniósł na wysokość swoich oczu. Ta piszczała, płakała i błagała o litość. On tylko śmiał się. Śmiał się jej prosto w twarz. Odrzucił ją w pobliskie drzewo tak, że białowłosa się od niego odbiła. Wypluła krew z buzi, wstała ledwo i zanim mężczyzna do niej podszedł odwróciła się i znów zaczęła biec. Biegła w stronę swojej wioski. Widziała już dachy domów, lecz kiedy do nich dobiegła zobaczyła drogi skąpane w krwi. Krwi należącej do jej rodziny. Patrzyła na to przerażona. Jej nogi odmówiły posłuszeństwa. W końcu odważyła się iść do przodu. Zobaczyła wtedy ciała wszystkich. Zmasakrowane, leżące na ziemi ciała. Patrzyły w jej stronę pustym wzrokiem. Nagle jedno z nich wstało i zaczęło podchodzić do niej "To twoja wina" Powiedziała kobieta o złotych, pustych już oczach. Bez ręki. Inne ciało też wstało "Zdradziłaś nas", kolejne ruszyło mówiąc " Dlaczego nam to zrobiłaś?" Każde ciało zaczęło iść w jej stronę. Ta przestraszona przepraszała tylko.Nagle ciała upadły a wokół niej słychać było tylko jadowity śmiech i słowa " Należysz teraz do mnie" Dziewczynka padła na kolana.

-Nieeee!!!!-Krzyknęłam i wstałam. Byłam cała zlana potem. Na policzkach czułam mokrą ciecz. Tak, to były moje łzy. Zaczęłam się trząść. Podkuliłam kolana pod brodę i przytuliłam je do siebie. -Gomen...minna-mówiłam to jak jakąś modlitwę. Po jakimś czasie wstałam z łóżka. Poszłam się umyć. Zimny prysznic niezbyt mi pomógł. Ubrałam się i wyszłam z łazienki. Suszyłam jedną ręką włosy a drugą robiłam sobie kanapki.
-O której mieliśmy się spotkać?-spytałam sama siebie ziewając, spojrzałam na zegarek.- Hmm, jest po 9. Zjem i idę.-Mówiłam cicho. Byłam smutna i zła przez mój mały koszmar, wolałam więc się niepotrzebnie nie denerwować. O 9 zjadłam śniadanie i poszłam na pole treningowe. Właściwie to strzelałam jakie to ma być, w skutek czego parę razy musiałam się wracać.Kiedy w końcu trafiłam była 10. Widziałam jak Naruto-nii ledwo stoi i jak Sasek siedzi zirytowany na jakimś kamieniu.
-Ohayo.-rzuciłam im od niechcenia a ci mnie, aż zgromili wzrokiem.-Co jest?-spytała zdziwiona
-Jak to co jest?!-krzyknął Na mnie Naruto.-Zbiórka miała być o 6.30!!!-krzyczał zły, na domiar tego zaczęło mu burczeć w brzuchu. Popatrzyłam na niego.-Te jego cholerne zachcianki! I żeby jeszcze nie pozwolił nam jeść śniadania!!-w tym momencie moja mina oddawała tysiąc słów.
-Że co?-spytałam głupio. Oni na mnie spojrzeli jak na idiotkę.
-No weź! Nie mów, że jadłaś?-spytał załamany.
-Gomen, niezbyt wczoraj słuchałam-powiedziałam śmiejąc się głupio. Sasuke wstał z kamienia i podszedł do mnie.
-Jesteś głupia.-powiedział chłodno.
-Że jak?! Że niby ja?!-spytałam oburzona a Naruto-nii śmiał się pod nosem.
-Tak, właśnie ty.
-Ja ci dam ty...-nie skończyłam gdyż na polanie pojawił się sensei. Naruto od razu zaczął na niego krzyczeć, że się spóźnił.
-Sensei!! Spóźniłeś się!!! I to prawie 4 godziny!!!
-Naprawdę? Wydawało mi się, że na 10 się umawialiśmy.-powiedział poważnie.
-Kłamca!!!
-Tak, tak. Dobra, nieważne.-uciął szybko. Ja ziewnęłam i spojrzałam na niego.
-A ty nie powinnaś ziewać!-krzyknął na mnie blondyn- Przecież ty też się spóźniłaś prawie 4 godziny!!
-Nii-san! To, że spałam dłużej nie znaczy, że się wyspałam.-powiedziałam krzywiąc usta w pewien grymas na wspomnienia mojego snu.
-Spokojnie! Zaczynamy test!-powiedział poważnie sensei. Wszyscy na niego spojrzeliśmy.- Jeśli go nie zdacie, będziecie musieli powtarzać akademię.-powiedział mrocznym tonem, aż ciary przeszły. Zza pasa wyjął dzwoneczki. Wszyscy na to popatrzeliśmy.
-E...Ale...Ale ich jest dwa...-powiedziałam głupio patrząc na dwa dzwoneczki.
-Dokładnie.-powiedział uśmiechając się zza maski.
-Nie wiedziałam, że nasz sensei będzie takim idiotą-patrzyłam na niego jak na debila-nas jest trzech. To o jeden więcej niż dwa.-zaczęłam mu tłumaczyć jak małemu dziecku. On popatrzył na mnie groźnie.
-O to chodzi w tym teście.
-Co?! Ale przecież to oznacza, że jedna osoba nie przejdzie!!-powiedziałam oburzona, chłopcy tylko na mnie popatrzyli głupio. Ich miny mówiły, że choćby nie wiadomo co. Nie chcą być z sobą w drużynie.
-Możecie użyć wszystkiego co macie! Aby odebrać mi te dzwonki macie czas do 13.30.-powiedział. A my jak na zawołanie się schowaliśmy. No...prawie...Naruto-nii tam został. Walnęłam się otwartą dłonią w czoło.
-Naruto...Baka!-powiedziałam z zaciśniętymi zębami. Szybko znalazłam się obok Saska. Równocześnie oglądając jak Nii-san walczy.
-Sasuke! Słuchaj, ten test ma za zadanie nas poróżnić. Musimy walczyć razem...-moja wypowiedź skończyła się kiedy spojrzałam w miejsce gdzie jeszcze przed chwilą był czarnowłosy.
-Konoyaro!!!!!-krzyknęłam, aż ptaki uciekły. Zmarnowana popatrzyłam na wiszącego Naruto. Podeszłam do niego i ściągnęłam go.
-Słuchaj Naruto musimy...-znowu to samo. Zostałam zignorowana. Naruto znikł.Na moim czole pulsowała żyłka. Wkurzona na maksa siadłam na środku jakiejś polanki i z fochem na twarzy se siedziałam. Nagle przede mną pojawił się nasz sensei. Popatrzył na mnie zdziwiony.
-A ty co? Poddajesz się?-spytał jakby z kpiną. Ja odwróciłam obrażona głowę.-He? Ignorujesz mnie?-spytał śmiejąc się.-No powiedz coś młoda.
-Nie mam zamiaru nic mówić, skoro i tak jestem ignorowana-wymamrotałam pod nosem. Białowłosy popatrzył na mnie znowu zdziwiony, ale po chwili znikł. Ja tylko prychnęłam. Po paru minutach na polance pojawił się sensei z Naruto i z Sasuke. Ja nawet na nich nie spojrzałam. Blondyn został przywiązany do wielkiego pala wbitego na środku. Ja i Sasek siedliśmy pod dwoma innymi.
-To kara.-powiedział poważnie i podał nam bento-Macie mu nie dawać. Jeśli mnie nie posłuchacie...Oblejecie.-Powiedział zły i znikł. Po tym od razu usłyszeliśmy burczenie w brzuchu niebieskookiego. Sasek już jadł a tam takie "burpppburrrrpppbbbbbrrrruuuppp!!!" Westchnęłam zrezygnowana i wcisnęłam Naruto ryż de tej jego głupiej gęby. Widziałam, że czarnooki właśnie też chciał mu dać. Nagle zerwał się mocny wiatr, a przed nami pojawił się sensei. Scena jak z Horroru a ja siedzę i karmię Naruciaka. Białowłosy nabrał powietrza.
-Nie posłuchaliście mnie?!-huknął na nas.
-Nie będę słuchać kogoś kto chce rozbić drużynę...-mamrotałam pod nosem.
-Jesteśmy drużyną-powiedział Sasuke. Sensei popatrzył na nas wkurzony.
-Zdaliście!-powiedział miło, a mi aż żarcie spadło.Naruto i Sasuke mieli taki WTF na twarzy.
-ŻE CO?!!??!!???!!!???!!!-Krzyknęliśmy równo.
-Wodzicie, ten kto nie słucha rozkazów jest śmieciem. Ale ten kto zdradza przyjaciół, jest gorszy od śmiecia.(nwm czy dobrze...gomen T.T)-powiedział miło się uśmiechając. A przynajmniej tak myślałam...

sobota, 18 stycznia 2014

15 "Nie cierpię tego..."

Szłam spokojnie, kopiąc w każdy śmietnik po kolei. Mój spokój był tak wielki jak...właściwie powiem szczerze, że nie byłam spokojna. "Każdy by był zły cholera! Nie cierpię jak ktoś się o mnie martwi. Zmieniłam się! Już nie jestem tą dziewczynką, którą wszyscy pocieszali. O którą zawsze się martwili. Jestem inna, obiecałam, że nie będę płakać! I obietnicy dotrzymam! " Z takim postanowieniem szłam dalej. Patrzyłam pod nogi. Wolałam nie patrzeć na nikogo. Nagle w kogoś weszłam.
-Ite! Uważaj jak chodzisz!-Powiedziałam zła, podniosłam głowę do góry i zobaczyłam Neji'ego. "No pięknie! To ostatnia osoba, którą chciałabym widzieć"
-He? To ty lepiej uważaj. Dla twojej informacji wyszedłem z tam tond-powiedział wskazując na kwiaciarnie należącą do rodziny Ino.
-Khe!-Prychnęłam i ominęłam bruneta. Ten chwycił mnie za ramię.Popatrzyłam na niego pełnym nienawiści wzrokiem.-Czego?!
-Przeproś.-powiedział poważnie.
-Już mój panie-powiedziałam ironicznie i zepchnęłam jego rękę. Ten złapał mnie za dłoń i gdzieś pociągnął.-Ej! Puszczaj mnie!-Krzyknęłam. On nic nie mówił, zabrał mnie nad jakaś rzekę i wrzucił mnie do niej.
-Kyaaa!!-pisnęłam przerażona, woda była lodowata.-T....Ty....Ba....ba....baka...yaro-mówiłam trzęsąc się z zimna. On jakby nigdy nic, pomógł mi wyjść z wody.
-Ochłonęłaś?-spytał spokojnie jak zawsze.
-H....Hai...-Dalej się trzęsłam. Nogi mi się trzęsły tak jak cała reszta ciała. Żeby się ogrzać pocierałam ręką  o rękę.
-To dobrze. A teraz przeproś.
-Pfff.-popatrzyłam na niego wzrokiem "Are you kidding my?" A on znowu mnie wrzucił do wody. Z tych emocji aż się zaczęłam śmiać!
-Hahahahaha! Pfff...-Urwałam bo zobaczyłam jak Neji kuca na brzegu. Nie mogąc się powstrzymać szarpnęłam go w swoją stronę, w skutek czego leżał na mnie w wodzie...No pięknie. Nie przewidziałam tego.
-Baka.-powiedział chłodno i wstał, ja jeszcze musiałam się otrząsnąć z tego co właśnie się działo...Chwila...Co mnie napadło?! Przecież ja się tak nie zachowuję!!
-G....gomen Neji.-powiedziałam cicho i wstałam z wody.
-Jesteś głupia.-powiedział i sobie poszedł. Ja przymulona poszłam cała mokra do Ichiraku Ramen...Nie trudno się domyśleć na co. Tak skończyłam ten dziwny dzień...

piątek, 17 stycznia 2014

14 "Nasz nowy sensei"

W tym momencie zaśmiałam się psychopatycznie.
-K...Kuumi-chan? Wszystko w porządku?-spytał lekko przerażony-ostatnim razem jak się tak śmiałaś....-nie dokończył, ponieważ już stałam przy drzwiach i ustawiałam gąbkę.. Sasuke dziwnie na mnie popatrzył.
-Wiesz chyba, że to Jonin, co nie? Raczej się nie nabierze.-powiedział z lekką kpiną. Ja popatrzyłam na niego rozbawiona.
-Zoba...-nie skończyłam, gdyż za drzwiami było słychać tupanie, nasza wspaniała trójca patrzyła z wyczekiwaniem na drewno. Gdy drzwi zaczęły się otwierać każdy z nas przeżył niezły szok. Mianowicie przez drzwi wszedł białowłosy mężczyzna z maską na twarzy i oberwał gąbką. Ja i Naruto śmialiśmy się strasznie, Sasuke patrzył z niedowierzaniem i powtarzał ciągle, że to niemożliwe .
-Już was nie lubię.-powiedział ostro nasz nowy sensei. Mnie przeszły ciarki. Widziałam kątem oka, że Sasuki i  Nii-san też się opamiętali. Sensei wziął nas na dach budynku i zaczął małe "przesłuchanie"
-No więc, powiedzcie coś o sobie. Kim jesteście, co lubicie, czego nie oraz wasze marzenia.
-Sensei, może ty pierwszy, żebyśmy wiedzieli co i jak.-zaproponował mądrze Naruto. Popatrzeliśmy na niego ciekawi.
-No więc, nazywam się Kakashi Hatake. Nie powinno was interesować co lubię a co nie. Moim marzeniem też się nie interesujcie. -Powiedział to spokojnie, super wiemy wszystko.-Więc? Kto teraz?
-Ja!!-krzyknął Naruto i zaczął mówić.
-Nazywam się Naruto Uzumaki. Kocham Ramen! I wszystko z nim związane! Nie lubię czekać 3 min aż się ramen zrobi. Moim marzeniem jest zostać NAJLEPRZYM HOKAGE JAKIEGO ŚWIAT SHINOBI WIDZIAŁ!!!!-krzyknął z zapałem, a ja zaczęłam się śmiać jak opętana.
-Kuumi-cham! Nie śmiej się!-powiedział oburzony.
-Gomen...-powiedziałam ledwo powstrzymując śmiech .-Dobra! To teraz ja!-powiedziałam z entuzjazmem.
-Nazywam się Kuumi Kuroi!..
-Jestem Sasuke Uchiha.-przerwał mi nagle
-Oy! Teraz ja mówię !-krzyknęłam zła
-Kuumi-chan! Spokojnie! Na ciebie też przyjdzie pora-powiedział lekko zdenerwowany Nii-san. O co im chodzi?! Przecież też muszę się przedstawić!
-Jest mało rzeczy, które lubię i dużo rzeczy, których nie lubię. Moje marzenie? To odbudować klan i zabić pewną osobę.-powiedział poważnie. Patrzyłam na niego zdziwiona, Naruto wyglądał jakby myślał, że to właśnie on ma być tym kimś. Uśmiechnęłam się.
-To co? Ramen?-spytał nagle Nii-san.
-Ale ja się nie przedstawiłam!-krzyknęłam obrażona.
-Chciałbym wszystkich wysłuchać-powiedział spokojnie Kakashi-sensei. Chłopcy zesztywnieli i popatrzyli na mnie zmartwieni. Nic nie rozumiałam.
-Nazywam się Kuumi Kuroi, jestem mieszkanką Ts...Nie...Konohy.-Mówiłam z przerwami markotniejąc. Więc o to im chodziło? Martwili się o to ?! Ja im jeszcze pokażę!!
-Lubię Ramen, żartować...Nie lubię!!! LUDZI KTÓRZY BEZ POWODU SIĘ O MNIE MARTWIĄ!-Powiedziałam z naciskiem-nie lubię kiedy ktoś się o mnie martwi, jak już wcześniej mówiłam...Hmm...Moim marzeniem jest odnalezienie kogoś z mojej rodziny...I chcę zostać kiedyś prawą ręką Hokage! Będę najsilniejszą Kunoichi o jakiej świat słyszał!-Powiedziałam zła.
-Hmmm, ciekawe... Dobrze więc, jutro spotykamy się o 4.30 na polu treningowym....-i cisza, nie słuchałam go, bo gromiłam wzrokiem blade gęby dwóch pacanów. W pewnym momencie Kakashi-san znikł. Dopiero teraz zrozumiałam, że nic nie wiem. No trudno. Najwyżej się spóźnię. Wstałam i otrzepałam się. Ruszyłam w jakąś stronę i poszłam~~~


Wiem, że niezbyt to się zgadza ale niestety nie pamiętam jak oni to mówili T.T Gomen, to tyle...może zaniedlugo dodam next? To zależy xD

wtorek, 7 stycznia 2014

13 "Egzamin i drużyny"

-Shimataaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!!!!!!-Z mojego gardła wydobył się głośny krzyk.-Spóźnię się!!!!-Lamentowałam z kanapką w buzi. Wybiegłam szybko z domu, po drodze spotkałam Naruto-nii, który spokojnie szedł w  stronę akademii.
-Naruto-nii! Ohayo! Zaraz się spóźnimy!-krzyknęłam do niego nie przestając biec, kiedy usłyszał moje słowa od razu przyspieszył. Dobiegliśmy szybko do akademii i korytarzem przelecieliśmy jak dwie błyskawice, zobaczyliśmy jak drzwi powoli się zamykały. Popatrzyliśmy się na siebie i kiwnęliśmy zgodnie głowami. Oboje padliśmy na kolana i wślizgnęliśmy się przez szparę. Ja wpadła pierwsza i rozbiłam się o ścianę, a Naruto-nii o mnie.
-Z....z....z...zdążyliśmy!-wysapałam głośno, blondyn nie miał nawet siły na to, powoli wstał i mi pomógł.
-Myśleliśmy, że nie przyjdziecie.-powiedział Kiba.
-Hehe! Nie znacie widocznie jeszcze naszych umiejętności!-powiedziałam dumna z siebie.
-Pff...-prychnął Sasek. Zajęliśmy swoje miejsca i słuchaliśmy uważnie instrukcji Senseia.
-No to po kolei!-powiedział...powiem szczerze, że akurat ja go nie słuchałam. No nic, popatrzę co robią inni. Sasek zamienił się w Senseia, Kiba tak samo, Ino też...Praktycznie wszyscy prócz nii-sana. Ten pokazał swoją zboczoną technikę za co oberwał ode mnie w łeb.
-K...Kuumi-chan! Za co to?-spytał z wyrzutem.
-Za całokształt!-krzyknęłam zła i wyszłam na środek bo była moja kolej, postanowiłam być oryginalna i zamieniłam się w wilka. Iruka-sensei popatrzył na mnie zdziwiony ale nic nie powiedział. Dalej mieliśmy po kolei wchodzić do pokoju gdzie siedział on i jakiś inny sensei. Nie wiem czemu, ale Naruto-nii nie był zbyt wesoły na wieść o tym teście. Nie wiedziałam na czym będzie polegał, cóż, nie słuchałam więc mam, możliwe, że nie mówił ale kto to wie.
-Kuumi-chan, ty sie nie martwisz?-Spytał mnie w końcu niebieskooki.
-Iie, jestem szczęśliwa kiedy mogę sprawdzić swoje umiejętności.-powiedziałam spokojnie.-A ty?-spytałam patrząc na  blondyna. Wyprostował się i uśmiechnął.
-Oczywiście, że nie! Też chcę sprawdzić swoje umiejętności! Powiedział wesoło.- No, i tak ma być.
-Czas na ciebie Kuumi.-usłyszałam sensei'a, Weszłam do środka i stanęłam przed nimi.
-No więc chciałbym, abyś zrobiła podział cienia.-Nani?! Podział?! Przecież nii-san tego nie umie!
-Kuumi? Nie denerwuj się, wiem, że umiesz to jutsu. W końcu nauczyłaś się go jako pierwsza-powiedział spokojnie sensei. Ja opamiętując się złożyłam pieczęć i obok mnie pojawiło się parę moich kopi.
-Gratuluję! Zdałaś!-powiedział dumny sensei.
-Arigato.-powiedziałam ucieszona. odebrałam opaskę i wyszłam tyłem.Czekałam niecierpliwie na Naruto, szukałam go w tłumie, ale go nie znalazłam. Poszłam więc pod te duże drzewo niedaleko.On tam siedział, był smutny.
-Naruto-nii? Wszystko w porządku?-spytałam niepewnie, nie widziałam u niego opaski więc zrozumiałam, że nie zdał.
-K...Kuumi-chan, nie udało mi się...-usłyszałam tak smutny ton, którego dawno nie słyszałam.Nie wiedziałam jak go pocieszyć więc przytuliłam go.
-Idziesz do domu?-Spytałam zmartwiona.
-Nie, chciałbym jeszcze coś zrobić.-powiedział poważnie. Kiwnęłam tylko głową i postanowiłam iść do domu. Rozumiem, że niektórzy potrzebują w takie dni spokoju...Ale cóż, wszyscy są z rodzinami. Świętują. Ja przechodząc przez ulice widziałam moich rówieśników śmiejących się wraz z ich rodzicami, siostrami, babciami...Znów poczułam pustkę w sercu, bez Naruto-nii jest smutno. Z takimi myślami poszłam do domu. Jakie było moje zdziwienie kiedy spotkałam Sasuke, który gdzieś wychodził.To chyba pierwszy raz!
-Yo Sasuke! Gdzie idziesz?-spytałam zdziwiona.
-Nie twoja sprawa.-odburknął mi. Aż się we mnie krew zagotowała.
-Jesteś podły!-powiedziałam cicho i poszłam do domu. Resztę tego wspaniałego dnia spędziłam czytając jakąś dziwną książkę, o tytule "Jak uśmiercić przeciwnika w chwilę". Jakoś mnie przeraziło to co mam w moich książkach, więc ją wrzuciłam pod łóżko. Kiedy było już ciemno poszłam się kąpać i poszłam spać. Ciągle myślałam o Naruto więc nie zbyt sobie pospałam. Na drugi dzień wstałam z spuchniętymi oczami i złym humorem. Poszłam wziąć szybki prysznic, ubrałam się i poszłam zjeść szybkie śniadanie, zerknęłam na zegarek i zobaczyłam godzinę 8.50. Nie wzruszona zjadłam resztę i mozolnym krokiem ruszyłam do akademii. Kiedy weszłam do sali było po 9. Sensei mówił coś o drużynach i składach jakie będą. Ja wpół przytomna usiadłam na moim miejscu pomiędzy Saskiem a Naruciakiem. Wzrok wszystkich padł na mnie, a ja już spałam.
-Więc tak, w skład drużyny siódmej wchodzą. Kuroi Kuumi, Sasuke Uchiha oraz Naruto Uzumaki!-Kiedy usłyszałam z kim jestem w drużynie podskoczyłam na krześle i spojrzałam na wielkiego banana blondyna i opaskę na jego czole. Zdziwiłam się, ale po chwili uśmiechnęłam się cwaniacko. Razem z Nii-sanem przybiliśmy se piątki i popatrzyliśmy groźnie na Saska, ten jedynie prychnął i siedział jak zawsze, sztywno.
-Skład....-sensei dalej coś tam mówił ale znów go nie słuchałam. Położyłam mój zmęczony mózg na ławce i zasnęłam snem dłuuuugim. Kiedy się obudziłam, w sali był tylko Naruto-nii, Sasek i ja.
-E? Gdzie reszta?-spytałam nieprzytomna.
-O! Kuumi-chan! Wstałaś!-krzyknął Naruto-wszyscy już sa z swoimi nowymi senseiami! Tylko my czekamy!-powiedział oburzony....

piątek, 3 stycznia 2014

12 "dzień inny niż wszystkie"

**2 lata później**
Dzisiaj kończę 12 lat, za 2 dni jest specjalny dzień. Jest to dzień egzaminu na genina. Cała nerwowa wstałam. Nie oczekuje dzisiaj żadnych życzeń. Czemu? Bo nikt nie wie o moich urodzinach. Poszłam ubrać sukienkę, którą dostałam od Hoshi-san'a...Nie widziałam go od czasu naszej misji. Ruszyłam zaspana do łazienki i wzięłam szybki prysznic, potem szybko się ubrałam i postanowiłam coś zjeść. Przeszłam obok zegara ściennego, który pokazywał 7.50....Chwila...7.50?!
-Shimata!!!!!!!!!!!!!!!!! Spóźnię się!!!!!!!!!!!!!!!!!!-Z tymi słowami wystartowałam z domu i od razu zderzyłam się z moim sąsiadem.-Yo Naruto-nii!-Powiedziałam kiedy biegliśmy razem pod górę Hokage.
-Yo Kuumi-chan! To jak? Gotowa?!-spytał szczerząc się jak to on. Przyznam, że wcale się nie zmienił. Ma ten sam oczodajny kombinezon oraz te czaderskie gogle.
-Pewnie!-powiedziałam również się uśmiechając. Oboje wyciągnęliśmy puszki farb zza siebie (wiecie, jak to w anime xD. Z d**y wyciągasz kijek xDD<sorki jak kogoś uraziłam:<>) i pobiegliśmy tak szybko jak się da.
Kiedy byliśmy na miejscu nasze uśmiechy nie znikały. W końcu wzięliśmy się do dzieła. Malowaliśmy twarze Hokage z niewyobrażalnym przejęciem. Nawet byłam gotowa namalować jednemu szpiki. Ale Nii-san mnie wyprzedził. Kiedy skończyliśmy chwyciliśmy się pod ramiona i ruszyliśmy do akademii. Kiedy szliśmy przez ulice z uśmiechami ktoś nas złapał za ręce.
-Oy, wy-usłyszeliśmy groźny ton naszego senseia.Popatrzyliśmy się na siebie i zgodnie kiwnęliśmy głowami. Jednocześnie się odwróciliśmy i spojrzeliśmy tępym wzrokiem na Iruke.
-Hai?-spytałam cicho i niewinnie.
-Nie Hai'aj mi tu! Przyznać się że to wy pomalowaliście tą górę!-Krzyknął na nas. Mi w oczach zaświeciły łzy a Naruto z udawanym przejęciem spojrzał na mnie.
-Iruka-sensei! Ona płacze przez ciebie!-powiedział z żalem. Brunet nie wiedział co powiedzieć.
-Choć Kuumi-chan.-powiedział łapiąc mnie za ramię. Ja uśmiechnęłam się szatańsko i zaczęłam wiać z moim Nii-sanem przed brunetem.
-WYYY!!!! JAK WAS ZŁAPIĘ TO PO WAS!!!!!!!!!!!-Krzyczał za nami.Niestety na złapał i musieliśmy iść do Hokage.
-No więc? Kto wpadł na ten pomysł?-spytał poważnie staruszek, ja z nii-sanem popatrzyliśmy się na siebie po czym chórkiem odpowiedzieliśmy.
-JA!-kiedy dziadek to usłyszał uśmiechnął się lekko, prawie niewidocznie.-A więc skoro tak, to oboje wyczyścicie to co pomalowaliście.-powiedział spokojnie.-zaczniecie teraz.-powiedział dobitnie podając nam wiadra.-Możecie iść...A właśnie! Kuumi-cha, wszystkiego najlepszego!-powiedział Hokage po chwili.
-A...arigato!-powiedziałam nie spodziewając się tego.
-Kuumi-chan? Ty masz urodziny?-spytał głupio blondyn idąc ze mną w stronę góry.
-Jak każdy-odpowiedziałam uśmiechając się lekko.
-Ale mi chodziło o toczy dzisiaj?-powiedział lekko obrażony.
-Hai, ale nie mów...
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO !!!!!!!!!!-Krzyknął chyba na całą Konoche.
-Tak, tak...arigato.-powiedziałam uśmiechając się ciepło. Kiedy doszliśmy do tej cholernie wysoko położonej góry <taa bo góora będzie nisko xD> Zaczęliśmy myć farbę z twarzy Hokage. Skończyliśmy równo z zachodem słońca. Wtedy właśnie przyszedł Iruka-sensei i poszedł gdzieś z Naruto-nii. Machnęłam na to ręką i poszłam wszamać moje kochane Ramen.
-Ohayo Jichan!-krzyknęłam na wejściu.
-Ohayo Kuumi! Już podaję twoją porcję!-powiedział uśmiechnięty.-Dla Naruto też nałożyć?-spytał po chwili rozglądając się.
-Nie, on gdzieś z senseiem poszedł.
-Ach, racja...-powiedział jakby do siebie.
-Mówiłeś coś dziadku?-spytałam patrząc na niego zdziwiona.
-Tak! Że bez Naruto zbankrutuje!-powiedział śmiejąc się.
-Hahaha-zaczęłam się śmiac razem z nim, zjadłam ramen i kiedy chciałam zapłacić, staruszek powiedział, że w taki dzień mam gratis. Niezbyt kumając o co chodzi podziękowałam i poszłam do mojego kumpla Shikamaru. Okazało się , że nie ma go w domu, no więc poszłam do Ino, tez jej nie było, poszłam do Hinaty i spotkałam Nejiego. Nie obyło się bez naszej małej kłutni.
-Neji! Nie widziałeś Hinaty?
-Nie.
-Na pewno?
-Tak.
-Widać jakiś jest rozmowny.
-Odczep się Głupia kobieto...A nie przepraszam głupia dziewczynko.
-Co żeś powiedział?! Chwila! A ty właściwie jesteś baba czy chłop?
-Jak cię kopne...
-To polecę chen, chen-zanuciłam sobie pod nosem. Z szyderczym uśmiechem go wyminęła.
-Papa paniusiu!-Krzyknęłam mu na pożegnanie przez co prawie nie oberwałam kunaiem. Ruszyłam więc do Shojiego, tu było dopiero zdziwienie kiedy się okazało że go nie ma. Poszłam też do Shino. Załamana nie miałam wyjścia i ruszyłam do domu Kiby. Załamana, że został mi on i Sasek pogorszył mi humor. Kiedy przeszłam obok jego domu od razu zostałam zaatakowana przez psy. Nawet nie zauważyłam kiedy a już byłam przygnieciona czterema. Lizały mnie niemiłosiernie, a ja śmiałam się w niebo głosy.
-D...Dość!-pisnęłam cicho ze łzami w oczach. Psy zeszły ze mnie i merdały ogonami, nie wytrzymałam i wszystkie przytuliłam (maniaczka zwierząt >.< dop.aut.)(Sama jesteś maniaczka, to nie ja mam pluszowego konia na szafie! I to bez ogona! dop.Kuumi)(Nie moja wina że koty go gwałcą! T.T dop.aut)(Dobra cii, bo ciekawi mnie co dalej xD dop.Kuumi)(Hai,hai...dop.aut)
-No nic. Idę do Saska-powiedziałam załamana. Kiedy przechodziłam obok swoich drzwi usłyszałam jakiś szmer. Co dziwne, spod nich wylatywała mała strużka światła. Przerażona, że ktoś znalazł coś cennego w moim domu przede mną szybko otworzyłam drzwi i stanęłam jak wryta. W moim domu stał:
Hokage, Iruka-sensei, Naruto, Sasek, Hinata, Kiba, Shika, Choji, Ino,Shino i co dziwniejsze...był tam Hoshi-san. Na ich widok skamieniałam, z resztą tak jak oni.
-C...Co wy tu...Wy tu robicie?-spytałam "spokojnie".
-Kuumi-chan! Za szybko przyszłaś!-powiedział do mnie Naruto z wyrzutem.
-E? -wyszłam na chwilę za drzwi i popatrzyłam na numerek na nich, tak to mój dom...super...Chwila..nie...
-Stop! Dlaczego za wcześnie wróciłam do swojego własnego mieszkania?-spytałam zirytowana. Ale zanim skończyłam moje skargi Hoshi-san wziął mnie pod ramię i ruszył na miasto. Zdziwiona na maxa patrzyłam tępo na przechodniów. W końcu Hoshi-san mnie puścił pod domem Hinaty. Z oddali majaczyła nam postać Nejiego, który trenuje. Hoshi zaczął mnie tam ciągnąć.O kami-sama! Oni chcą się mnie pozbyć!
-E...H...Hoshi-san? D...dlaczego tu mnie ciągniesz? -spytałam cała zestrachana.
-Bo mam sprawę do niego.-powiedział podchodząc do Bruneta.Mnie odstawił na bok, więc wykorzystałam moment i powoli zaczęłam się wycofywać. Niestety Hoshi-san złapał mnie za kołnierz i z sztucznym uśmiechem powiedział
-Masz z nim ćwiczyć puki nie wrócę!
-Nani?!-wydarliśmy się równo z białookim
-To co słyszeliście. A teraz do roboty.-Powiedział i znikł.
-Jeszcze tego brakuje, abym z taką głupią dziewczynką ćwiczył-mi zaczęła pulsować żyłka na czole.
-Po prostu boisz się, że nie podołasz zadaniu nauczenia czegoś tej małej dziewczynki.-powiedziałam lekceważąco.
-He?-popatrzył na mnie chłodno-dobrze więc-powiedział to i kopnął mnie w brzuch.-Ninja musi byś gotowy zawsze na atak.-powiedział spokojnie.Zobaczyłam że nie użył nawet połowy swojej mocy. Wyprostowałam się i zaczęłam próbować go trafić. Boksowałam, Kopałam i nawet próbowałam się zamaskować, za każdym razem unikał bądź blokował moje ciosy.
-AAAA!! Daj się trafić!-wydyszałam ledwo stojąc.
-Phe! Nawet nie dałaś rady mnie zadrasnąć.-powiedział z szyderczym uśmiechem.
-Nani?! Ja ci dam!-ruszyłam na niego, ale pech chciał , że się potknęłam i poleciałam w dosłownym tego słowa znaczeniu na mojego wroga. Oboje się wywaliliśmy.-Ahahahahaha !! Trafiłam cię!!! I nawet powaliłam!-krzyczałam dumna ze swojej niezdarności. Choć wiedziałam, że dał by radę tego uniknąć, cieszyłam się jak małe dziecko.
-Nie przechwalaj się tak ślamazaro.-powiedział ostro-i złaź ze mnie!-Podniósł głos po czym mnie z siebie zrzucił.
-Au!-Syknęłam cicho. Podczas naszego treningu nieźle obrywałam. Mam siniaki na...wszędzie po prostu!.
-Widzę, że nieźle się bawicie-usłyszałam z oddali głos Hoshiego. Od razu się podniosłam.Z uśmiechem do niego podbiegłam.
-Hoshi-san!-Krzyknęłam i przytuliłam się do niego-To co? Idziemy? -spytał, a mi momentalnie się przypomniało o tym co się stało.
-A właśnie.-powiedziałam strzelając kościami w rękach.-Hoshi-san, powiedz mi, czy wy se ze mnie jaja robicie?-spytałam a na moim czole pulsowała żyłka. Bez pohamowania uderzyłam Hoshiego w brzuch, a przynajmniej taki miałam zamiar, niestety, złapał mnie za nadgarstek, odwrócił do siebie plecami i przytulił mnie. Jeszcze tylko pożegnał się z Nejimi znikliśmy. Zanim jednak to zrobiliśmy, na twarzy Nejiego widziałam dziwny grymas. Jakby smutku? Ale po chwili wyrzuciłam to z głowy, bo znalazłam się w domu.
-WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO!!!!!!!!!!!-Usłyszałam głośny krzyk moich przyjaciół
-E? Minna?-Tylko tyle zdołałam z siebie wydusić kiedy zobaczyłam wszystkich stojących i klaszczących. Potem się ogarnęłam i po kolei wszystkich wyściskałam.
-Arigato!-powiedziałam do nich-ale skąd wy...?
-Ja od staruszka!
-Ja od naruto!
-J..Ja od S...S...Shino.
-Khe! Ja od Hinaty
-Hau!
-Ja od Kiby! Właściwie gdzie moje chipsy?
-Jakie to męczące było kiedy Choji mi o tym mówił.
-Ja dowiedziałem się tego od Ino.
-J...Ja dowiedziałam się od Chojiego!
-H...Hoshi-san! A ty jak się dowiedziałeś?-spytałam przejęta.
-Tajemnica!-powiedział i poczochrał mnie po włosach. Ja nadłam policzki i założyłam ręce na klatce piersiowej.
-Podłe!-krzyknęłam. Po tym jak dowiedziałam się,że Hokage wie o mnie wszystko przeraziłam się. Ale nie zmieniło mi to humoru. Dalszą część nocy wszyscy się bawiliśmy <oczywiście"papierosy, narkotyki, dopalacze, alkohol i inne były niedostępne T.T>.


Koniec :)...Sorki za takie badziewie ale już nie wiedziałam co pisaćxD...